Syn ordynatora zszywał pacjentów. Bulwersujący wyrok sądu

Wraca sprawa sprzed ponad 10 lat. 19-letni wówczas syn ordynatora szpitala w Tomaszowie Lubelskim zszywał pacjentów. Sąd zasądził odszkodowanie dla poszkodowanej, równocześnie obciążając ją kosztami procesu. Interweniował Rzecznik Praw Pacjenta.

Bartłomiej Chmielowiec, czyli Rzecznik Praw Pacjenta, nie zgodził się z wyrokiem sądu w Zamościu
Bartłomiej Chmielowiec, czyli Rzecznik Praw Pacjenta, nie zgodził się z wyrokiem sądu w Zamościu
Źródło zdjęć: © PAP
Justyna Lasota-Krawczyk

10.04.2024 | aktual.: 10.04.2024 08:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W 2013 roku w szpitalu w Tomaszowie Lubelskim ówczesny ordynator placówki pozwalał swojemu synowi asystować przy operacjach. 19-letni wówczas student fizjoterapii miał między innymi zszywać pacjentów.

Kiedy sprawa wyszła na jaw, Bernard Ż. stracił pracę i razem z synem zostali oskarżeni o narażenie życia pacjentów na niebezpieczeństwo. "Sprawą zajął się sąd, który jednak nie dopatrzył się winy obu panów i uniewinnił ich. Wyrok nie przekonał pacjentów operowanych przez ojca i syna. Trzy osoby skierowały sprawę do sądu cywilnego, domagając się odszkodowania" - ujawnia kulisy sprawy "Fakt".

W 2017 roku rodzinie jednej z poszkodowanych zasądzono 100 tys. złotych odszkodowania. Stan kobiety pogorszył się niedługo po operacji, przy której asystował syn ordynatora. Kobieta zmarła.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pozornie korzystny wyrok

Ostatnia sprawa zakończyła się dopiero niedawno, po niemal dziewięciu latach trwania procesu. Wyrok z pozoru był korzystny dla pacjenta. Sąd w Zamościu zasądził dla niego 20 tys. złotych odszkodowania. Równocześnie obciążył jednak pacjenta kosztami sprawy, które znacznie przekraczają wartość odszkodowania.

W sprawie zainterweniował Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec, zaskarżając decyzję sądu. "Udział studenta w zabiegu operacyjnym stanowi zawinione naruszenie praw pacjenta i z tego względu sąd przyznał pacjentowi kwotę 20.000 zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta.

Mając na uwadze okoliczności sprawy, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jednocześnie sąd obciążył pacjenta wydatkami sądowymi w wysokości 26.157,73 zł oraz kosztami procesu w kwocie 3.617 zł, co łącznie daje 29.774,73 zł. Pytanie nasuwa się samo - czy tak wygląda poczucie sprawiedliwości?" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez rzecznika.

"Bernard Ż. znów pracuje w Tomaszowie Lubelskim. Wrócił do szpitala na dyrektorskie stanowisko" - informuje "Fakt".

Źródło: "Fakt"

Komentarze (290)