Sytuacja krytyczna. Płoną lasy w Niemczech i Czechach. Polscy strażacy i policjanci ruszyli na pomoc
W Brandenburgii i Saksonii trwa walka z pożarami lasów. Akcja w Brandenburgii jest bardzo trudna. Również w Czechach dramatycznie zaostrzyła się sytuacja związana z pożarem lasu w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria. Polscy strażacy i policjanci, którzy polecieli do Czech, już przystąpili do akcji. Są pierwszą zagraniczną ekipą wspierającą Czechów.
Sytuacja na terenach objętych pożarami lasów w Brandenburgii i Saksonii jest bardzo krytyczna - pożary nie zostały opanowane. W Brandenburgii płonie obszar lasów i łąk o powierzchni 8,5 km kwadratowych, czyli prawie 1200 boisk piłkarskich. Związek Straży Pożarnej mówi o największym w tym roku pożarze lasu w Brandenburgii.
Minister spraw wewnętrznych Michael Stübgen (CDU) udał się na miejsce, aby osobiście zapoznać się z sytuacją. Teren jest częściowo zanieczyszczony amunicją po ćwiczeniach wojskowych. Jest jedna dobra wiadomość: odwołano ewakuację dwóch miejscowości.
Alarm o katastrofie
Z powodu pożaru lasu w Parku Narodowym Saska Szwajcaria miejscowe władze ogłosiły alarm o katastrofie dla Bad Schandau. W pobliżu Rehfeld w powiecie Elbe-Elster w Brandenburgii, niedaleko granicy z Saksonią, 350 pracowników służb ratowniczych walczy z dużym pożarem 850 hektarów lasów i łąk. Operacja może potrwać kilka dni. Służby ratunkowe obawiają się obecnie porywów wiatru dochodzących do 60 kilometrów na godzinę.
– Wszystko zmienia się wraz z sytuacją pogodową – mówił we wtorek rano rzecznik powiatu Torsten Hoffgaard.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Akcję gaśniczą wspierają dwa śmigłowce Bundeswehry, mają do nich doączyć kolejne trzy. W rozpoznaniu sytuacji pomaga śmigłowiec policyjny. Helikoptery gaśnicze pobierają wodę z pobliskiego kąpieliska na terenie rekreacyjnym Kiebitz, dlatego akwen został zamknięty – powiedział rzecznik powiatu. Według niego śmigłowce mogą jednorazowo zabrać 5000 litrów wody. Dodatkowo zamknięta została droga krajowa.
Szaleją pożar. Niebezpieczna amunicja
Obszar, na którym szaleje pożar, jest częściowo zanieczyszczony amunicją po ćwiczeniach wojskowych, co jest kolejnym powodem, dla którego konieczne jest gaszenie z powietrza. Detonacje w ziemi doprowadziły do odkrycia nowych podejrzanych obszarów amunicji, które nie były jeszcze zaznaczone na mapach, poinformował na miejscu, w Falkenberg, brandenburski minister spraw wewnętrznych Michael Stübgen (CDU).
Siły ratownicze nie mogą wejść na takie obszary, więc akcja prowadzona jest tylko z oddali i z powietrza. Michael Stübgen zakładał, że całkowite ugaszenie wielkiego pożaru w powiacie Elbe-Elster zajmie tygodnie.
Przyczyna pożaru na razie nie jest znana, ale ustalono, gdzie się rozpoczął – na południowy zachód od rejonu, gdzie teraz trwa akcja. W ciągu ostatnich tygodni w tym miejscu kilkakrotnie wybuchały małe pożary. Szczegóły nie zostały jeszcze podane do wiadomości.
Trudno dostępny teren
W Parku Narodowym Saska Szwajcaria liczba miejsc pożaru wokół Großer Winterberg wzrosła z trzech do pięciu. Rzecznik miejscowych władz nie potrafił podać żadnych informacji na temat dokładnego obszaru, który płonie na tym trudno dostępnym, skalistym terenie. Obecnie w akcji uczestniczy 254 strażaków oraz sił policji federalnej i landowej.
Na miejscu są dwie armatki wodne, każda o pojemności 10 000 litrów, oraz dwa śmigłowce, które walczą z pożarem. Woda dostarczana była z Łaby. Wsparcie miały zapewnić także cztery śmigłowce Bundeswehry.
Pożar rozprzestrzenił się w poniedziałek z Parku Narodowego Czeska Szwajcaria do Parku Narodowego Saska Szwajcaria. Zaapelowano do turystów, by unikali tego rejonu, gdyż istnieje tam zagrożenie dla życia i zdrowia – poinformowało we wtorek starostwo Sächsische Schweiz-Osterzgebirge.
Już w poniedziałek 70 dzieci, które przebywały na obozie wypoczynkowym w Ceskiej Kamienicy, ewakuowano i zakwaterowano w Bad Schandau. Opiekę nad nimi sprawuje organizacja humanitarna Joannici Dzieło Pomocy (Johanniter). Do domów będą mogły wrócić już dziś.
Dramatycznie w Brandenburgii oraz Czechach
Również w Czechach dramatycznie zaostrzyła się sytuacja związana z pożarem lasu w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria przy granicy z Saksonią. Ponad 400 strażaków walczy z płomieniami po stronie czeskiej. Wspierają ich śmigłowce policyjne i wojskowe. Są jednak i dobre wiadomości: w powiecie Elbe-Elster pierwsi mieszkańcy mogli wrócić do swoich domów. Ewakuacja miejscowości Kölsa i Rehfeld została odwołana.
Polska Agencja Prasowa podała wieczorem we wtorek, że polscy strażacy i policjanci polecieli do Czech, aby pomóc w gaszeniu pożaru Parku Narodowego Czeska Szwajcaria. Są już w akcji. To pierwsza zagraniczna ekipa wspierającą Czechów - poinformował komendant główny Państwowej Straży Pożarnej gen. brygadier Andrzej Bartkowiak.
"Już na miejscu. Przystępują do akcji od razu z marszu. Pierwsza zagraniczna ekipa" – napisał we wtorek wieczorem na Twitterze gen. Bartkowiak.
Nie odwołano ewakuacji miejscowości Kölsa-Siedlun. Akcja gaśnicza w pobliżu terenów przemysłowych w Lönnewitz trwa. W poniedziałek mieszkańcy Kölsa, Kölsa-Siedlung i Rehfeld musieli opuścić swoje domy. Wsie administracyjnie należą do Falkenberg. Około 300 osób zostało tam przewiezionych w bezpieczne miejsce. Część z nich spędziła noc w schronisku awaryjnym w Haus des Gastes w Falkenberg.
Pożar rozprzestrzenił się w bardzo krótkim czasie w poniedziałek. Powiat zakwalifikował pożar jako bardzo poważną sytuację. Spłonęła hodowla świń. Według ministra spraw wewnętrznych Brandenburgii pierwsze ostrożne szacunki mówią o tym, że mogło zginąć od 1000 do 2000 zwierząt. W nocy płomienie dotarły także do dawnego lotniska, gdzie znajdują się hale handlowe. Straż pożarna zmagała się z zabezpieczeniem miejsca zdarzenia.
Największy w tym roku pożar lasu w Brandenburgii
Związek Państwowej Straży Pożarnej określił pożar jako największy w tym roku pożar lasu w Brandenburgii. Wiceprezydent Frank Kliem powiedział we wtorek, że sytuacja była szczególnie dramatyczna także dlatego, że trzeba było przeprowadzić ewakuacje, co wiązało się z dużym wysiłkiem logistycznym, oprócz walki z pożarem.
Zaapelował też o lżejszą odzież ochronną dla strażaków; zwłaszcza do działań w bardzo upalne dni. Powiedział, że ubrania ratownicze były zwykle przeznaczone do walki z pożarami w zabudowaniach, a w upale to ubranie jest zdecydowanie za ciężkie.
W Brandenburgii w poniedziałek było ponad 30 st. C. Jak podaje MSW, podczas prac gaśniczych rannych zostało ośmiu strażaków. Cztery osoby musiały być leczone w szpitalu z powodu zatrucia dymem.