Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone
wyłącznie dla osób dorosłych.

Spalony blok w Siewierodoniecku© WP | Maciej Stanik

Świst, drżenie ziemi i strach. A najgorsze na wschodzie Ukrainy jeszcze się nie zaczęło

Słowiańsk, Kramatorsk, Lisiczańsk, Siewierodonieck. Kto mógł, wyjechał z miast na wschodzie Ukrainy. Ci, którzy musieli zostać, nie wiedzą, co ich czeka jutro. Wojnę mają tuż za progiem.

Do dworca kolejowego w Kramatorsku idzie się wzdłuż zamkniętych dziś kiosków z jedzeniem i kawą. Stos ciał przykrytych plastikowymi workami wyłania się nagle, zza rogu, bez ostrzeżenia.

8 kwietnia o 10:30 w perony dworca uderzyła rakieta Toczka-U. zginęło 57 osób, a co najmniej 109 zostało rannych Ukraińcy oskarżają o atak Rosjan, Rosjanie twierdzą, że nie mają "toczek" na stanie swojej armii. Według "New York Timesa" Pentagon nie wierzy Rosjanom.

Półtorej godziny po ataku policjanci fotografują resztki rakiety. Na kadłubie napisane jest "za dzieci". Co ma znaczyć ten wypisany krzywym, koślawym, białym maźnięciem napis? Czy Rosjanie mszczą się za rzekomo zabite od 2014 r. dzieci z Donbasu? Regularnie oskarżają Ukraińców o dokonywanie zbrodni na zajmowanych przez siebie samych i swoich separatystów ziemiach.

Na peronach jest gwar. Żołnierze i policjanci wykonują swoją pracę. Przenoszą zwłoki. W chwili, gdy odkrywają ciało zabitej dziewczynki, jednemu drży głos. Na twarzy mężczyzny pojawiają się łzy. Ogrom cierpienia jest przytłaczający.

  • Resztki rakiety, która spadła na dworzec w Kramatorsku
  • Ofiara ataku na dworzec w Kramatorsku
  • Ofiara ataku na dworzec w Kramatorsku
  • Ofiara ataku na dworzec w Kramatorsku
[1/4] Resztki rakiety, która spadła na dworzec w KramatorskuŹródło zdjęć: © WP | Maciej Stanik

Jeszcze parę dni wcześniej ludzie ewakuowali się przede wszystkim pociągami na zachód Ukrainy. Na peronie gwardzista żegnał się ze swoją dziewczyną. Ludzie patrzyli przez okna wagonów na miasto. Wtedy - na początku kwietnia - w Kramatorsku można było nawet znaleźć działającą pizzerię i otwarte sklepy. Wszystko zmieniło się w ciągu kilku dni. Atmosfera zrobiła się tak gęsta, że można było siekierę powiesić. Po ataku z miasta można było wyjechać prywatnym transportem, działały też jeszcze autobusy.

Potem zaczęły spadać bomby i rakiety.

Dzieciaki przyszły obejrzeć ruiny szkoły. Prawdopodobnie Rosjanie mierzyli w jakiś obiekt wojskowy, ale zamiast tego trafili w szkołę.

  • Ukraiński gwardzista żegna się ze swoją partnerką na peronie dworca w Kramatorsku
  • Mama z dzieckiem wygląda przez okno pociągu, którym ewakuuje się z Kramatorska
  • Zniszczona szkoła w Kramatorsku
  • Wnętrze przedziału ukraińskiego pociągu
  • Zniszczona szkoła w Kramatorsku
  • Ewakuacja cywili na dworcu w Kramatorsku, jeszcze przed rosyjskim atakiem z 8 kwietnia
  • Zniszczona szkoła w Kramatorsku
[1/7] Ukraiński gwardzista żegna się ze swoją partnerką na peronie dworca w KramatorskuŹródło zdjęć: © WP | Maciej Stanik

Jeżeli Rosjanie zajmą Barwinkowo, miejscowość położoną na południe od zajętego już Izjumu, to sytuacja Kramatorska i Słowiańska stanie się fatalna - podobna do tej, która jest w niedalekim Siewierodoniecku.

Siewierodonieck to tymczasowa stolica okupowanego od 2014 r. oficjalnie przez prorosyjskich separatystów, a realnie będącego pod władzą Rosji ukraińskiego obwodu ługańskiego. Obecnie miasto duchów. Wyjechali wszyscy, którzy mogli. Od ponad tygodnia miasto jest pod ciągłym rosyjskim ostrzałem. Niemal wszystkie kluczowe obiekty infrastruktury zostały zniszczone.

Jest strasznie.

Każdy budynek nosi ślady ostrzału rakietowego. Ulice są puste, chociaż czasem przemykają nimi jeszcze jacyś ludzie. Ewakuacja była sprawna, na jedną z głównych ulic podjeżdżały autobusy. Informacje od władz są – na Telegramie. Jest też sporo wojskowych na ulicach. Jeśli ktoś tej ewakuacji potrzebuje, to prędzej czy później ona nastąpi.

Dlaczego niektórzy mieszkańcy się nie ewakuowali? Ktoś ma chorą mamę, która nie może chodzić, ktoś ojca z demencją. Inni mają problem ze znalezieniem transportu, bo mają dużo zwierząt. Są tacy, co nie mają gdzie uciekać. Bo gdzie będą mieszkać w Dnipro? Na ulicy? Więc siedzą tam, bo nie wiedzą, jak sobie zorganizować ewakuację. Za każdym człowiekiem, który pozostał, stoi jakiś dramat, który uniemożliwia ucieczkę.

Życie zeszło do podziemi.

  • Ukrywający się mieszkańcy miasta na drzwiach do klatek schodowych, przez które wchodzi się do piwnic, wywieszają karteczki z informacją, że w tej konkretnej piwnicy czy schronie są ludzie
  • To zrujnowane pomieszczenie niedawno było najprawdopodobniej sklepem
  • Sąsiedzi. Ich blok został trafiony podczas bombardowania. Z różnych powodów nie mogą opuścić miasta. Mieszkają w piwnicy
[1/3] Ukrywający się mieszkańcy miasta na drzwiach do klatek schodowych, przez które wchodzi się do piwnic, wywieszają karteczki z informacją, że w tej konkretnej piwnicy czy schronie są ludzieŹródło zdjęć: © WP | Maciej Stanik

Na wschodzie miasta można spotkać ludzi, którzy wychodzą z piwnic. Rozpalają prowizoryczne " grille" wprost na ulicach i gotują jedzenie. Cały czas słychać huk artylerii. Cały czas dudni. Słyszysz wystrzały – i widzisz człowieka, który przed rozwalonym blokiem zamiata chodnik, chyba po to, żeby znaleźć w tym wszystkim jakiś sens.

Wygląda to tak, jakby niektórzy ludzie przyzwyczaili się do ciągłego ostrzału. Zachowują się irracjonalnie, to znaczy zaskakująco spokojnie. Nie szukają schronienia, kiedy dudni naprawdę głośno. Idą środkiem ulicy nie zwracając już na to uwagi.

Znowu dudni. Słychać, że bardzo blisko. I słychać, że to serie "wychodzące" – czyli salwy ukraińskiej artylerii. To się da odróżnić. Wystrzał w stronę wroga nie wprawia ziemi w drżenie. Wystrzał przychodzący poczujesz, jak ci nie tylko zadudni, ale zadrży pod nogami.

Tylko, ze czasem możesz nie zorientować się od razu, czy to seria wychodząca, czy przychodząca.

No i jest jeszcze świst. Świst jest najgorszy.

Czasem jest bardzo cicho, a gdy zbliżysz się do linii ostrzału, zaczyna świszczeć.

Kiedy bomba czy rakieta spada kilometr od ciebie, nie zawsze masz czas na szukanie schronienia. Padasz na ziemię. Kątem oka widzisz piach, który wzbił się w powietrze po eksplozji. Oddychasz z ulgą - nic ci nie jest.

Ktoś potem pojechał w to miejsce. Tym razem wielkich zniszczeń nie było, ale piach doleciał aż na dach pobliskiego bloku.

  • Lisiczańsk od Siewierodoniecka oddziela rzeka. Wjeżdżając do tego drugiego miasta widzi się dziś dymy z miejsc bombardowań i pozrywane linie wysokiego napięcia
  • Nadpalony, zbombardowany blok w Siewierodoniecku
  • Resztki rakiety wbite w jezdnię w Lisiczańsku
[1/3] Lisiczańsk od Siewierodoniecka oddziela rzeka. Wjeżdżając do tego drugiego miasta widzi się dziś dymy z miejsc bombardowań i pozrywane linie wysokiego napięciaŹródło zdjęć: © WP | Maciej stanik

Rezygnacja, walka, strach, wściekłość, smutek, pogodzenie się z losem – w głowach ludzi, którzy pozostali w wyludnionych miastach, kłębi się pełna gama emocji. Zależy, do kogo podejdziesz, kogo zapytasz. Jest pogodny pan, który opiekuje się mamą i stara się jakoś przetrwać, czeka na ewakuację. Jest pani, która jest załamana, która nie wie, co się dzieje i cały czas łzy jej kapią z policzków. To, co łączy wszystkich, to niepewność.

Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co będzie jutro. Albo za godzinę.

Źródło artykułu:WP magazyn
donbaskramatorsksłowiańsk
Wybrane dla Ciebie