Szczecinek ma sposób na chuliganów
W dziedzinie "bezpieczeństwo" Szczecinek jest już w IV RP - twierdzi "Gazeta Wyborcza", według której od kiedy PiS-owski burmistrz zmienił komendanta straży miejskiej,
liczba wystawionych mandatów wzrosła dziesięciokrotnie, a
przestępczość spadła prawie o połowę.
29.12.2005 | aktual.: 29.12.2005 07:23
Nie jestem zupą pomidorową, żeby mnie ktoś lubił - mówi komendant Grzegorz Grondys. Nominację ten były milicjant i policjant otrzymał dwa lata temu z rąk burmistrza Mariana Golińskiego, który dziś jest posłem PiS. Były burmistrz nie kryje zadowolenia z wyników straży miejskiej: Udowodniliśmy, że ten, kto łamie prawo, musi być przywołany do porządku. Nie można pozwalać na bezhołowie.
Statystycznie szczeciniecka IV RP robi wrażenie, pisze "Wyborcza". Dynamika karania rośnie od kilkuset do kilku tysięcy procent! Liczba mandatów pod rządami Grondysa zwiększyła się w tym roku dziesięć razy - z niecałych 70 do ponad 700.
Strażnicy złapali na gorącym uczynku m.in. kioskarkę sprzedającą papierosy na sztuki. Mieliśmy sygnały od ludzi, że kioskarka łamie prawo - opowiada komendant. Moi ludzie potwierdzili, że donosy są prawdziwe. Kioskarka dostała mandat 500 zł.
Ukarana sprzedawczyni nie kryje rozgoryczenia: Tu mieszkają biedni ludzie, niektórych nie stać na całą paczkę papierosów. Kiedyś nikomu to nie przeszkadzało, a teraz nagle prowadzą wielkie śledztwa i wlepiają mandaty.
_ Moich kilkunastu strażników już nie siedzi za biurkiem, tylko pracuje w terenie_ - mówi Grondys. Mają oczy z czterech stron głowy, nawet po cywilu. Widzą, że ktoś pluje w miejscach publicznych, rzuca niedopałek, przeklina - czyli łamie prawo - i wlepiają mandat. Co kwartał rozliczam strażników również z liczby wystawianych mandatów. Najlepsi dostają premię. Do tego stosuję zasadę ograniczonego zaufania. Rzadko można mnie spotkać w gabinecie. Krążę po mieście i sprawdzam swoich ludzi. Nigdy nie wiedzą, kiedy wyrosnę im na drodze. Efekty widać w budżecie - wpływy z mandatów wzrosły nawet 80-krotnie.
Chuliganów Grondys wyciął w pień. Nie wystają na klatkach schodowych, nie zaczepiają już ludzi na dworcach. Ale nie wszyscy kochają komendanta. Emerytowana nauczycielka go nie lubi. Dostałam mandat, bo mój piesek nie ma kagańca - opowiada. Tłumaczę strażnikowi, że to pekińczyk, nikomu nie zrobi krzywdy i nie ma takich małych kagańców. Pan kazał mi zamiast kagańca spinać mu pyszczek gumką do włosów i wlepił mi 150 złotych.
W policyjnych statystykach "Wyborcza" sprawdziła, czy w Szczecinku rzeczywiście jest bezpieczniej. Wynika z nich, że działalność komendanta Grondysa przynosi skutki. Liczba bójek i pobić zmalała w ciągu ostatniego roku z 38 do 26. Jeszcze bardziej spadła liczba rozbojów - z 48 do 21 - i kradzieży z włamaniem - z 358 do 280.(PAP)