ŚwiatSzczątki ofiar z WTC atrakcją turystyczną?

Szczątki ofiar z WTC atrakcją turystyczną?

Niezidentyfikowane szczątki ludzkie - dokładnie 1 tys. 123 ofiary zamachu na WTC mają stać się muzealną atrakcją. Będą złożone za ścianą, na której ma być wyryty cytat z wiersza Wergiliusza o wiecznej pamięci o nich. Za ścianą przewidziano także miejsce na niewielkie laboratorium gdzie szczątki, głównie ponad 9 tys. fragmentów kości, będą konserwowane i nadal poddawane próbom identyfikacji.

Szczątki ofiar z WTC atrakcją turystyczną?
Źródło zdjęć: © AFP

04.04.2011 | aktual.: 04.04.2011 12:54

Spośród blisko trzech tysięcy ofiar zamachu z 11 września 2001 roku, mimo zastosowania najnowocześniejszej techniki i badań porównawczych DNA, nie udało się zidentyfikować 41%. Choć ostatnia pozytywna identyfikacja miała miejsce w 2009 roku, zajmująca się tym specjalna jednostka medyczna miasta Nowy Jork nie rezygnuje z dalszych prób i nadziei, że kiedyś stanie się to możliwe.

Ofiary zamachu co roku są uroczyście upamiętniane. W przypadającą w tym roku dziesiątą rocznicę, w miejscu gdzie stały wieże WTC planowane jest otwarcie muzeum i monumentu.

Samo muzeum będzie się znajdować kilka pięter pod ziemią. Tam też właśnie mają trafić niezidentyfikowane szczątki ludzkie - dokładnie 1 tys. 123 ofiary. Będą złożone za ścianą, na której ma być wyryty cytat z wiersza Wergiliusza o wiecznej pamięci o nich.

Za ścianą przewidziano także miejsce na niewielkie laboratorium gdzie szczątki, głównie ponad 9 tys. fragmentów kości, będą konserwowane i nadal poddawane próbom identyfikacji.

Pomysł umieszczenia szczątków ofiar w tym samym miejscu gdzie będzie muzeum, budzi wątpliwości części rodzin ofiar. Niektórzy uważają, że plan ten ma za zadanie uatrakcyjnić ekspozycję.

- To będzie przyciągać gapiów - mówi Sally Regenhard, matka 28-letniego strażaka, który zginął 11 września.

- Czuje, że chcą mnie pozbawić szansy przychodzenia tam gdzie zginął mój syn. Czekanie na to (otwarcie muzeum) to kolejny stres - dodaje.

Kierownictwo powstającej placówki przekonuje jednak, że szczątki nie będą widoczne dla odwiedzających. Nie będą oni także mogli wejść za ścianę. Wyjątek mają stanowić krewni ofiar, dla których przewidziano osobne pomieszczenie, gdzie będą mogli się pomodlić lub posiedzieć w skupieniu.

Mimo to sprawa budzi kontrowersje. Większość rodzin zgodziło się by niezidentyfikowane szczątki były złożone w czymś w rodzaju zbiorowej katakumby. Teraz są jednak zszokowane tym, że będzie ona umieszczona tuż za ścianą głównej sali wystawienniczej. Chcąc do nich dotrzeć krewni ofiar będą musieli przejść przez muzeum.

Rodziny poprosiły o opinię w tej sprawie dr. Colwella-Chanthaphonha, odpowiedzialnego za przekazywanie plemiennym spadkobiercom, będących w posiadani amerykańskich władz szczątków amerykańskich Indian, co nakazała ustawa uchwalona w 1990 roku.

Cytowany przez dziennik "New York Times" naukowiec odrzuca argumenty nowojorskiego muzeum twierdząc, że umieszczenie cytatu z Wergiliusza na ścianie, z którą znajdą się szczątki świadczy o tym, że stanowią one integralną część tego obiektu.

Sara Bloomfield, dyrektorka Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie mówi: - Szczątki ofiar to nie jest coś co powinno stać się częścią ekspozycji. Dodaje jednak, że rozmiar zamachu na WTC i całe to miejsce czyni z niego zupełnie osobną kategorię. - Nie sądzę by była w tej sprawie jednoznaczna i prosta odpowiedź - mówi Bloomfield.

Dla Rosemary Cain, jedno jest pewne. To co ma powstać, to nie niedobra koncepcja. Cain, która podobnie jak pani Regenhard straciła w zamachu syna, nie może się pogodzić z tym, że chcąc dotrzeć do jego prawdopodobnych szczątków, będzie się musiała przedzierać przez tłumy zwiedzających.

Z Nowego Jorku dla Wirtualnej Polski Tomasz Bagnowski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (27)