Szaron znów oskarżony o korupcję
Premier Izraela Ariel Szaron znów
musi stawić czoła zarzutom o korupcję. Prasa oskarża go, że
interweniował w ministerstwie, by jego znajomi dostali wyższe
odszkodowanie. Prokuratura wszczęła w tej sprawie
śledztwo.
Szaron dzwonił podobno do Ministerstwa Transportu w sprawie braci Menasze i Mordechaja Melamudów, swych dawnych sąsiadów z rodzinnej wioski Kfar Malal. Według tygodnika ekonomicznego "Globes", dzięki jego telefonowi bracia dostali o 110 tys. dolarów wyższe odszkodowanie za ziemię, przejętą pod budowę drogi.
W reakcji na doniesienia prasowe kancelaria premiera potwierdziła, że Szaron interesował się sprawą, zaprzeczyła jednak, jakoby doszło do jakichkolwiek nadużyć. Przedstawiciel ministerstwa twierdzi, że premier prosił jedynie, by pod budowę drogi przeznaczyć możliwie jak najmniejszy kawałek ziemi Melamudów, którzy byli jego sąsiadami w latach 30. i 40.
Prokurator generalny Eliakim Rubinstein postanowił jednak sprawdzić zarzuty. Jest to już trzecie śledztwo mające związek z oskarżeniami o korupcję wobec Szarona.
Premierowi i jego dwóm synom zarzuca się, że w 2001 r. otrzymali od zaprzyjaźnionego południowoafrykańskiego biznesmena nielegalną pożyczkę w wys. 1,5 mln dolarów i wykorzystali ją, by zwrócić uzyskane także nielegalnie dotacje na kampanię wyborczą w 1999 r.
W drugiej sprawie, zwanej "sprawą greckiej wyspy", jednemu z synów Szarona zarzuca się przekazanie wielomilionowych łapówek izraelskiemu biznesmenowi w zamian za "usługi doradcze" przy projekcie turystycznym w Grecji. Gilad Szaron zajmował się tym w czasach, gdy jego ojciec był szefem izraelskiej dyplomacji.
Premier odrzuca wszelkie oskarżenia, uznając je za "ohydne oszczerstwa polityczne". Gdyby został postawiony w stan oskarżenia, musiałby zrezygnować z urzędu.(iza)