Szaleniec grozi śmiercią i jest bezkarny
Historia krakowianki napastowanej przez Marcina P. może się przydarzyć każdemu. Ale policja i prokuratura nie zareaguje, dopóki zwyrodnialcy nie zrobią nam fizycznej krzywdy... Takie są przepisy. Nasi parlamentarzyści obiecują zmiany w ułomnym prawie.
Przypomnijmy. 26-letnia Marta z Krakowa, od czterech lat przeżywa piekło. Marcin P., który raz z nią rozmawiał na uczelni w Warszawie, zdobył jej numer telefonu, adresy mailowe, dostępy do kont portali społecznościowych.
- Kilkaset razy do mnie dzwonił, wysłał ponad 400 maili, kilkadziesiąt zdjęć i filmów pornograficznych ze swoim udziałem, śledził mnie w mieszkaniu i w pracy - wylicza wykończona Marta. Najpierw chciał "tylko" uprawiać z nią seks.
Potem w mailach zaczął grozić jej śmiercią. Opisał jej m.in. dwie historie związków z tragicznym finałem. - Najpierw układało im się nie najgorzej, mieszkali razem. Gość był jednak zaborczy, więc powiedziała mu, żeby się odczepił. Nie dawał za wygraną, a ona nie zmieniała zdania. Doprowadzało go to do furii. Skończyło się tak, że gość zabił dziewczynę - napisał i... poprosił Martę o komentarz. - Wtedy zaczęłam się bać i poszłam na policję - mówi dziewczyna.
Warszawska prokuratura uznała jednak te groźby za zbyt "zawoalowane" i ... umorzyła postępowanie. - Biegli stwierdzili, że Marcin P. nie stwarza zagrożenia dla życia i zdrowia innych - wyjaśnia Mateusz Martyniuk, rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
Śledczy argumentowali też, że mężczyzna jest niepoczytalny - biegli wykryli u niego schizofrenię paranoidalną. Wskazali, iż Marcin P. powinien trafić do szpitala psychiatrycznego. Jednak prokuratura nie uznała za stosowne, żeby wystąpić do sądu o przymusowe leczenie. - Ja bym to zrobił. Trzeba chronić ofiarę - mówi Zbigniew Ziobro.
Tłumaczy, że śledczy mieli trudne zadanie, bo prawo w tym zakresie jest kulawe. - Ale będąc prokuratorem, czasem trzeba podjąć ryzyko - mówi były minister sprawiedliwości. Śledczy tłumaczą, że aby umieścić Marcina P. w szpitalu, musieliby założyć, że nękanie Marty jest czynem o znacznej szkodliwości społecznej i że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że się powtórzy.
Tak mówi art. 94 §1 kodeksu karnego. - To absurdalny przepis, bo jak udowodnić, że całe społeczeństwo ucierpi na nękaniu jednej osoby? - pyta Ziobro.
Urszula Nowakowska, prezes Centrum Praw Kobiet uważa, że decyzja prokuratury to skandal. - Przygotujemy dla sądu pismo wspierające panią Martę oraz do ministerstwa sprawiedliwości o nadzór nad tą sprawą. Jeśli zostanie ponownie umorzona, nie wykluczamy skierowania zażalenia do Strasburga.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/GazetaKrakowska: Kraków: porywaczka noworodka usłyszała wyrok