ŚwiatSyria: dziesiątki zabitych i rannych po zbombardowaniu Azaz

Syria: dziesiątki zabitych i rannych po zbombardowaniu Azaz

Dziesiątki ludzi - niektóre doniesienia mówią o 80 - zginęły pod bombami zrzuconymi w środę przez syryjskie samoloty na miasto Azaz niedaleko Aleppo. Mieszkańcy starają się ratować spod gruzów zawalonych budynków tych, którzy dają znaki życia.

Nowa masakra, której dokonały syryjskie siły rządowe, nastąpiła w dniu ogłoszenia raportu ONZ-owskiej komisji śledczej w sprawie Syrii. Wskazuje on na odpowiedzialność sił zbrojnych reżimu i prorządowych milicji Szabiha za masakrę w miejscowości Hula, gdzie w maju tego roku zamordowano stu cywilów. Wśród nich połowę stanowiły kobiety i dzieci.

Film wideo, który rozpowszechniło Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka pokazuje jak mieszkańcy Azaz próbują odkopywać spod gruzów zbombardowanych domów tych, którzy przeżyli i zwłoki ofiar bombardowania.

Wśród śmiertelnych ofiar są żołnierze Wolnej Armii Syryjskiej (WAS).

Jeden z uczestniczących w akcji ratowniczej Hazem Azizi relacjonuje na wideo, jak syryjskie myśliwce bombardujące dokonały ataku na lokalny targ i zniszczyły kilka budynków.

W jednym z nich znajdowało się 11 libańskich zakładników zatrzymanych przez powstańców w maju tego roku, gdy wracali z pielgrzymki do Iranu.

Zakładników zatrzymała nieznana dotąd grupa występująca pod nazwą "Rewolucjoniści z Syrii-Rif-Aleppo".

Zatrzymanie zakładników wywołało wielką polemikę w Libanie. Wśród nich są szyici, być może należący do Hezbollahu, który jest zdecydowanym zwolennikiem reżimu prezydenta Baszara el-Asada.

W Damaszku celem zamachu bombowego stał się w środę budynek wojskowy w dzielnicy Mazzeh. Mieści się on niedaleko siedziby premiera Syrii. Celem zamachu - eksplodowała bomba umieszczona w samochodzie-cysternie - było jednak biuro szefa syryjskiego sztabu generalnego na tyłach hotelu "Dama Rose", w którym kwaterują członkowie międzynarodowej misji obserwatorów w Syrii.

W pobliżu znajduje się także ambasada Iranu, głównego sojusznika reżimu syryjskiego.

Według syryjskiej telewizji rządowej "służby specjalne zaatakowały w ogrodach niedaleko rezydencji premiera Syrii oddział terrorystów-najemników, zabijając nieokreśloną ich liczbę i biorąc do niewoli innych".

Syryjski wiceminister spraw zagranicznych Faisal Makdad oświadczył, że eksplozja w dzielnicy Mazzeh była "zamachem terrorystycznym" na obserwatorów.

Wolna Armia Syryjska ogłosiła przez swego rzecznika, że zamach był wymierzony w grupę najwyższych dowódców syryjskich wojsk rządowych, a nie w obserwatorów bądź obce przedstawicielstwo dyplomatyczne.

W ostatnich miesiącach w stolicy Syrii często dochodzi do eksplozji ładunków wybuchowych. Władze oskarżają o nie "terrorystów", jak określa rząd żołnierzy Wolnej Armii Syryjskiej.

Do zamachów bombowych doszło w środę także w damasceńskiej dzielnicy Kabun, gdzie przez wiele godzin wojsko dokonywało potem rewizji i aresztowań.

Agencja Reutersa przekazała z Aleppo szczegóły wtorkowego ataku rakietowego na miejscowy szpital al-Szifaa. Został on trafiony pięcioma rakietami S-5 rosyjskiej produkcji. Produkowane od 1950 r. mają zasięg pięciu kilometrów.

Rakiety zniszczyły częściowo czwarte piętro oznakowanego budynku szpitalnego, w którym znajdowali się niemal wyłącznie ranni cywile.

Na chwilę przed atakiem lekarze zdążyli zakończyć serię operacji, dzięki czemu, jak podał jeden z nich, dr Junes, sala operacyjna była już pusta i nikt nie zginął.

18 lipca Wolna Armia Syryjska zadała najcięższy cios reżimowi syryjskiemu, dokonując zamachu na gmach Rady Bezpieczeństwa Narodowego w Damaszku; zginęli wówczas m.in. minister i wiceminister obrony.

Źródło artykułu:PAP
syriazamachrząd
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)