Biorą się za symbol seksafery. "Jakby ktoś w pośpiechu opuścił"
Będzie przebudowa starej Zatoki Sztuki w Sopocie, która stała się symbolem największej seksafery w historii Pomorza. Pokoje do wynajęcia znikną, a w środku nie będzie już dyskotek z udziałem celebrytów. Remont przejdzie również stojąca tam do niedawna "szafa Polańskiego".
Sopot odzyskał budynek z rąk śledczych rok temu i musiał zacząć od solidnego sprzątania oraz ratowania konstrukcji. Dach przeciekał, w lodówkach leżało zepsute mięso, budowla nie miała aktualnych badań technicznych ani przeciwpożarowych.
- Zastaliśmy też zastawione stoły i pościel w pokojach - wspomina w rozmowie z Wirtualną Polską Magdalena Czarzyńska-Jachim, pełniąca obowiązki prezydenta Sopotu. - Wyglądało to tak, jakby ktoś w pośpiechu opuścił to miejsce. Co więcej, rozkład pomieszczeń nie zgadzał się z żadnymi planami - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po paru miesiącach udało się zagospodarować parter i uruchomić tam jadłodajnię. Sopocianie w głosowaniu wybrali też nową nazwę obiektu. Od sierpnia ubiegłego roku nazywa się on więc "Mamuszki 14", od adresu, przy którym się mieści.
Dom kultury z prawdziwego zdarzenia
Dziś o przyszłości dawnej Zatoki Sztuki wiemy już więcej. Ze środka znikną pokoje do wynajęcia, nie będzie też hotelu. Fani imprez z celebrytami nigdy nie pójdą już tam na dyskotekę.
"Mamy już jej koncepcję"
Jeśli Sopot zdecyduje się na dzierżawę budynku, to jego dół wynajmie firmie gastronomicznej. Resztą będzie zarządzać należąca do miasta Bałtycka Agencja Artystyczna BART.
Natomiast sam obiekt czeka solidna przebudowa.
- Mamy już jej koncepcję. Obecnie naprawiamy to, co zepsuli poprzedni dzierżawcy i chcemy poszerzyć kubaturę, likwidując balkony oraz pokoje do wynajęcia. Ściana zewnętrzna zostanie przesunięta, żeby zyskać więcej miejsca. Na pierwszym piętrze zaplanowane są pracownie artystyczne i edukacyjne - zdradza Czarzyńska-Jachim.
- Z pracowni będą mogli korzystać zarówno grupy, młodzi ludzie, czy seniorzy, którzy będą chcieli się artystycznie rozwijać - dodaje pełniąca obowiązki prezydent. - Wzorujemy się m.in na Filharmonii Kaszubskiej w Wejherowie, gdzie z tych samych sal korzystają różni ludzie, również dzieci i kluby kultury. To przestrzeń wykorzystywana zarówno społecznie, jak i komercyjnie, jeśli ktoś chce wynająć którąś z sal - podkreśla.
Rozważają nietuzinkowe rozwiązanie
Możliwe, że miasto zdecyduje się na nietuzinkowe rozwiązanie, jakim byłoby połączenie budynku z namiotem konferencyjnym umieszczonym na plaży, które pozwoliłoby stworzyć działające poza sezonem centrum kongresowe.
- Natomiast jeśli podniesiemy trochę dach, góra stanie się przestrzenią konferencyjno-koncertową z profesjonalnym oświetleniem oraz miejscem dla realizatora dźwięku - mówi Czarzyńska-Jachim. - Nie wiemy jeszcze, czy na górze będzie taras, ale jeśli już, to najwyżej widokowy, a nie gastronomiczno-rozrywkowy, jaki był wcześniej - dodaje.
Miasto czeka na konkursy, w których mogłoby zdobyć z rządu lub programów unijnych dofinansowanie na inwestycję. Zdaniem samorządowców prace będą mogły ruszyć najszybciej za rok.
Ale do tego czasu budynek nie będzie stał pusty. W planach jest m.in. cykl spotkań dla dzieci, z czytaniem książek i warsztatami, zajęcia dla seniorów i bal karnawałowy.
"Szafa Polańskiego" w remoncie
Nie jest do końca pewne, czy to zbieg okoliczności, ale przed budynkiem Zatoki Sztuki, kojarzonej po wybuchu seksafery z wykorzystywaniem seksualnym nieletnich, stała "szafa Polańskiego", który przed laty również został oskarżony o to samo.
Rzeźbiarz Paweł Althamer stworzył mebel w 2008 r. jako nawiązanie do etiudy filmowej Romana Polańskiego "Dwaj ludzie z szafą" z 1958 r., do której część zdjęć powstała w Sopocie. Odsłaniał ją osobiście sam reżyser. Początkowo szafa stała kilkaset metrów dalej, w pobliżu hotelu Sheraton, ale niektórzy wykorzystywali ją jako toaletę. Przeszła więc swój pierwszy remont i w 2013 r. została ulokowana przy wejściu do Zatoki, gdzie stała jeszcze do niedawna, niejako podwójnie symbolizując krzywdy doznane przez dzieci.
Obecnie mebel znów jest remontowany, ponieważ deszcze, wiatry i mrozy mocno nadwyrężyły jego stan. Możliwe, że na plażę nigdy już nie wróci, jednak decyzja jeszcze nie zapadła.
- Zastanowimy się wspólnie, czy to odpowiednie miejsce, żeby tam była. Nie jest żadną tajemnicą, że na temat reżysera krążyły ostatnio różne opinie, więc to będzie kwestia do przedyskutowania - zapowiada Czarzyńska-Jachim.
Niechlubna przeszłość Zatoki Sztuki
W 2015 roku na Pomorzu wybuchła seksafera, której głównym bohaterem stał się Krystian W., ps. "Krystek", który miał wówczas 37 lat. Wyszło na jaw, że od lat na ogromną skalę próbował uwodzić nieletnie dziewczyny, oferując im m.in. pracę w sieci sopockich klubów. Według późniejszych ustaleń śledczych część z nich zgwałcił lub próbował zgwałcić, m.in. podczas powrotów z tych klubów lub rzekomych spotkań w sprawie pracy. Z zebranych dowodów wynikało, że niektórym podawał narkotyki lub tabletki gwałtu.
Szefem wspomnianej sieci klubów był Marcin T., zwany "dyskotekowym baronem". Gdy sprawa wyszła na jaw, w bliskiej odległości funkcjonowały cztery jego lokale, m.in. Dream Club oraz Zatoka Sztuki, którą nazywał "perłą w koronie". Zatoka działała w budynku wydzierżawionym przez miasto, które liczyło, że Marcin T. razem z siostrą utworzą tam dom kultury. Wyszło co innego: na parterze powstała droga restauracja, na piętrach hotel, a na dachu i plaży obok - dyskoteki, w których bawili się m.in. znani polscy aktorzy i piosenkarze.
Zatoka Sztuki najpierw stała się więc symbolem blichtru i szpanu, a potem seksskandalu. Szczególnie po tym, gdy sam Marcin T. został oskarżony o seksualne wykorzystanie pięciu nieletnich dziewcząt, a "Krystek" o 33, z czego jedna według aktu oskarżenia miała paść jego ofiarą w Zatoce Sztuki, a innej miał podać w tym budynku tabletkę gwałtu i wykorzystać gdzieś indziej (ich proces wciąż trwa).
Jeszcze w trakcie śledztwa wielu celebrytów próbowało pomagać w ratowaniu lokalu, pozując do zdjęć z kartką: "tak dla Zatoki Sztuki".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po kilku latach rodzeństwo T. odcięło się od Zatoki Sztuki, obiekt został przejęty przez byłego prezesa Górnika Zabrze Łukasza Mazura, który zmienił mu nazwę, a potem oddał go we władanie tajemniczemu zakonowi kalatrawy. Tyle że zakonnicy nie bardzo potrafili zrobić z niego użytek.
Miasto wygrało procesy o odzyskanie budynku, jednak potem na długie tygodnie zajęli go śledczy, szukając w nim śladów zaginionej przed laty Iwony Wieczorek. Sopot mógł zacząć go odnawiać dopiero po tych zdarzeniach.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski