Syryjska armia żąda od rebeliantów opuszczenia wschodniej części Aleppo
• Wojska el-Asada żądają od bojowników złożenie broni
• Tych, którzy nie skorzystają z tej możliwości, czeka "nieuchronny los" - ostrzeżono w komunikacie
• Wojsko odcięło rebeliantom wszystkie drogi zaopatrzeniowe
06.10.2016 | aktual.: 06.10.2016 08:55
Wojska wierne prezydentowi Syrii Baszarowi el-Asadowi ogłosiły dokument w środę wieczorem. Wcześniej tego dnia armia zapowiadała, że ze względów humanitarnych ograniczy naloty i ostrzał we wschodnich, kontrolowanych przez rebeliantów dzielnicach Aleppo.
W wieczornym komunikacie przypomniano, że wojsko odcięło rebeliantom wszystkie drogi zaopatrzeniowe prowadzące do północnej części miasta. Podkreślono także, że armia ma dokładne informacje na temat pozycji zajmowanych przez bojowników walczących z siłami Asada, a także zna lokalizacje ich magazynów. Dlatego zwraca się do nich o jak najszybsze złożenie broni i opuszczenie zajmowanych pozycji.
We wrześniu, krótko po załamaniu się tygodniowego rozejmu, armia syryjska, wspierana przez szyickie milicje i rosyjskie lotnictwo, rozpoczęła nową ofensywę w celu odbicia wschodnich dzielnic Aleppo z rąk zbrojnej opozycji. Nowy etap działań zbrojnych objął jedne z najcięższych bombardowań tego miasta w ponad pięcioletniej historii syryjskiego konfliktu.
Jak podają obrońcy praw człowieka i mieszkańcy, od początku ofensywy w rządowych nalotach i ostrzale wschodnich dzielnic Aleppo, a także w rebelianckich atakach na zachodnią część miasta zginęło kilkuset cywilów. Zaciekłość bombardowań, w tym ponawiane ataki na szpitale we wschodniej części miasta, ściągnęły na reżim syryjski falę krytyki ze strony międzynarodowych organizacji pomocowych, z ONZ na czele.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w wojnie w Syrii zginęło już co najmniej 300 tys. ludzi, a konflikt doprowadził do największego kryzysu humanitarnego od czasów II wojny światowej. Z danych ONZ wynika, że w całej Syrii ok. 600 tys. ludzi żyje obecnie w oblężonych miastach.