Szariat w Europie. Jak muzułmanie starają się wpłynąć na zmiany w prawie i przestrzeni publicznej
Czy publiczne plaże powinny być poddane segregacji płci? Czy przed sądem można zeznawać w burce? Te i inne kwestie, pożądane przez głęboko wierzących muzułmanów, stają się wyzwaniami dla współczesnej Europy. Zdarza się również, że radykałowie "zabierają głos" i biorą sprawy we własne ręce. Tak było na plaży w Dagestanie, gdzie przy pomocy ładunków wybuchowych islamiści chcieli wymusić zachowania zgodne z wiarą.
"Szariat w Europie, ale gdzie?". Pytania o muzułmańskie prawo religijne przywołują drastyczne obrazy kamienowania, biczowania czy obcinania rąk złodziejom. Tego na szczęście w Europie nie widać. Szariat oparty na Koranie, hadisach (wypowiedziach i czynach proroka Mahometa) i zgodzie uczonych, reguluje jednak całość życia ummy, muzułmańskich wiernych. Od kwestii religijnych, przez sprawy cywilne, po wspomniane rozwiązania w "kodeksie karnym". I z tymi wymaganiami coraz częściej zderza się Europa.
Na początku czerwca w Moskwie rozgorzał spór wokół publicznych plaż. Tamtejsza społeczność muzułmańska domaga się plaż poddanych segregacji płciowej, osobnych dla kobiet i mężczyzn. Co ciekawe, poparł ją także Rosyjski Kościół Ortodoksyjny, oraz organizacje żydowskie i buddyjskie. Autorzy petycji podkreślali, że "setki tysięcy" religijnych moskwiczan nie mogą korzystać z miejskich plaż, ponieważ są współdzielone przez kobiety i mężczyzn.
Bomby na plaży
Nie podoba się to rosyjskiej Partii Komunistycznej. Jej deputowany do Dumy Walerij Raszkin, przeciwstawiając się dostosowywaniu społeczeństwa do religijnych wymagań poszczególnych grup, powiedział: - Są już wydzielone miejsca - jak kościoły i meczety, gdzie ludzie mogą gromadzić się według swoich idei co do świata i zasad życia. I powinniśmy ograniczyć się do tych miejsc.
Walka o osobne plaże nie toczy się w Rosji jedynie na papierze. W Dagestanie zdarzały się na plażach zamachy bombowe, które miały wymusić zgodne z islamem zachowanie. Dosłownie zaminowano przebieralnie dla kobiet. Jelena Abduzhalimowa, która tego dnia udała się przebrać w strój pływacki, straciła nogę po wejściu na minę. Dzisiaj żałuje, że wtedy, w 2011 roku, nie było jeszcze plaż zgodnych z szariatem, które otwarto w "trosce o bezpieczeństwo kobiet". Jak widać bomby nie muszą być tak cierpliwe jak papier.
Spór o strój
Moskwa próbuje pogodzić wymogi islamskiego stroju z wymogami świata mody. Na targach Moskwa Halal (halal w islamie oznacza dozwolone), 15 czerwca odbył się pokaz strojów dla muzułmanek, który jednocześnie spełniał obydwa kryteria. Autorzy kolekcji podkreślają, że stroje ze świata arabskiego nie pasują do Rosji i proponują kolorowe, podkreślające kobiece linie, lecz wciąż zakrywające całe ciało suknie. Czy przyjmie się to wśród tradycyjnych muzułmanów, dla których hidżab to nie tylko chusta, ale i wymóg skromności, nie eksponowania ciała kobiety w miejscu publicznym, nawet poprzez zarysowanie jego linii?
Debata wokół stroju muzułmanek trwa przede wszystkim po drugiej stronie kontynentu. W tym samym czasie, gdy w Moskwie odbywały się pokazy mody islamskiej, w Wielkiej Brytanii muzułmanka przegrała walkę o to, żeby jako przedszkolanka mogła nosić dżilbab - luźną szatę, która zakrywa całe ciało poza rękami, twarzą i głową, zasłanianą osobną chustą. Prośba pracodawcy dotyczyła jedynie trochę krótszej zasłony, która nie zasłaniałaby stóp. Ze względów bezpieczeństwa dzieci znajdujących się pod opieką kobiety sąd przyznał rację pracodawcy.
Nie zakończyła się jeszcze dyskusja wokół sędziego, który nie zezwolił muzułmance, oskarżonej o zastraszanie świadka, na stawanie w sądzie w pełnej burce. Sędzia Peter Murphy uważał za istotne, żeby sąd mógł rozpoznać tożsamość osoby składającej zeznania i nie zgodził się na identyfikację i potwierdzenie przez policjantkę. Po dwóch latach przewodniczący Sądu Najwyższego Lord Neuberger komentując podobne sprawy twierdzi, że sędziowie powinni okazać szacunek innym kulturom i nie tracić czasu na nie związane ze sprawą dyskusje wokół ubiorów. Inni jednak chcieliby jasnych decyzji, tak jak ma to miejsce we Francji.
Francja się nie zgadza
Przywiązana do swojej laickiej tradycji Francja walczy z coraz silniejszym religijnym wpływem muzułmanów. Na początek był zakaz noszenia chust przez dziewczynki w szkołach publicznych, wprowadzony w 2004 roku. Dotyczył on także innych ostentacyjnych symboli religijnych. Był szeroko krytykowany w Europie, ale jak wyjaśniał Alain Finkelkrault podczas debaty zorganizowanej przez Fundację Batorego, zakaz dotknął niewielu osób, a dla rodzin przygotowano także konsultacje i pomoc w tej sprawie.
Później pod legislacyjny nóż w 2011 roku poszedł bardziej ortodoksyjny nikab, który zasłania całą twarz i ze względów bezpieczeństwa stał się także nielegalny w przestrzeni publicznej. Tu władze otrzymały wsparcie również ze strony części społeczności muzułmańskiej. Sprawa trafiła przed Europejski Trybunał Praw Człowieka, który rok temu przyznał rację Francji. Za Francją poszła Belgia.
Bywa jednak odwrotnie, kiedy sąd w europejskim kraju nakazuje islamski ubiór. Tak było w Niemczech, kiedy 13-letnia muzułmanka odmówiła udziału w koedukacyjnych lekcjach pływania razem z chłopcami. Administracyjny Sąd Federalny w Lipsku uznał, że "społeczna rzeczywistość w Niemczech jest ponad jej religijnymi wierzeniami" i nakazał jej udział w lekcjach… w burkini, stroju kąpielowym zakrywającym całe ciało.
To tylko wycinek różnych historii związanych z wkraczaniem szariatu w nasze życie. Pozwy wobec właściciela salonu fryzjerskiego w stylu funky, który nie chce przyjąć fryzjerki w hidżabie, spory z liniami lotniczymi, osobne plaże, wydzielone godziny na pływalniach dla osób chcących być halal - to część nowego pejzażu Europy.
Pozostaje pytanie: czy nie przesadzamy? Wolność kobiet w kwestiach ubioru była elementem feministycznej emancypacji. Czy będąc w zgodzie z tą liberalną tradycją nie powinniśmy zostawić zupełnej swobody muzułmanom, nastawionym bardziej ortodoksyjnie do kwestii odsłaniania ciała?
Poza ścisłym trzymaniem się zasad, warto patrzeć też, w którą stronę mogą one prowadzić. Zdjęcia kobiet bez zasłon, z lat 50. XX w. w Kairze, Teheranie czy Kabulu, nie przypominają dzisiejszych ulic tych miast, ani też nie przypominają ulic w Londynie, Paryżu czy Berlinie w dzielnicach zdominowanych przez muzułmanów.
Chusta jest narzędziem islamizacji. Mówi o tym wprost były przewodniczący Bractwa Muzułmańskiego Muhammad Badi w filmie dokumentalnym "Wolność, równość, Bractwo Muzułmańskie". Im więcej muzułmanek nosi chusty, tym presja na te mniej przywiązane do nakazów religijnych jest większa. Polska feministka, dziennikarka i muzułmanka Ewa Kaleta dzisiaj może mówić o "wewnętrznym hidżabie" i sama dokonywać wyboru nie noszenia chusty. Ten wybór gwarantuje jej jednak rozdział nakazów religijnych od prawa państwowego i ona dobrze to rozumie. Czy Europa także to rozumie?
Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.