Syndyk Marcin Kubiczek© Krzysztof Jarczewski

Syndykat

Marcin Kubiczek, jeden z najbardziej znanych syndyków, wiele spraw dostał w niewielkim Sądzie Rejonowym w Opolu. Ustaliliśmy, że syn prezes sądu, która nadzorowała część spraw, pracował w spółce ściśle współpracującej z Kubiczkiem. Wierzyciele i dłużnicy zarzucają syndykowi wyprowadzanie majątku ze spółek. On uważa to za naruszenie jego dóbr osobistych. Sędzia milczy, a sprawą zajmuje się już Ministerstwo Sprawiedliwości.

Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku. Artykuł Pawła Figurskiego, Mateusza Ratajczaka i Patryka Słowika został nominowany do Grand Press 2023 w kategorii "Dziennikarstwo specjalistyczne i nowe formy dziennikarstwa".

  • "Marcin Kubiczek je, śpi i dba o dobry wizerunek na koszt upadających firm i ich wierzycieli" - twierdzą przedsiębiorcy, którzy czują się pokrzywdzeni przez znanego syndyka.
  • Marcina Kubiczka znaleźliśmy łącznie w 169 postępowaniach upadłościowych (w tym także zamkniętych). Aż 69 spraw przyznał mu Sąd Rejonowy w Opolu. Prezesem tego sądu jest Liliana Krukowska. Specjalizuje się w sprawach upadłościowych.
  • Syn sędzi pracował w firmie obsługującej kancelarię Kubiczka. W części spraw sędzia sprawowała nadzór nad poprawnością działań syndyka.
  • Sprawą zajmuje się już Ministerstwo Sprawiedliwości. Wiceminister Marcin Warchoł mówi Wirtualnej Polsce, że w kancelarii Kubiczka zostanie przeprowadzony audyt, a wobec niego prowadzone już są czynności nadzorcze.
  • Marcin Kubiczek zapowiada konsekwencje prawne wobec każdego, kto źle o nim powie. Jednemu z naszych rozmówców już wysłał wezwanie do zapłaty 300 tys. zł na cele społeczne.

Syndyk. Majątek spieniężyć, wierzycieli zaspokoić

Marcin Kubiczek to znany syndyk i doradca restrukturyzacyjny. Specjalizuje się w zarządzaniu firmami znajdującymi się na skraju bankructwa oraz takimi, które już ogłosiły upadłość. Jego zadaniem jest spieniężyć ich majątek tak, aby jak najwięcej otrzymali wierzyciele upadłych firm.

Kancelaria Kubiczek Michalak Sokół, w której Marcin Kubiczek ma połowę udziałów, informuje na swojej stronie internetowej, że w 2020 r. ona sama i jej wspólnicy (czyli licząc razem) byli najczęściej powoływanymi syndykami w upadłościach gospodarczych. Sam Kubiczek, pod względem liczby prowadzonych spraw, zajął siódme miejsce wśród wszystkich syndyków w kraju.

Na stronie internetowej kancelarii czytamy, że jest także biegłym sądowym z zakresu wyceny przedsiębiorstw i niewypłacalności oraz odpowiedzialności karnej menedżerów na liście prowadzonej przez prezesa Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Syndyk jest również biegłym skarbowym na obszarze właściwości Dyrektora Izby Skarbowej w Katowicach i kuratorem sądowym w sprawach gospodarczych.

Działa też naukowo. To wiceprzewodniczący sekcji prawa upadłościowego i restrukturyzacyjnego Instytutu Allerhanda, prawniczego think-tanku. Przewodniczącym tej sekcji jest Piotr Stanisławiszyn, sędzia upadłościowy z Sądu Rejonowego w Opolu.

Marcin Kubiczek o sobie mówi, że jest bardzo skuteczny i dlatego niektórzy go nie lubią.

Sędzia. Cztery stanowiska Liliany Krukowskiej

Liliana Krukowska została sędzią w połowie 2016 roku. Jej pierwszy sądowy epizod miał jednak miejsce w roku 1995 - jako nastolatka przez kilka tygodni była protokolantką w Sądzie Rejonowym w Opolu.

Później - przez ponad dwa lata - pracowała jako sprzedawca w sklepie RTV, a przez kolejne dwa była administratorem-specjalistą ds. zasobów mieszkaniowych w Administracji Mienia Niezagospodarowanego Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa z siedzibą w Krapkowicach.

W 2000 roku ukończyła zaocznie licencjat na kierunku administracja. W 2002 roku zaocznie uzyskała magisterium na tym samym kierunku. W latach 2001-2006 pracowała jako księgowa w Przedsiębiorstwie Handlu Artykułami Spożywczymi w Opolu.

W międzyczasie studiowała prawo, które ukończyła w 2005 roku. Wtedy wróciła do pracy w wymiarze sprawiedliwości. Najpierw pełniła obowiązki asystenta sędziego w Sądzie Rejonowym w Opolu, a następnie była asystentem sędziego.

Egzamin sędziowski zdała w 2012 roku, a cztery lata później Krajowa Rada Sądownictwa uznała, że jest gotowa do orzekania, została sędzią. KRS postanowiła, że trafi do Sądu Rejonowego w Prudniku.

Dalsza kariera sędzi Liliany Krukowskiej potoczyła się szybko.

W 2017 roku orzekała już w Sądzie Rejonowym w Opolu, by po czterech kolejnych latach zostać jego prezesem. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro skierował ją w ramach delegacji od 1 września 2022 r. do pełnienia obowiązków sędziego w Sądzie Okręgowym w Opolu.

Obecnie Liliana Krukowska jest więc: prezesem Sądu Rejonowego w Opolu, sędzią w sekcji ds. upadłościowych i restrukturyzacyjnych Sądu Rejonowego w Opolu oraz orzeka w sprawach upadłościowych w Sądzie Okręgowym w Opolu.

Jest również komisarzem wyborczym. Jak donosiły media - w tym portal oko.press - komisarzami zostali przede wszystkim beneficjenci "dobrej zmiany" w sądach.

Syn. Odległa wyprawa na praktyki

Marcin, syn sędzi Krukowskiej, studiuje w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. W lipcu 2020 roku zaczął pracę w spółce S Katowice Serwis, która obecnie działa pod szyldem Daily Services.

W rozmowie z WP Marcin Krukowski wyjaśnia, że swoją aplikację wysłał przez serwis społecznościowy LinkedIn i został przyjęty. Przekonuje, że musiał się gdzieś zatrudnić, bo konieczne było wyrobienie praktyk na uczelni.

Następnie, przez kilka miesięcy, pracował właśnie w Daily Services (wcześniej S Katowice Serwis) w ramach umowy zlecenia.

Spółka zajmuje się obsługą postępowań upadłościowych. Ma siedzibę w Chorzowie przy ul. Działkowej 8. Ten sam adres do siebie podaje Marcin Kubiczek na stronie internetowej swojej kancelarii.

Prezesem Daily Services jest Patryk Michalak, kuzyn Jakuba Michalaka, wspólnika w kancelarii Kubiczek Michalak Sokół.

Patryk Michalak w latach 2013-2018 pracował w kancelarii Marcina Kubiczka, w której był m.in. kierownikiem sekretariatu. Dziś ma własny biznes.

Marcin Kubiczek w odpowiedzi na nasze pytania przyznał, że Daily Services świadczy usługi dla niego, ale - co zaznaczył - również dla innych doradców.

Innymi słowy: syn Liliany Krukowskiej, sędzi upadłościowej przyznającej i nadzorującej sprawy prowadzone przez Marcina Kubiczka, poszedł do pracy do spółki, która obsługiwała postępowania upadłościowe prowadzone przez Marcina Kubiczka.

Sam syndyk zaznacza, że o zatrudnieniu Marcina Krukowskiego dowiedział się już po fakcie. Tłumaczy, że nie ma wpływu na Daily Services, a tym samym na jej politykę kadrową. Równocześnie obszernie wyjaśnia, jak wyglądało zatrudnienie Krukowskiego oraz jakim był on pracownikiem. Dowiedział się w o tym w rozmowach z podmiotem, który świadczy dla niego usługi.

Marcin Kubiczek nadmienia, że "z uwagi na pokrewieństwo z sędzią Lilianą Krukowską - sędzią Sądu Rejonowego w Opolu - Marcin Krukowski został wyłączony od prac w ramach postępowań prowadzonych w ramach Sądu Rejonowego w Opolu".

Miało się to stać na osobistą prośbę syndyka. Marcin Kubiczek - zgodnie z danymi dostępnymi w Krajowym Rejestrze Sądowym - jest wspólnikiem w spółce S Katowice Office w likwidacji z siedzibą w Katowicach przy ul. Francuskiej 34. Daily Services - jeszcze jako S Katowice Serwis - miało swoją siedzibę w Katowicach przy ul. Francuskiej 34.

Sąd Rejonowy w Opolu. Kilkadziesiąt spraw dla syndyka Kubiczka

Fakt, że Sąd Rejonowy w Opolu tak chętnie wyznacza go syndykiem, Marcin Kubiczek tłumaczy, że to kwestia jego skuteczności i tego, że dał się poznać z jak najlepszej strony.

W Krajowym Rejestrze Postępowań Upadłościowych znajduje się 169 wzmianek o Marcinie Kubiczku i przyznanych mu postępowaniach - dotyczących firm i osób fizycznych (w tym również są postępowania zakończone).

69 z nich dotyczy spraw wyznaczonych przez Sąd Rejonowy w Opolu (stan na 8 czerwca 2023). W tej liczbie upadłości firm to 24 przypadki.

Aktywniejszą działalność Kubiczek prowadzi jedynie w pobliskich Gliwicach - 93 sprawy, ale tylko 9 z nich dotyczy firm. Reszta to upadłości osób fizycznych.

Co do zasady syndycy wolą otrzymywać do prowadzenia upadłości firm, niżeli osób fizycznych - jest więcej pracy, ale i można więcej zarobić.

Swoje biura syndyk ma również w Katowicach i Warszawie, ale tam dostaje o wiele mniej spraw (w Warszawie jest to np. sprawa Idea Banku). Syndyk mówi nam, że w Katowicach po prostu go nie lubią.

System zbudowany jest tak, że działalność syndyka - między innymi to czy właściwie zarządza majątkiem upadających firm - nadzoruje sędzia upadłościowy. To bezpiecznik, który ustawodawca wprowadził, by syndycy nie działali we własnym interesie, lecz dla niezaspokojonych wierzycieli.

Jednym z kluczowych zadań sędziego jest kontrolowanie wydatków ponoszonych przez syndyka z masy upadłości spółki.

Liliana Krukowska nadzorowała działalność Marcina Kubiczka w licznych postępowaniach. Spytaliśmy sędzię, czy miała jakiekolwiek zastrzeżenia do jego pracy. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Co więcej, Liliana Krukowska jako prezes Sądu Rejonowego w Opolu, odesłała pytania Wirtualnej Polski do rzecznika Sądu Okręgowego w Opolu (choć pytania były kierowane bezpośrednio do niej).

Rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu uznał, że nie będzie na nie odpowiadał, bo dotyczą bezpośrednio Liliany Krukowskiej, a nie pracy sądów w okręgu opolskim. Zauważył, że na dobrą sprawę nie wpłynęły do niego pytania, a pismo z Sądu Rejonowego w Opolu.

"Pismo skierowanie było bezpośrednio do Prezesa Sądu Rejonowego w Opolu, a pytania w większości dotyczyły osoby sędziego (Prezes Sądu Rejonowego w Opolu). W tych okolicznościach brak było podstaw do udzielenia przez Rzecznika Prasowego Sądu Okręgowego w Opolu odpowiedzi na pismo" - odpisał WP sędzia Tomasz Mikołajczyk.

Zapytaliśmy też, dlaczego sędzia nie uznała za właściwe wyłączanie się ze spraw dotyczących Marcina Kubiczka ze względu na pracę jej syna w jednej ze spółek obsługujących syndyka. I na to pytanie nie dostaliśmy odpowiedzi.

- Sytuacja, w której sędzia upadłościowy nadzoruje działalność syndyka, a na rzecz kancelarii tego syndyka pracował syn sędziego, jest moim zdaniem zupełnie niedopuszczalna. To naruszenie etyczne - uważa sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".

I dodaje, że oczywiście sędzia nie odpowiada za to, gdzie pracuje dziecko. Ale powinien - zdaniem Przymusińskiego - dostrzegać, że może to budzić uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności.

- Artykuł 49 kodeksu postępowania cywilnego jest tu jasny - sędzia powinien zostać wyłączony ze wszystkich spraw dotyczących syndyka, z którego kancelarią związany był członek rodziny sędziego - zauważa Przymusiński. Zaznacza, że chodzi także o pośredni związek, czyli świadczenie usług przez spółkę dla kancelarii.

Marcin Kubiczek na pytanie o relacje łączące go z sędzią Krukowską odpowiada, że są to wyłącznie stosunki zawodowe. A "czynienie jakichkolwiek insynuacji co do charakteru relacji innego niż stricte zawodowy będzie bezprawnym naruszeniem dóbr osobistych Marcina Kubiczka".

Porozmawialiśmy z kilkoma osobami, które czują się oszukane przez Marcina Kubiczka i uważają, że sędzia Liliana Krukowska nie powinna mieć żadnego związku z postępowaniami upadłościowymi, w których występuje Marcin Kubiczek.

Dla jasności: sam syndyk uważa, że nieuczciwi są nasi rozmówcy.

Strony sporu przerzucają się oskarżeniami, przedstawiły nam setki stron dokumentów, kopie zawiadomień do prokuratur i sądów, analizy finansowe.

Jako Wirtualna Polska nie przesądzamy, kto w tych sprawach ma rację – to zadanie sądów, a nie dziennikarzy.

Przedsiębiorca. Spotkanie z syndykiem zapamięta na zawsze

- Marcin Kubiczek je, śpi i dba o dobry wizerunek na koszt upadających firm i ich wierzycieli - ocenia Jarosław Frącek, prezes SAF Serwis w Chorzowie, firmy z branży gospodarki odpadami.

A sytuację w Sądzie Rejonowym w Opolu nazywa układem zamkniętym.

Drogi przedsiębiorcy Frącka, syndyka Kubiczka i pośrednio sędzi Krukowskiej przecięły się przy okazji postępowania upadłościowego przedsiębiorstwa Stal-Met Nieczaj.

SAF Serwis, firma Jarosława Frącka, wykonywał dla Stal-Metu prace związane z zamknięciem składowiska odpadów Elektrowni Halemba w Rudzie Śląskiej. Umowa obowiązywała od sierpnia 2018 roku, jednak już cztery miesiące później Stal-Met upadł i zaczął kierować nim syndyk Marcin Kubiczek.

Prace przy rekultywacji terenu składowiska nadal jednak trwały, lecz już we wrześniu 2019 r. decyzje środowiskowe wygasły, a Marcinowi Kubiczkowi nie udało się ich przedłużyć. Odtąd umowa między Frąckiem a Kubiczkiem obejmowała wyłącznie sprawowanie pieczy i wypełnianie obowiązków formalnych dotyczących składowiska odpadów obejmującego powierzchnię ponad 150 ha. Syndyk miał płacić za tę usługę firmie Frącka 58 tys. zł miesięcznie.

- Miesiącami SAF Serwis pracował za darmo, zatrudniając do tych prac kilka osób, a syndyk mamił spółkę perspektywą zapłaty, gdy tylko będzie miał pieniądze w masie upadłości - mówi Frącek.

- Dopingowany przez niego, zaciągałem coraz to nowe zobowiązania, aby współfinansować postępowanie upadłościowe Stal-Metu. W końcu to funkcjonariusz publiczny gwarantował mi, że zapłaci zaległe faktury, jak tylko w masie pojawią się środki - opowiada.

Pieniędzy nie było, a SAF Serwis stanął na skraju niewypłacalności. Wtedy - jak relacjonuje Frącek - syndyk miał straszyć, że zerwanie współpracy, skutkować będzie wielomilionową szkodą masy upadłości. Frącek zerwał jednak umowę, a zaległości syndyka szacuje na ponad 800 tys. zł.

Prezes SAF Serwis napisał list do sędzi Liliany Krukowskiej, w którym przedstawił swoją wersję historii współpracy z syndykiem. List pozostał bez reakcji.

- Nie twierdzę, że jestem wolny od wad i błędów. Zaufałem niewłaściwym osobom, a to skutkowało podjęciem nietrafionych decyzji. Jeśli sąd wykaże jakieś nieprawidłowości, nie mam problemu, żeby przyznać się do błędów - deklaruje Jarosław Frącek.

Całą sprawę zupełnie inaczej widzi Marcin Kubiczek. Uważa, że Frącek jest całkowicie niewiarygodny i to on naraził na szkodę masę upadłości Stal-Met Nieczaj.

Zdaniem syndyka było tak, że to Frącek - oraz związany z nim zespół ludzi - był jednym z architektów próby wyprowadzenia majątku do powołanej w tym celu spółki Halemba Rekultywacja.

Z jego perspektywy proces ten wyglądał tak, iż Frącek, jako kierownik składowiska, odpowiadał m.in. za rozliczanie przychodów i kosztów.

- Szereg umów nie został przez Jarosława Frącka ujawniony syndykowi, z którym oficjalnie współpracował. W efekcie przychody, które Frącek powinien rozliczyć z syndykiem, trafiły do masy upadłości jedynie w znikomej części. Większość trafiła do spółki SAF Serwis, omijając masę upadłości - twierdzi Marcin Kubiczek.

Jako jeden z dowodów na to, że to on ma rację w sprawie, a nie Frącek, syndyk przedstawia postanowienie Sądu Rejonowego w Opolu. Wynika z niego, że Stal-Met niewłaściwie współpracował z Halembą Rekultywacja.

Postanowienie wydane zostało przez sędzię Lilianę Krukowską, która nadzoruje działalność Marcina Kubiczka w postępowaniu upadłościowym spółki Stal-Met Nieczaj.

W tych sprawach obie strony składają na siebie zawiadomienia do prokuratury i sądów. Syndyk na prezesa firmy, prezes na syndyka.

Sąd Najwyższy. Niewysłuchana prośba

- Chodzi mi tylko o to, żeby ktoś na sprawę spojrzał obiektywnie i bezstronnie. Żeby rozstrzygnął ją niezależny sąd, a nie związani z Kubiczkiem biegli ocenili dotychczasowe rozliczenia - mówi Jarosław Frącek.

- W mojej ocenie, dopóki pracę syndyka Kubiczka nadzoruje Sąd Rejonowy w Opolu z sędzią Lilianą Krukowską na czele, o sprawiedliwości i bezstronności nie ma mowy – twierdzi.

Mówiąc o wierze w "niezależny sąd", Frącek nie jest gołosłowny. W lipcu 2022 roku prosił Sąd Najwyższy o przekazanie prowadzonej przez Marcina Kubiczka sprawy innemu sądowi niżeli Sąd Rejonowy w Opolu.

W piśmie do Sądu Najwyższego pełnomocniczka Frącka opisała m.in. fakt zatrudnienia syna sędzi w Daily Services oraz to, że w przekonaniu prezesa SAF Serwis, Marcin Kubiczek generuje zbędne koszty w ramach postępowania upadłościowego, a sędzia Liliana Krukowska bez żadnych wątpliwości je akceptuje.

I tak - jak przekonuje Frącek - w interesującym go postępowaniu upadłościowym w okresie od sierpnia do października 2021 r. syndyk wydał z masy upadłości ponad 582 tys. zł. Z tej sumy na obsługę prawną poszło ponad 317 tys. zł. Z kolei ponad 86 tys. zł miało pójść na usługę public relations.

W piśmie do Sądu Najwyższego czytamy też, że od 1 listopada 2021 roku do 31 stycznia 2022 roku syndyk wydał z masy upadłości 550 714,44 zł - m.in. 252 457,77 zł na wydatki prawne, a 25 512,47 zł na obsługę administracyjną biura syndyka.

Frącek przedstawił nam na to dokumenty.

Syndyk - jak wskazuje Frącek - z masy upadłości Stal-Met Nieczaj poniósł również wydatki na usługi gastronomiczne, noclegowe oraz płatne opcje w portalu społecznościowym LinkedIn.

"Jedzenie i spanie na koszt masy upadłości to zdumiewająca praktyka, która nie zdarza się w innych sądach upadłościowych (...) Okazuje się zatem, że syndyk nie ma granic w zakresie wydatkowania funduszy masy upadłości. Zupełny brak kontroli ze strony sędziego-komisarza sprawił, że syndyk śpi, je czy dba o wizerunek na koszt masy upadłości" - napisano w piśmie do SN.

I podkreślono, że wszystko ma miejsce przy pełnej akceptacji ze strony sędzi Liliany Krukowskiej, której obowiązkiem jest pilnowanie wydatków syndyka.

Sąd Najwyższy nie przychylił się do wniosku pełnomocniczki Jarosława Frącka. Powód - przyczyny proceduralne.

W kodeksie postępowania cywilnego wskazano bowiem, że SN może tak uczynić, ale na wniosek "sądu właściwego". Czyli najlepiej, gdyby sama sędzia Liliana Krukowska poprosiła, by odebrać jej prowadzoną sprawę. A tego nie zrobiła.

Zapytaliśmy Lilianę Krukowską, czy nie uważa, że cała sytuacja stanowi konflikt interesów. Krukowska nie odpowiedziała.

Szpital. Prezes stawia ostre pytania

- Nie wierzę w przypadki. Czy ktokolwiek naprawdę uwierzy w to, że syn sędzi opolskiego sądu, który studiuje w Warszawie, przypadkowo trafił do niewielkiej chorzowskiej firmy i tak się dziwnie składa, że ta firma wykonuje zlecenia dla prawnika, który dostaje sprawy do prowadzenia od matki tego studenta? - pyta Władysław Duch.

To były prezes spółki Vital Medic, która prowadzi jeden z najnowocześniejszych szpitali neurochirurgicznych w Polsce.

Pod zarządem Ducha szpital wpadł jednak w poważne problemy finansowe. Problemy, ale prawne, ma też sam Władysław Duch.

- Przyznaję, że mam postawione zarzuty przez prokuraturę. Nie zgadzam się z nimi i wierzę, że w sądzie udowodnię, iż nie popełniłem przestępstwa, nie zgłaszając wniosku o ogłoszenie upadłości szpitala, gdyż wierzyłem w restrukturyzację szpitala i że byłoby to niekorzystne dla wszystkich wierzycieli. A świadczy o tym obecna sytuacja finansowa szpitala, który przynosi od 2021 r. zyski na poziomie 7-9 mln zł rocznie - mówi Duch.

- Ale nawet gdyby uznać, że nie mając złych zamiarów, jednak przekroczyłem granice prawa, czy to jest powód, żeby działalność Marcina Kubiczka i sędzi Liliany Krukowskiej, jako funkcjonariuszy publicznych, nie mogła zostać poddana sprawiedliwej ocenie? - zastanawia się były prezes.

Dla jasności: na mężczyznę Sąd Rejonowy w Opolu nałożył też 10-letni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej, a Sąd Okręgowy w Opolu uznał tę decyzję za słuszną. Chodzi o to, że nie złożył wniosku o ogłoszenie upadłości spółki w latach 2016-2018. Orzeczenie Sądu Rejonowego w Opolu w tej sprawie wydała Liliana Krukowska.

Vital Medic obecnie jest w upadłości. Marcin Kubiczek, jako tymczasowy zarządca, przekonał opolski sąd do tego, że najlepsze będzie ogłoszenie upadłości spółki. Jednocześnie uznano, że szpital powinien dalej funkcjonować.

Sąd Rejonowy w Opolu uznał, że najlepiej będzie, jeśli syndykiem spółki będzie kancelaria Kubiczek Michalak Sokół.

Spółka prowadząca szpital - o wydatkach decyduje syndyk - zatrudniła nawet znaną firmę Bridge, warszawską agencję PR, której pracownicy oferują dziennikarzom ogólnopolskich mediów wywiady na temat obecnego funkcjonowania placówki.

Władysław Duch uważa, że został okradziony - z firmy, którą, jego zdaniem, wyprowadziłby na prostą. Tak jak bowiem w przeszłości rzeczywiście trudności finansowe były, tak we wrześniu 2022 r., gdy opolski sąd ogłosił upadłość spółki, biznes zmierzał już ku dobremu.

- Marcin Kubiczek celowo nie ujawnił tego w swoim sprawozdaniu, wprowadzając opolski sąd w błąd, który na tej podstawie ogłosił upadłość szpitala - twierdzi Duch.

I zaznacza, by koniecznie napisać w tekście, że w tej sprawie, pod nadzorem prokuratury w Jeleniej Górze, toczy się w prokuraturze w Bolesławcu śledztwo. Władysław Duch otrzymał status pokrzywdzonego w postępowaniu.

- Vital Medic jako jedyny szpital w Polsce wykonywał bez kontraktu z NFZ najpoważniejsze zabiegi resekcji guzów mózgu, w przypadkach powszechnie uznawanych za najtrudniejsze lub wręcz nieoperacyjne, będąc dla wielu pozbawionych możliwości leczenia zabiegowego pacjentów, jedyną nadzieją na wydłużenie życia - wylicza Duch.

Jego zdaniem, aby zbudować szpital o takich możliwościach, trzeba było wielkich nakładów inwestycyjnych i kilku lat na budowanie pozycji szpitala, nim zaczął generować zyski. I dodaje, że Marcin Kubiczek, miesiąc po ogłoszeniu upadłości, chwalił się w mediach, że szpital działa i doskonale sobie radzi.

- Co mnie nie dziwi, gdyż w miesiącu ogłoszenia upadłości szpital osiągnął najlepsze w swojej historii wyniki finansowe. Tylko w tym jednym miesiącu zysk wyniósł powyżej 1 mln zł, a szpital posiadał ponad 4 mln zł płynnych środków finansowych w obrocie. W tym kontekście jego upadłość wygląda iście absurdalnie, ale widocznie to nie spółce ani jej wierzycielom miała ona służyć - uważa Władysław Duch.

Były prezes Vital Medic twierdzi:

- Moim zdaniem na upadłościach spółek korzysta przede wszystkim syndyk Kubiczek oraz grono jego znajomych. Z pieniędzy z masy upadłości zaspokaja się bardzo drogą obsługę prawną zapewnianą przez kolegę pana Kubiczka i byłego wspólnika, usługi renomowanej agencji PR, zaprzyjaźnione firmy od usług księgowych i administracyjnych należące m.in. do rodziny swojego wspólnika, które mają swoją siedzibę pod tym samym adresem, co biuro syndyka. Mowa o kwotach rzędu kilkuset tysięcy złotych miesięcznie.

Gdy Duch mówi o obsłudze prawnej zapewnianej przez kolegę i byłego wspólnika, ma na myśli przede wszystkim Karola Tatarę, radcę prawnego i doradcę restrukturyzacyjnego prowadzącego kancelarię w Krakowie.

Tatara jest prezesem spółki Alerion, która jeszcze w 2016 roku nazywała się Restrukturyzacje Kubiczek Tatara.

Dziś Marcin Kubiczek zleca kancelarii Karola Tatary prowadzenie szeregu spraw dotyczących spółek w upadłości, których masą upadłości zarządza Kubiczek.

Gdy umówiliśmy się z Marcinem Kubiczkiem na spotkanie w agencji Bridge, poza nim samym, dwoma przedstawicielami agencji oraz prawniczką, na rozmowę przyszedł także Karol Tatara. I mówił o sprawach dotyczących Marcina Kubiczka więcej niż sam Kubiczek.

Władysław Duch przekonuje, że cały proces zlecenia usług bliskim firmom byłby niemożliwy, gdyby nie działanie sędzi Liliany Krukowskiej.

- Liliana Krukowska, jako sędzia oddelegowana, orzeka teraz w Sądzie Okręgowym w Opolu i zajmuje się postępowaniami odwoławczymi w sprawach dotyczących pana Kubiczka, w których podlegająca jej do niedawna, jako kierownikowi, Sekcja ds. Upadłościowych i Restrukturyzacyjnych Sądu Rejonowego w Opolu, którego obecnie jest też prezesem, wydawała orzeczenia w ramach pierwszej instancji sądowej. Przecież to farsa - mówi Władysław Duch.

Tu Bartłomiej Przymusiński z "Iustitii" wskazuje jednak, że nie dostrzega formalnie żadnej przewiny po stronie sędzi.

- To, że sędzia delegowany orzekający w drugiej instancji ocenia orzeczenia wydawane przez swoich kolegów w sądzie pierwszej instancji, nie jest niczym nagannym. Tak skonstruowany jest system. Sędziowie z reguły się znają, ale profesjonalizm ma gwarantować, że oddzielamy relacje prywatne od służbowych. Nie mam żadnych problemów ze zmianą lub uchylaniem orzeczeń znanych mi sędziów - wskazuje Przymusiński.

Marcin Kubiczek, gdy skonfrontowaliśmy go z oceną Władysława Ducha, stwierdził, że Duch jest zupełnie niewiarygodny.

Syndyk przekonuje, że były prezes - gdy zarządzał szpitalem - w ogóle nie płacił swoim kontrahentom oraz unikał płacenia danin publicznych. W efekcie ciągnął szpital na skraj bankructwa. Dziś zaś kondycja placówki jest lepsza. Także dzięki agencji PR, która jest potrzebna do tego, by pokazać, że szpital działa i ma się dobrze. A to przyciągnęło pacjentów i pieniądze.

"Osobą zatem, której postępowanie zmierzało do wyprowadzania pieniędzy z przedsiębiorstwa Vital Medic, jest nie kto inny jak właśnie Władysław Duch" - czytamy w odpowiedzi na jedno z naszych pytań.

Marcin Kubiczek przyznaje, że w sprawie Vital Medic korzystał lub nadal korzysta ze wsparcia pięciu kancelarii prawnych, w tym kancelarii Karola Tatary.

Poprosiliśmy Sąd Rejonowy w Opolu o wgląd w akta kilku spraw upadłościowych, w tym dotyczących Stal-Met Nieczaj i Vital Medic. Decyzję w tej sprawie powinna wydać prezes sądu, czyli Liliana Krukowska.

Otrzymaliśmy odpowiedź od wiceprezesa sądu. Dostępu do akt nie otrzymaliśmy.

Ministerstwo Sprawiedliwości. Syndyk i czynności nadzorcze

Czy zatrudnianie agencji PR na koszt firm w upadłości jest zasadne? Marcin Kubiczek twierdzi, że niekiedy tak. Nasi rozmówcy - że nie.

Czy zatrudnianie kilku kancelarii prawnych, w tym kancelarii swojego wieloletniego partnera biznesowego, na koszt firm w upadłości jest zasadne? Marcin Kubiczek twierdzi, że nie ma w tym nic niewłaściwego. Nasi rozmówcy - że to wyprowadzanie majątku z masy upadłości.

Wreszcie: czy to, że studiujący w Warszawie syn sędzi upadłościowej z Opola, przez przypadek znalazł ofertę pracy w chorzowskiej niedużej spółce obsługującej postępowania upadłościowe dla kancelarii, która dostaje bardzo dużo spraw właśnie w Opolu, to przypadek czy element upadłościowego układu?

Odpowiedzi na te pytania będzie chciało znaleźć Ministerstwo Sprawiedliwości.

Ustaliliśmy bowiem, że minister prowadzi już czynności nadzorcze wobec doradcy restrukturyzacyjnego Marcina Kubiczka. Zlecony zostanie też audyt spraw prowadzonych przez Kubiczka, po którego przeprowadzeniu podjęte zostaną decyzje o dalszych krokach.

- Działania podjęliśmy wskutek szeregu zawiadomień o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu syndyka. Jakkolwiek nie przesądzam o rozstrzygnięciu tej konkretnej sprawy, dostrzegam coraz większy kłopot w działaniu syndyków, którzy zubożają masy upadłości w prowadzonych przez siebie postępowaniach. Zapewniam, że Ministerstwo Sprawiedliwości w każdym przypadku będzie sprawdzało, czy działalność syndyka nie nosi znamion przestępstwa oraz nie jest nieetyczna - twierdzi Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry.

Paweł Figurski, Mateusz Ratajczak i Patryk Słowik są dziennikarzami Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP magazyn
Komentarze (535)