Syn dowódcy wrócił z Iraku, bo chciano go zabić?
Syn Dowódcy Wojsk Lądowych por. Renart Skrzypczak wrócił wcześniej z Iraku, gdzie przebywał w ramach polskiego kontyngentu wojskowego.
Stało się to na wniosek Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza - potwierdził rzecznik DWL mjr Sławomir Lewandowski. Według informacji PAP por. Skrzypczak wrócił, bo pojawiły się spekulacje o możliwym zamachu na jego życie.
Decyzję w sprawie powrotu por. Skrzypczaka podjął minister obrony narodowej Aleksander Szczygło.
Jak wynika z informacji uzyskanych przez PAP ze źródeł zbliżonych do wojska, por. Skrzypczak wrócił do kraju po miesiącu z powodu pojawiających się spekulacji o możliwym zamachu na jego życie lub próbie uprowadzenia go. Mogłoby to narażać na niebezpieczeństwo nie tylko jego, ale także służących wraz z nim żołnierzy. Nieoficjalnie wiadomo, że por. Skrzypczak nie chciał wracać, ale nie pozostawiono mu wyboru.
Mjr Lewandowski zaprzeczył pojawiającym się spekulacjom, by do powrotu por. Skrzypczaka w jakikolwiek sposób przyczynił się jego ojciec, gen. Waldemar Skrzypczak.
Renart Skrzypczak pełni służbę na stanowisku zaszeregowanym do stopnia etatowego - porucznika w 1. batalionie czołgów w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie.
Wkrótce do Afganistanu pojedzie syn innego generała, Mieczysława Bieńka. Będzie zastępcą dowódcy grupy bojowej. Trudno przewidzieć jaki będzie rozwój sytuacji. Wszystkie informacje służb mogące mieć wpływ na bezpieczeństwo żołnierzy są szczegółowo analizowane - podkreślił rzecznik MON Jarosław Rybak.