Święto Beaujolais nouveau
Każdego roku o tej samej porze, w nocy ze środy na trzeci czwartek listopada, dokładnie minutę po północy rozpoczyna się największe święto winiarskiego świata. Radosna wiadomość „Beaujolais nouveau est arrivee”, czyli „Beaujolais nouveau przyjechało” pojawia się w oknie każdej szanującej się restauracji i sklepu z winami. Tegoroczne młode wino jest gotowe. Można pić.
Ręcznie zbierane grona
Region Beaujolais zajmuje 22 tys. hektarów, co czyni go najrozleglejszym obszarem produkcji wśród winnic Burgundii. Dzieli się na dwa obszary – Haut--Beaujolais, z którego pochodzą najlepsze gatunki – i Bas-Beaujolais, obszar wytwarzania win zwyczajnych. Szczep Gamay Noir, z którego powstaje młode wino, całkowicie zdominował okoliczne uprawy. Wszystkie grona muszą być zbierane ręcznie (tego samego wymaga się tylko od producentów szampana), ich pochodzenie jest ściśle kontrolowane – kwalifikują się tylko winogrona z apelacji Beaujolais i Beaujolais-Villages.
Wino trafia do sklepów i restauracji zaledwie kilka tygodni po zbiorach. Dzięki specjalnej technice macerowania całych winogron, która zachowuje owocowy charakter soku i nie wydobywa ze skórek cierpkich tanin, wino w ogóle nadaje się do spożycia. Pije się je młode (i schłodzone), najlepiej do końca kwietnia następnego roku – tylko wyjątkowe roczniki (np. 2000 uważany za bardzo dobry) nadają się do picia trochę dłużej, ale tylko do następnych zbiorów.
Geniusz Duboeuf
Przez wiele lat beaujolais nouveau (a właściwie beaujolais primeur, gdyż taką poprawną nazwę nosi wino nadające się do spożycia po 15 listopada) było lokalną tradycją restauracji, barów i bistro w okolicach Lyonu. Młode, lekkie wino, o przyjemnym, owocowym smaku i delikatnie fioletowym kolorze uważano za typowo kawiarniane, podawano je w karafkach napełnianych wprost z beczek dostarczanych przez lokalnych producentów.
To, czym jest dzisiaj, zawdzięczamy pomysłowi praktycznie jednego człowieka i sile genialnego marketingu. Georges Duboeuf jest największym miejscowym negociant (kontroluje ponad 10 proc. całkowitej produkcji regionu) i niestrudzonym promotorem młodego wina. Około 4 milionów butelek – ponad jedna piąta całkowitej produkcji pochodzącej z jego winnic – to właśnie beaujolais nouveau. 15 procent wszystkich butelek nosi etykietę z tym nazwiskiem. Dzięki jego wysiłkom młode i, powiedzmy sobie szczerze, lekko kwaśne wino jest marką rozpoznawaną na całym świecie i to dzięki niemu od Japonii po USA co roku o tej samej porze dziesiątki tysięcy ludzi wyciągają korki z nowych butelek beaujolais nouveau.
Miłe uderzenie
Nie oszukujmy się – to nie jest dobre wino. Nikt jednak nie powiedział, że kiedykolwiek do takiego miana aspirowało. To prawda, że nie sposób się nim delektować. Cały fenomen beaujolais polega na dobrej zabawie.
Młode wino jest przyjemne, szybko uderza do głowy, a imprezy towarzyszące wprowadzeniu na rynek kolejnego rocznika są okazją do całkiem miłych towarzyskich spotkań. W końcu, czy można wyobrazić sobie weselszy sposób spędzania wolnego czasu w listopadzie? Szczególnie w Polsce, gdzie odcienie jesiennej szarości powinny mieć w słowniku tyle określeń, ile Eskimosi mają na poszczególne odmiany śniegu. Więc jeśli prognozy pogody się sprawdzą, a padający poziomo deszcz ze śniegiem całkowicie zatruje nam życie, zbierzmy grupę przyjaciół i wybierzmy się na beaujolais – dobra zabawa gwarantowana.
Wieść niesie, że ten rocznik należy do wyjątkowo udanych, więc bierzmy przykład z Francuzów–bawmy się i cieszmy, bo kto wie, kolejny rok może być naprawdę paskudny. Jedna rada na koniec – wybierzmy raczej dobre beaujolais. To gorsze nie wpłynie co prawda na jakość imprezy, ale skutecznie zatruje nam następny dzień…
Joanna Grzechnik