"Świętoszki z PiS‑u". Dopiero teraz Polaków wkurza zakaz handlu w niedzielę

Kolejka po chleb, bo piec nie nadąża z odgrzewaniem mrożonych bochenków. Nerwy, deptanie po palcach i kłótnie w 20-minutowej kolejce do kasy. Przez to jak wyglądają sklepy w soboty, przybywa przeciwników zakazu handlu w niedzielę.

"Świętoszki z PiS-u". Dopiero teraz Polaków wkurza zakaz handlu w niedzielę
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Kamionka/REPORTER
Tomasz Molga

17.02.2019 | aktual.: 18.02.2019 14:19

Jeśli barometrem nastrojów wyborców jest sobotnia kolejka do kasy w markecie, to rząd i politycy PiS mają przechlapane. Wystarczy posłuchać rozmów w pierwszym lepszym markecie. - Nigdy nie widziałam tylu wkurzonych ludzi na zakupach - zwierza się 36-letnia Joanna Gorzelińska, mieszkanka podolsztyńskiej wsi. Aby dostać się do centrum handlowego w mieście, pokonała 17 km, z tego ostatnie dwa w korku samochodowym. Twierdzi, że zakaz handlu rozbija jej domową logistykę. - W tygodniu pracuję do godziny 16. Potem odbieram dwójkę dzieciaków. W domu jestem około 18. Jestem zbyt zmęczona, aby wracać do miasta na większe zakupy. Bez dodatkowej niedzieli robi się dramat - mówi.

W markecie wypełniła koszyk zakupami za 254 zł. Mogło być więcej, ale ... mięso już przebrane. Klienci rozszabrowali warzywa, zostały te nieładne. I jeszcze irytująca kolejka po chleb, bo nie nadążają w wypiekaniem. Większość klientów zajeżdża do kasy z wielkim koszem. Przykra niespodzianka. Czynne są dwie.

Świętoszki z PiS

- Mi się śpieszy. Zostawiłam dzieci na urodzinach w parku trampolin. Jak o czymś zapomniałam, to będzie afera w domu - zwierza się kolejna zakupowiczka. Najeżdża koszykiem na gumofilce pana w dresie, trzymającego foliówkę z bułkami, mleko i paczkę sera. - Mam dziś do wycięcia 20 drzew. A stoję tu jak pajac - psioczy w kierunku czerwieniejącej kasjerki.

- Kto winien szaleństwa? - wzdycham prowokacyjnie w kolejce do kasy. "Świętoszki z PiS-u", "Zachciało się wolnych niedziel" - słyszę od matki i pana w gumofilcach.

Polacy o zakazie handlu. Wyniki badań

Coraz większa grupa Polaków narzeka na zakaz handlu w niedzielę, wynika z badań prof. Dominiki Maison, psycholog z Uniwersytetu Warszawskiego. Powód? Sceny, jakie rozgrywają się w sklepach w soboty poprzedzające wolną niedzielę. Po zaostrzeniu zakazu w 2019 roku już tylko w jedną niedzielę w miesiącu duże sklepy pozostają otwarte. Dopiero teraz część konsumentów zaczyna mocno odczuwać niedogodności zakazu handlu w niedziele.

- Im większe ograniczenia, tym więcej przeciwników. Grupy niezadowolonych rosną zwłaszcza w większych miastach powyżej 500 tys. mieszkańców - mówi prof. Dominika Maison. Wymienia kilka powodów gniewu: - Nie mam czasu na robienie zakupów w dzień powszedni. W sobotę są korki. Aby kupić coś w niedzielę, muszę iść do innego niż ulubiony sklep. A tam jest drożej - podsumowuje narzekania respondentów ekspertka. Dodaje, że wygląda na to, że części społeczeństwa nie udało się nakłonić do zmiany zachowań. Przy okazji badań padł ważny mit.

- Polacy nie robią zakupów w niedzielę, bo nie mają nic lepszego do roboty. Dla wielu rodzin niedziela była zapasowym dniem w tygodniowym planie zakupów - podkreśla prof. Maison. Dlatego jej zdaniem zakaz handlu w niedziele otwiera listę nieakceptowanych działań rządu. W jej badaniach Polacy wypowiadają się pozytywnie o programie 500+, zniesieniu obowiązku szkolnego dla 6-latków i likwidacji gimnazjów. Mocny przeciw wobec zakazu handlu w niedziele deklaruje 54 proc. ankietowanych.

Sobota dzień horroru w sklepach

Prof. Maison badania prowadziła na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, co przez związki zawodowe jest odbierane jako "brutalny lobbing na rzecz korporacji handlowych". Tyle, że ustalenia o uciążliwości zakazu handlu potwierdzają w rozmowach z WP sami związkowcy.

- Tutaj pojedynczy pracownik pracuje już za trzy osoby. Są korki, kolejki, a klienci są wściekli na siebie. Sobota stała się najgorszym dniem w tygodniu - skarży się WP Dariusz Paczuski, przewodniczący KZ NSZZ "Solidarność" w sieci hipermarketów Auchan Polska. Twierdzi, że kilka lat temu w jednym z największych centrów handlowych francuskiej firmy pracowało 1000 osób. Teraz zatrudnienie spadło do 300 osób. Gdy w soboty zaczyna się szturm klientów na sklep, pracownicy skarżą się na ogromne przeciążenie.

Podobnie jest w Biedronce, gdzie związkowcy grożą strajkiem, o ile pracodawca nie polepszy warunków pracy. Chcą, aby do standardowej obsady sklepów dodano nowe stanowiska, magazyniera oraz dodatkowych kasjerów. - Szczyt zakupów w sobotę kończy się około 18. Zanim posprzątamy i uzupełnimy towar na półkach wybija północ - mówi WP zastępca kierownika sklepu z Poznania. Dlatego w badaniach przewija się wątek, że również pracownicy handlu krytykują zakaz handlu w niedzielę.

Obraz
© Agencja Gazeta | Adam Stepien

Raport, który przeraził PiS

Wygląda na to, iż politycy PiS poczuli, jak płoną im uszy od narzekań klientów. W grudniu 2018 roku niespodziewanie podjęto decyzję polityczną o wstrzymaniu prac nad zaostrzeniem przepisów o zakazie handlu w niedzielę. O tym, co się dalej wydarzy, zdecydować ma przegląd tego rozwiązania, co ogłosił już premier Mateusz Morawiecki.

Gorączka polityków wokół zakazu ma wynikać z groźnej dla notowań rządu opinii Biura Analiz Sejmowych oraz skutków oceny regulacji. Według zawartego w tym raporcie sondażu, aż 42 proc. elektoratu PiS opowiada się za zniesieniem obecnej regulacji ustawowej, tak aby handel dozwolony był we wszystkie niedziele w roku. Zaostrzenie bądź zliberalizowanie zakazu może wpłynąć na sympatie polityczne 32 proc. respondentów.

Kolejne tezy również mają znaczenie polityczne. To między innymi ryzyko bankructw najemców lokali w centrach handlowych. Przypomnijmy, że często sklepy nawet znanych marek prowadzą polscy przedsiębiorcy. Ponadto zakaz handlu miał osłabić duże sieci handlowe i poprawić los mniejszych sklepikarzy. Okazało się, że piątkowe i sobotnie promocje w największych marketach są tak atrakcyjne, że ci mali niewiele zyskują. Beneficjentem zakazu była za to sieć Żabka, która w swoich sklepach uruchomiła usługi pocztowe. Działalność takich punktów w niedziele jest dozwolona.

Raport jako pierwszy opisał branżowy serwis "Wiadomości Handlowe". komentując, że wnioski były tak złe, że treść ukrywano przed opozycyjnymi członkami Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1663)