Szczepionki na grypę pojawią się w sprzedaży w drugiej połowie października
W większości największych hurtowni w kraju usłyszeliśmy, że szczepionek nie ma. Większe dostawy od producentów spodziewane są dopiero za 2-3 tygodnie.
Wszystkie hurtownie starają się doraźnie kupić szczepionki za granicą. Chodzi o Niemcy i Litwę. W tym drugim kraju w magazynach zalega blisko 2 miliony dawek jednej ze szczepionek na grypę. Te zakupy, nawet jeśli się powiodą, to w znikomym procencie zaspokoją zapotrzebowanie w kraju. Na pytanie o to, dlaczego mamy kryzys ze szczepionkami na grypę, nasi rozmówcy odpowiadają, że to specyficzny towar.
Szczepionka jest sezonowa i nie da się jej użyć w następnym roku. Jeżeli hurtownia nie wynegocjuje z producentem zwrotu towaru, który został po sezonie, ponosi straty. I tak działo się wielokrotnie w poprzednich latach. Na wiosnę tego roku wszyscy hurtownicy kontraktowali więc dostawy szczepionki bardzo ostrożnie, biorąc pod uwagę mniejsze zainteresowanie klientów w Polsce w poprzednich latach.
Nikt nie przewidział, że Polacy przestraszeni epidemią koronawirusa, postanowią masowo się zaszczepić przeciw grypie. Trzeba dodać, że cykl produkcji szczepionek uniemożliwia szybkie zwiększenie produkcji w przypadku, kiedy w jakimś regionie pojawia się niespodziewany popyt. To producent dyktuje warunki. Trzeba więc czekać na zaplanowane od miesięcy dostawy.
Prawdopodobnie nie przewidział tego też rząd. Jak powiedział w wywiadzie dla radia RMF FM doktor Paweł Grzesiowski, pół miliona dawek szczepionki na grypę ma trafić do rezerwy. Według nieoficjalnych informacji szczepionki mają być przeznaczone dla służby zdrowia i budżetówki. Nie jest jasne, jak rząd miałby rozprowadzać szczepionki wśród lekarzy czy policjantów. Według naszych rozmówców z branży farmaceutycznej rządowe szczepionki mogą być zabezpieczone bezpośrednio w hurtowniach producentów.