Synagoga w Lublinie nie dla każdego – muzułmanie zatrzymani na parkingu, antysemita może wejść
Przed synagogą w Lublinie zatrzymano grupę muzułmańskich uczniów z Berlina, a do połączonego z nią hotelu mogli wejść tylko ich niemieccy opiekunowie. Nie zatrzymano za to podejrzanie zachowującego się mężczyzny, który przekonywał, że SS była organizacją żydowską i chciał rozmawiać z rabinem.
05.07.2017 | aktual.: 05.07.2017 16:06
21 czerwca, godz. 13.30. Grupa nastolatków ze szkoły Teodora Heussa w Berlinie kończy zwiedzać obóz koncentracyjny na Majdanku. Luisa, pomagająca licealistom niemiecka wolontariuszka, dzwoni do hotelu Ilan w Lublinie. Ustala, że niedługo przyjadą, by zwiedzić połączoną z hotelem synagogę. Gdy docierają na miejsce, na parkingu przed hotelem uczniów berlińskiej szkoły zatrzymują ochroniarze.
#
Magdalena Zagórski, Niemka polskiego pochodzenia, która pomagała uczniom jako tłumaczka, wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską, że ochroniarze dopiero w tym momencie mogli się zorientować, że grupę tworzą w większości muzułmanie Kilka uczennic miało na sobie hidżab [tradycyjną muzułmańską chustę przyp. red.].
- Byłam w szoku. Chcieliśmy zobaczyć synagogę i się czegoś nauczyć, a oni nas zatrzymali. Byli przestraszeni – mówi Buszra, jedna z nastolatek.
- Zatrzymali nas na parkingu tłumacząc to względami bezpieczeństwa i odbywającymi się mistrzostwami Europy w piłce nożnej. Jednak do hotelu bez żadnego sprawdzenie wpuszczono mnie z Sabeth Schmidthals (opiekunką grupy) i wolontariuszką – opowiada Zagórski.
Kobietom zaproponowano, by zamiast synagogi uczniowie zwiedzili położony w innej części miasta cmentarz. Zagórski zwraca uwagę, że tego samego dnia pracownik hotelu w rozmowie telefonicznej z wolontariuszką nie uprzedził, że synagoga jest niedostępna .
Potwierdza to w rozmowie z nami Jolanta Laskowska z muzeum na Majdanku. - Luisa była za to odpowiedzialna. Na pewno się umówiła. To odpowiedzialny młody człowiek – zaznacza pracownica muzeum.
Według naszych informacji sama wolontariuszka przyznaje, że tak było. Nie zgadza się jednak porozmawiać z Wirtualną Polską, bo po naszym tekście o jednej z uczestniczek wycieczki oplutej w centrum Lublina pracowników muzeum w Majdanku przesłuchała prokuratura.
Jeden z pracowników: - Przesłuchania trwały cały dzień. Zostaliśmy uprzedzeni, że nie powinniśmy się potem wypowiadać o tym, co działo się w Lublinie.
Gmina Żydowska: obiekt był oddany do dyspozycji piłkarzy
Głos zabrała za to Gmina Żydowska w Warszawie, która odpowiedziała oświadczeniem na publikację Wirtualnej Polski na temat grupy z Berlina. Według niego muzułmanie nie weszli do synagogi, bo jest ona połączona z hotelem oddanym w tym czasie ”do wyłącznej dyspozycji” jednej z reprezentacji biorących udział w mistrzostwach Europy.
Postanowiliśmy to sprawdzić.
Hotel Ilan zajmuje podłużny, czteropiętrowy budynek. W 1930 roku powstała tu jesziwa (żydowska uczelnia). Stojąca przed głównym wejściem tablica informuje, że po lewej stronie jest hotel, a po prawej - synagoga. Prowadzi do niej odrębna klatka schodowa, do której wchodzi się z boku budynku. Przy drzwiach jest stróżówka. Odrębna ochrona pilnuje głównego wejścia do hotelu. Ochroniarze są uważni. Gdy wchodzę wieczorem do hotelu, jeden z nich pyta, czy wynajmuję pokój i sprawdza kartę magnetyczną.
Pracownik hotelu: mogli wejść, zdecydowały uprzedzenia
Pracownicy hotelu nieoficjalnie przyznają, że wycieczki zwiedzające miejsce kultu z reguły nie przechodzą przez hotel, tylko są wpuszczane do synagogi odrębną klatką schodową. – Spokojnie mogli być wpuszczeni bocznym wejściem, ale ochroniarze pilnujący głównego wejścia ich zatrzymali. Dobrze, że napisaliście o sytuacji w Lublinie. Niestety nie brakuje tu uprzedzeń – mówi nam jeden z nich.
Eliza Panek z biura prasowego Żydowskiej Gminy Wyznaniowej pytana przez nas o sprawę w poniedziałek tłumaczy najpierw, że ”cały teren” hotelu był oddany piłkarzom, a synagoga mieści się ”w środku hotelu”. ”To nie jest synagoga przy hotelu, czy gdzieś z boku” – przekonuje Panek.
Gdy zwracam uwagę, że z właśnie boku jest osobne wejście, rzeczniczka twierdzi, że „ono nie działa”.
Na moją uwagę, że sam nim wszedłem, Panek odpowiada, że musi ”zadzwonić i sprawdzić, jak to wygląda w hotelu”.
Tydzień temu wydali państwo oświadczenie w tej sprawie, a dopiero teraz zamierza pani to ustalać? – dopytuję.
- Muszę sprawdzić szczegóły – odpowiada rzeczniczka i prosi o wysłanie pytań mailem.
W mailu podpisanym przez Annę Chipczyńską, Przewodniczącą Zarządu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie nie ma odpowiedzi na nasze pytania. Chipczyńska odsyła do wcześniejszego oświadczenia.
Tłumaczy też, że synagoga w Lublinie to miejsce modlitwy i centrum życia społeczności, a ”w drugiej kolejności obiekt który może być odwiedzany przez turystów”.” Jeśli rezerwacja grupy nie jest zrobiona z większym wyprzedzeniem, może się tak zdarzyć jak w tym przypadku, że zwiedzający nie mogli zwiedzić obiektu, ze względu na kolizję zgłoszeń” – zaznacza przewodnicząca gminy.
Antysemita wchodzi bez problemu
Piątek, 30 czerwca. Synagoga świeci pustkami. Jedna z tablic wyjaśnia, jak przed wojną w żydowskiej uczelni wyglądał rozkład dnia. Dzień powszedni w jesziwie zaczynał się o pobudką o 5.30. Od 6 do 7.30 uczniowie studiowali Talmud. Codziennie jedną kartę. O 8 było śniadanie.
- Rabin Szapiro, założyciel tej uczelni, wprowadził 7,5 letni cykl studiowania Talmudu – opowiada pan Marian. Starszy mężczyzna pracuje w hotelu Ilan od 15. Jest ochroniarzem, ale potrafi zajmująco opowiadać o historii budynku.
Opowieść pana Mariana przerywa niespodziewany gość. - Gdzie jest synagoga? – pyta.
- Tu jest. Tylko trzeba bilet kupić i dopiero można wejść do synagogi – odpowiada grzecznie ochroniarz.
- Słyszałem, że w ostatni piątek miesiąca oni mają spotkanie – zagaduje siwy pan.
- Robią spotkanie w szabas, ale w swoim gronie, czyli dla członków gminy – wyjaśnia ochroniarz.
- To straszna sprawa. A kiedy będzie ten wielki rabin? – pyta zaczepnie przybysz.
- Dzisiaj na pewno nie ma. Trzeba do gminy dzwonić – ucina ochroniarz i wraca do opowieści o rabinie.
- Rabin Szapiro sprawił, że na całym świecie studiują Talmud codziennie po jednej kartce. Talmud ma 2711 kart. Wychodzi 7,5 roku. I tym zasłynęła ta uczelnia – opowiada.
- A skąd oni wzięli ten Talmud, panie kierowniku? Wyssali z palca – wtrąca prowokująco mężczyzna.
Mówi, że Hitler był Żydem i chce rozmawiać z rabinem
- Hitler był Żydem, Goebbels był rabinem. Stalin był Żydem niemieckim. W Katyniu nie Rosjanie wymordowali Polaków, tylko Żydzi. Beria był Żydem gruzińskim. W internecie pan tego nie znajdzie. Nie muszę mówić, że SS to była organizacja żydowska, jak KGB, NKWD, UB – wylicza z przekonaniem.
Korzystając z tego, że stróż musi wpuścić do synagogi zwiedzających, mężczyzna bierze oparty o ścianę stary rower-składak i podjeżdża do głównego wejścia do hotelu. Ochrony nie widać. Zatrzymuje go dopiero recepcjonistka, która obiecuje zawołać panią zajmującą się sprawami gminy. Rozmowa trwa kilka minut. Mężczyzna chce numer do rabina, choć nie tłumaczy po co.
Pytamy gminę żydowską, dlaczego młodzi muzułmanie zostali zatrzymani, a dziwnie zachowujący się mężczyzna przez nikogo nie niepokojony mógł wejść. Przewodnicząca gminy odpowiedziała, że nie ma informacji o incydencie, ale – jak oceniła – wygląda on na tyle poważnie, że powinien był zgłoszony na policję.
"Izrael to nasz wróg”
Najbardziej zawiedziona jest 20-letnia Amina. Chce zobaczyć synagogę, choć jest z konserwatywnej muzułmańskiej rodziny. Jest Palestynką. Ma 20 lat, choć wygląda na nastolatkę Jest głęboko wierząca, ale też ciekawa świata. Chciała pojechać na szkolną wycieczkę do Izraela, ale ojciec jej zabronił. Powiedział, że już pytając o to zachowała się jak zdrajczyni, bo Izrael to wróg. Zgadza się za to na wyjazd do Polski. Dla własnej pewności wysyła jej brata, który miał się nią opiekować.
- Ojciec mnie ostrzegał, że przez politykę i moje nakrycie głowy mogę mieć tu problemy. Nie spodziewałam się, że nieprzyjemne reakcje będą się zdarzały codziennie – przyznaje w rozmowie z nami Amina.
- Dzieje się tak przez media i polityków, od których ludzie słyszą, że muzułmanie to terroryści. Niektórzy ludzie się do nas odzywali i patrzyli, jakby chcieli nam dać do zrozumienia, że nie zasługujemy na to by żyć – dodaje ze smutkiem.
Sabeth Schmidthals, pomysłodawczyni wyjazdów edukacyjnych, stawia sobie ambitny cel. Nauczycielka chce, by pochodzący w większości z ubogich rodzin emigrantów z Palestyny, Libanu i Turcji uczniowie mogli przełamać uprzedzenia wobec Żydów, dowiedzieć się więcej o Holokauście i o współczesnej migracji.
Wcześniej byli już w Hiszpanii, Francji i Izraelu. Początki nie były łatwe. – Początkowo pytaliśmy po co mamy się uczyć o uciekających przed Holokaustem, skoro nie mamy z tym nic wspólnego. Nasi rodzice nie pochodzą z Niemiec. W końcu zrozumieliśmy, że historia ma swoje konsekwencje, a obecna migracja, której jesteśmy częścią, nie wzięła się znikąd – wyaśnia 18 –letni Anas, jeden z palestyńskich uczniów.
Nie tylko ojciec Aminy nie chciał się zgodzić na wyjazd swojego dziecka do Izraela. Z innymi Palestyńczykami też nie było łatwo. – Oporny był szczególne jeden z ojców, ale inni na niego wpłynęli i go przekonali. Ten wyjazd dał naprawdę dużo – opowiada nauczycielka.
W Izraelu była Buszra, 18-letnia koleżanka Aminy również nosi hidżab. Przyznaje, że przed wyjazdem się musiała zmierzyć z własnymi uprzedzeniami. – W szkole opowiadaliśmy wcześniej kawały o żydach, do końca ich nie rozumiejąc. Wyjazd do Izraela nam pomógł – przyznaje.
Polacy piszą do szkoły i zapraszają do Polski
Po powrocie Buszra przestała rozróżniać Izrael i Palestynę. Odtąd mówi ”święta ziemia”. - Należy do wszystkich religii i nie należy jej dzielić powtarza 18-latka – mówi.
To jej w centrum Lublina mężczyzna napluł w twarz. Jej koledzy szkolni próbowali prosić o pomoc policję. Według nich policjanci nie tylko nie chcieli zareagować, ale ich wyśmiali.
Berlin. Wtorek, 4 lipca. Po lekcjach w szkole im. Teodora Heussa trwa próba. Za tydzień pojawią się tam rodzice uczestników wycieczki. Uczniowie mają im przedstawić prezentacje, w których podsumują wyjazd edukacyjny. Ich nauczycielka dostaje coraz więcej maili ze słowami wsparcia od Polaków. Uczniowie chcą je wydrukować i rozwiesić w szkole. Autor jednego z maili przekonuje, by wrócili do Polski: „Będziemy robić wszystko, aby te negatywne doświadczenia się nie powtórzyły. Oczekujemy was z otwartymi rękami”.
Imiona palestyńskich uczennic zostały zmienione