Szczepionki widmo. Część masowych punktów szczepień działa raz na tydzień
Punkty Szczepień Powszechnych miały przyspieszyć program szczepień przeciwko COVID-19, a ich otwarciem zazwyczaj chwalili się wojewodowie. Po odtrąbieniu sukcesu okazuje się, że część punktów nie otrzymuje wystarczającej liczby dawek. W Kórniku pod Poznaniem taki punkt działał dwa dni, w Bielsku-Białej szczepią raz w tygodniu.
W pierwszym dniu działania Punktu Szczepień Powszechnych "Oaza" w Kórniku pod Poznaniem zaszczepiono 730 osób. To był koniec. W kilka godzin "wypstrykali się" z przydzielonych dawek.
"Kiedy odbędzie się kolejna seria szczepień w 'Oazie', zależy od przydziału odpowiedniej ilości szczepionek" - informował na Facebooku Przemysław Pacholski, burmistrz miasta i gminy Kórnik. Rozżaleni mieszkańcy pisali na Twitterze do urzędników Centrum Informacyjnego Rządu obsługujących konto "Szczepimy się", aby ci pomogli w załatwieniu większej liczby szczepionek. Bezskutecznie.
Szczepienia na COVID-19. Masowe punkty mają mało dawek
Sytuację uratował dopiero zastępca burmistrza, który wydzwaniał po różnych instytucjach, aż "załatwił" dostawę 1000 dawek Pfizera na sobotę 15 maja. Informację o nowej okazji do szczepień podano w piątek po godzinie 17, ale i tak chętnych nie zabrakło.
- Dałem informację na Facebooka, że następnego dnia w "Oazie" pojawią się szczepionki i z pomocą lekarzy, radnych, którzy pracowali jako wolontariusze, udało nam się ten tysiąc osób zaszczepić. Co dalej, nie wiem. W takim tempie nieprędko zaszczepimy wszystkich chętnych - mówi Wirtualnej Polsce Przemysław Pacholski. Miasto i Gmina Kórnik liczą 25 tys. mieszkańców.
Według zapewnień wojewody wielkopolskiego, który 19 kwietnia otwierał podobny Punkt Szczepień Powszechnych w Krotoszynie, rząd miał zapewnić i sfinansować zakup szczepionek dla małych miast. W każdym z takich punktów szczepionych miało być ok. 500 osób dziennie.
19 kwietnia odbył się cykl konferencji prasowych wojewodów. Po odtrąbieniu sukcesu okazuje się, że część nowych punktów szczepień masowych nie otrzymuje wystarczającej liczby dawek.
W miasteczkach wokół Poznania samorządy, we współpracy z administracją wojewodów, utworzyły siedem punktów. Szczepionek jest jednak tak mało, że każdy z nich działa przez jeden dzień w tygodniu.
Miało być 500 szczepień dziennie, dostali 630 dawek na tydzień
Sprawdziliśmy, że podobnie jest na Śląsku. Otwarty przez wojewodę śląskiego Jarosława Wieczorka Punkt Szczepień Powszechnych w Bielsku-Białej też działa w ograniczonym zakresie.
- Jak on działa, to zależy od liczby dostarczonych szczepionek. Tygodniowo otrzymujemy 630 dawek. Miało być 500 szczepień dziennie. Jesteśmy gotowi do szczepienia wielokrotnie większej liczby osób - informuje w rozmowie z WP Tomasz Ficoń, rzecznik prasowy Urzędu Miasta.
W liczącym 170 tys. mieszkańców mieście jak dotąd wykonano 41 tys. szczepień. Większość zabiegów wykonały szpitale i małe przychodnie. Oficjalna wyszukiwarka wolnych terminów szczepień pokazuje zaledwie 191 "okienek na szczepienie" w nadchodzącym tygodniu.
Miało być inaczej.
- Powstanie PSP ma jeszcze bardziej przyspieszyć realizację Narodowego Programu Szczepień. (...) Docelowo w naszym województwie będzie około 70 PSP. To daje nam możliwość szczepienia miesięcznie około miliona osób - mówił w kwietniu na konferencji w Bielsku-Białej wojewoda śląski Jarosław Wieczorek.
"Punkt PSP w Bielsku-Białej, który miał poprawić sytuację po 2 tygodniach działania, został praktycznie zamknięty z powodu braku dostaw" - poskarżył się jeden z pacjentów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
To wina producentów
Na pretensje o brak dostaw szczepionek urzędnicy Centrum Informacyjnego Rządu odpowiadają, że winni są producenci:
"Aby punkty mogły działać z pełną mocą, potrzebujemy większych dostaw szczepionek. Niestety, te zaplanowane na maj - jak do tej pory - przyjeżdżają w mniejszej liczbie lub nie przyjeżdżają wcale. Popyt będziemy mogli zrównoważyć w pełni dopiero w czerwcu. Na ten moment niestety nie dysponujemy jeszcze taką liczbą szczepionek, która pozwoliłaby nam przekazać tyle szczepionek, ile mogą podać punkty" - wyjaśniał rządowy profil "Szczepimy się".
Zamieszanie z dostawami dotyczy w szczególności dawek szczepionki firmy Johnson & Johnson. Według urzędników ze "Szczepimy się" do Polski nie dojechało 450 tys. zamówionych dawek.
- Chcieliśmy przeprosić osoby, które miały przewidziane szczepienie preparatem J&J. Dostawy zostały zmniejszone. Część osób będzie miała przesunięte szczepienie lub zaproponowaną inną szczepionkę - mówił w poniedziałek minister Michał Dworczyk, rządowy pełnomocnik ds. szczepień przeciwko COVID-19.
Mimo to w ubiegłym tygodniu w Polsce wykonano rekordową liczbę 2 mln szczepień. Na taki wynik wpływ miała rosnąca liczba osób przyjmujących już drugą dawkę szczepionki przeciwko COVID-19. Z kolei liczba osób, które dostają pierwszą dawkę, od dwóch tygodni spada.