Szczątki dziewczynki w walizce. Policja: nie ma dowodów, że to Madeleine McCann
Policjanci ze Scotland Yardu prowadzący śledztwo ws. zaginięcia Madeleine McCann skontaktowali się z australijskimi śledczymi w związku ze znalezioną przez nich walizką z ciałem dziecka.
Walizkę z ciałem małej dziewczynki znaleziono w krzakach przy autostradzie w miejscowości Wynarka położonej ok. 130 km od Adelaide w południowej Australii w połowie lipca. Wstępne badania wykazały, że dziewczynka zginęła około ośmiu lat temu. W momencie śmierci miała między dwa a cztery lata, blond włosy i około 90-95 cm wzrostu. Sprawą zainteresowali się brytyjscy funkcjonariusze. Madeleine McCann miała trzy lata, gdy w 2007 roku zniknęła z hotelowego apartamentu w Portugalii.
Australijscy śledczy starają się ustalić tożsamość zamordowanej dziewczynki. Komisarz Grant Stevens podkreślił, że jak na razie "nie ma żadnych dowodów wskazujących na to, że odkryte szczątki mogą należeć do Madeleine McCann". - Sugerowanie czegoś takiego to czyste spekulacje - stwierdził.
Dodał jednocześnie, że policja sprawdza obecnie wszystkie przypadki zaginięć dzieci w południowej Australii i dopóki nie uda się ustalić jednoznacznie tożsamości dziecka, brane są pod uwagę "wszystkie scenariusze".
Policja w związku ze sprawą szuka też około 60-letniego białego mężczyzny, który - według świadków - około sześciu-ośmiu tygodni temu był widziany niedaleko autostrady, gdy niósł ciemną walizkę.
Madeleine McCann zaginęła 3 maja 2007 r. w portugalskim Algarve. Rodzice Madeleine, Kate i Gerry McCann, twierdzą, że ich córka została uprowadzona wieczorem z hotelowego apartamentu podczas ich nieobecności. Przypuszczają, że mogła paść ofiarą międzynarodowej siatki pedofilskiej.
Do tej pory śledczym nie udało się ustalić, co stało się z dziewczynką. Portugalska policja zakończyła śledztwo w 2008 r., ale w październiku 2013 r. otworzyła je na nowo.
Źródło: "Daily Mail"