Szambo Romana Giertycha "śmierdzi" w Łomiankach
Nieszczelne szambo przy domu Romana Giertycha, szefa Ligi Polskich Rodzin, psuje atmosferę w Łomiankach. Inspektor Nadzoru Budowlanego bada czy zbiornik nie jest samowolą budowlaną.
Wykonawca feralnego szamba Marian Brudzyński złożył w prokuraturze na warszawskim Żoliborzu zawiadomienie o domniemaniu oszustwa, którego mieli dopuścić się Roman i Barbara Giertychowie. Jak opowiada Brudzyński, w 2006 roku przyjął zlecenie do lidera LPR na wykonanie kilku prac budowlanych na terenie jego posesji m.in. rozbudowę szamba.
Firma Brudzyńskiego rozpoczęła pracę, ale szybko się z niej wycofała. Ustaliłem w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego oraz w Wydziale Architektury i Budownictwa, że pan Giertych nie ma wymaganej dokumentacji budowlanej. To oznacza, że powiększanie szamba jest samowolą budowlaną - twierdzi Brudzyński.
We wrześniu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego Jerzy Ostrowski wszczął postępowanie wyjaśniające, ale kontrola jeszcze się nie zakończyła.
Według Brudzyńskiego szambo Giertychów jest niedokończone - nie ma dna, przez co nieczystości zanieczyszczają glebę. Z powodu użycia kiepskiej jakości betonu jest nieszczelne i ma wady w izolacji. Mimo to jest użytkowane - tłumaczy wykonawca.
W swoim piśmie do prokuratury poinformował, że "autorem pierwotnej dokumentacji jest poseł do Parlamentu Europejskiego Sylwester Chruszcz, a projektantem konstrukcji oraz kierownikiem technicznym budowy jest dr inż. Stefan Dominikowski, teść Giertycha".
Brudzyński domaga się od byłego wicepremiera ponad 80 tys. zł w ramach rozliczenia za wykonane prace. Giertychowie nie odbierają ode mnie telefonów, nie przyjmują wysyłanych do nich pism - twierdzi przedsiębiorca.
Lider LPR zapewnia z kolei, że nie dopuścił się samowoli budowlanej. Pozwolenie na oddanie domu do użytku dostałem w 2005 roku. Później nie wykonywałem już żadnych prac, w tym przebudowy szamba - zapewnia Giertych.
To bardzo dziwne, bo sam pracowałem u pana Giertycha na budowie w 2006 roku - utrzymuje Brudzyński. Coś tu śmierdzi - dodaje.
Joanna Tańska