Sylwester w dobie koronawirusa. Niemiecka prasa komentuje
Sylwester lada moment. W związku z tym niemiecka prasa podsumowała rok 2020, który upłynął pod znakiem epidemii.
"Hannoversche Allgemeine Zeitung" pisze:
"Nareszcie mamy Sylwestra! Koniec z rokiem 2020. To prawda, że nie jest to zwykłe przejście od jednego roku do drugiego, będzie ono znacznie cichsze i bardziej kameralne niż zazwyczaj, ale przynajmniej możemy wreszcie go odhaczyć. Rok 2020 przyniósł nam niewiele dobrego. Nawet tam, gdzie życie publiczne i prywatne toczyło się w miarę pomyślnie, nie obyło się bez tych czy innych zastrzeżeń. Najpóźniej od marca pandemia koronawirusa i jej skutki rzuciły długi cień na wszystko. Ten rok nie spełnił nadziei tych, którzy marzyli o nowych, szalonych latach dwudziestych. Pandemii nie dało się przewidzieć".
"Leipziger Volkszeitung" zauważa:
"Wciąż obowiązuje sytuacja nadzwyczajna i tak będzie także w 2021 roku, w którym w Niemczech odbędą się wybory do Bundestagu. W roku, w którym specjalistka od zarządzania kryzysami Angela Merkel ustąpi ze stanowiska, piastowanego przez 16 lat. Na razie nasze życie polityczne wciąż toczy się w trybie kryzysowym, ale to nie potrwa długo. W CDU już wkrótce zacznie się walka o władzę, a w życiu publicznym będzie coraz więcej słychać o właściwej taktyce wyborczej i kierowaniu kryzysem. Pozostaje nam mieć nadzieję, że w podręcznikach historii przeczytamy kiedyś, że rok pandemii 2020 dzięki poczuciu solidarności społeczeństwa i mądrym decyzjom polityków dobiegł końca w roku 2021".
Sylwester. Niemiecka prasa komentuje rok 2020. "Allgemeine Zeitung" pisze:
"Jest parę powodów, dla których można mieć nadzieję na lepsze w przyszłym roku i w latach dwudziestych XXI wieku, nawet jeśli zaczęły się zupełnie inaczej, niż tego oczekiwaliśmy. Pandemia koronawirusa, pomimo wielu ponurych prognoz, nie doprowadziła do destabilizacji systemów politycznych. Wręcz przeciwnie. Populizm, który ma fakty za nic, traci na popularności i znaczeniu. Donald Trump przegrał wybory w USA. Boris Johnson, który nie poradził sobie z pandemią w swoim kraju, nie odważył się na twardy brexit i w końcu poszedł na ustępstwa. To są dobre wieści. Rownocześnie okazało się, że UE nie da się w kryzysowej sytuacji zastąpić niczym innym".
"Nordbayerischer Kurier" z Bayreuth stwierdza:
"Koniec, basta, minęło, odhaczmy to wreszcie! Rzadko kiedy takie kategoryczne wypowiedzi były równie słuszne jak w kończącym się wreszcie roku 2020. W tym roku nasze życie uległo wielu zmianom, niezależnie od tego czy tego chcieliśmy, czy też nie. Jest ogromna różnica między dobrymi postanowieniami i samoograniczeniami a ograniczeniami, które narzuciła nam pandemia koronawirusa. Czy w tej sytuacji powinniśmy łamać sobie bez przerwy głowę, co przyniesie nam nowy rok? Raczej nie, bo teraz wiemy już, jak bolesne może być wymuszone sytuacją zerwanie z naszymi przyzwyczajeniami i dotychczasowym trybem życia i jak to jest, gdy pojawia się w nim nagle strach o własne zdrowie, miejsce pracy albo widmo ubóstwa".
"Reutlinger General-Anzeiger" konkluduje:
"Sprawy się zmieniają, a wraz z nimi także ludzie. Noworoczne orędzia często nawiązują do treści ukrytej w tych słowach. Tak też jest w tym roku, w którym nabierają one szczególnego znaczenia. Chociażby dlatego, że dzięki pewności zdobytej w jakże trudnym roku pandemii koronawirusa, który w końcu jakoś przecież przeżyliśmy, do nowego roku 2021 podejdziemy trochę inaczej. Wydaje się, że jest już najwyższy czas na trochę więcej pokory, gotowości wysłuchania i zrozumienia innych oraz na więcej międzyludzkiej solidarności".