ŚwiatSyryjska opozycja: rząd przerzuca duże grupy więźniów w miejsca możliwych ataków

Syryjska opozycja: rząd przerzuca duże grupy więźniów w miejsca możliwych ataków

Rząd syryjski przerzuca duże grupy więźniów w sąsiedztwo obiektów wojskowych, które mogą stać się celem prawdopodobnych ataków - oświadczył w Stambule rzecznik opozycyjnej Syryjskiej Koalicji Narodowej Chaled Saleh.

Syryjska opozycja: rząd przerzuca duże grupy więźniów w miejsca możliwych ataków
Źródło zdjęć: © AFP

29.08.2013 | aktual.: 29.08.2013 19:52

- Od kilku dni reżim przerzuca aresztowanych i nie osądzonych cywilów w miejsca, które mogą się stać celem ataków, w tym w pobliże niektórych obiektów wojskowych - powiedział Saleh na konferencji prasowej w Stambule.

- Mamy swoje kontakty w więzieniach; niektórym zatrzymanym udaje się przekupić strażników i zdobyć telefony komórkowe. Dzięki temu jesteśmy w stanie ustalać miejsca pobytu niektórych ważnych działaczy opozycji antyreżimowej. Są oni pilnie strzeżeni, ale przy ogromnej liczbie więźniów, która może dochodzić nawet do 300 tys., skuteczne kontrolowanie wszystkich staje się niemożliwe - dodał rzecznik.

Opozycja liczy na wzrost dezerterów

Saleh opowiedział się na spotkaniu z mediami za ewentualną interwencją wojskową Stanów Zjednoczonych w Syrii, dodając, iż zdaje sobie sprawę, że miałaby ona ograniczony charakter.

- Jeśli zdecydują się uderzyć, chociaż decyzja jeszcze nie zapadła, celem nie będzie zmiana władzy w Syrii, lecz położenie kresu stosowaniu broni chemicznej. Uważamy, że byłby to krok we właściwym kierunku - podkreślił Saleh.

Jednak już sama groźba ataku była dla opozycji korzystna, doprowadziła bowiem do wzrostu liczby dezercji z szeregów rządowych sił zbrojnych, podczas gdy w ostatnich miesiącach ich liczba malała - powiedział rzecznik opozycji, dodając, że ostatnio "kilku wysokich oficerów zrzuciło mundury i schroniło się w Libanie i innych krajach".

Z około 275 tys. ludzi, których liczyły syryjskie siły zbrojne na początku konfliktu, pozostało obecnie zaledwie 70 tys. lub 80 tys. - ocenia Saleh. Dlatego właśnie prezydent Baszar al-Asad musiał zwrócić się o pomoc do libańskiego Hezbollahu; Wolna Armia Syryjska (WAS) liczy około 90 tys. bojowników, są oni jednak, jak powiedział rzecznik Syryjskiej Koalicji Narodowej, znacznie gorzej uzbrojeni.

Rebelianci nadal odnoszą sukcesy

Mimo to - dodał Saleh - WAS nadal odnosi pewne sukcesy. Na przykład udało się jej odzyskać utracone pozycje na stołecznym przedmieściu Guta, zajęte przez regularną armię po ataku przeprowadzonym z zastosowaniem broni chemicznej.

Przedstawiciele opozycji mogli więc towarzyszyć inspektorom ONZ w ciągu trzech godzin, które spędzili oni w Guta, badając ślady ataku chemicznego.

- Sądzimy - powiedział Saleh - że inspektorzy zgromadzili wystarczające dowody, aby ustalić, że zastosowano gaz trujący, i kto się nim posłużył.

Syryjska Koalicja Narodowa i gremia opozycyjne, które działały przed nią, odnotowały od początku konfrontacji zbrojnej w Syrii trzynaście przypadków zastosowania broni chemicznej, z których każdy powodował od 20 do 100 ofiar śmiertelnych. Łącznie z 1360 śmiertelnymi ofiarami ataku w Guta dokonanego 21 sierpnia rzecznik opozycyjnej koalicji ocenia liczbę ofiar ataków chemicznych na ok. 2 tys.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)