Święci Mikołajowie planowali przy piwie porwanie syna Blaira
Niedowarzony pomysł uprowadzenia najmłodszego syna premiera Tony Blaira - pięcioletniego Leo - zrodził się przy piwie w pubie nieopodal londyńskiej katedry św. Pawła na krótko przed świętami. Wpadł na niego jeden z trzech świętych Mikołajów - ujawnia "The Guardian".
W charakterze świętych Mikołajów zatrudniają się chętnie członkowie grupy Fathers4Justice (Sprawiedliwość dla Ojców), którzy domagają się reformy prawa rodzinnego, mającej ułatwić rozwiedzionym ojcom dostęp do dzieci.
Działacze Fathers4Justice dali się poznać ze spektakularnych wyczynów mających na celu nagłośnienie ich sprawy. Jedna z takich akcji polegała na obrzuceniu posłów do Izby Gmin fioletowym proszkiem umieszczonych w męskich prezerwatywach. Po tym incydencie pomiędzy galerią dla publiczności, a salą obrad umieszczono specjalną siatkę.
Pytanie, na które nie ma odpowiedzi, dotyczy tego, w jaki sposób o rozmowie w pubie dowiedziały się brytyjskie służby specjalne odpowiedzialne za ochronę osobistą premiera i jego rodziny - czy w wyniku rozpracowania operacyjnego (np. infiltracji), sygnału od zatroskanego obywatela, czy też może dlatego, iż w grupie "sprawiedliwych ojców" toczy się bezpardonowa walka o władzę.
Środowy "The Sun" napisał o "udaremnieniu planu" uprowadzenia Leo Blaira, przetrzymaniu go przez kilka godzin i zwolnieniu bez uczynienia mu krzywdy. Miałaby to być kolejna akcja zwracająca uwagę opinii publicznej na domniemane dyskryminowanie rozwiedzionych ojców w zakresie dostępu do dzieci.
Policja odmówiła skomentowania tych doniesień, zaś biuro premiera ani ich nie potwierdziło, ani im nie zaprzeczyło, co oznacza tyle, iż ich nie zlekceważyło, ale nie chce o tym mówić. Z relacji prasowych wynika, że na Downing Street dokonano przeglądu procedur bezpieczeństwa i ostrzeżono rodzinę premiera, by miała się na baczności.
Funkcjonariusze tajnych służb odwiedzili też trzech "Mikołajów-piwoszy" w ich mieszkaniach, by "po przyjacielsku" przestrzec przed podejmowaniem jakichś akcji w Londynie w okresie świąt. Zrobiono to w taki sposób, by nie zorientowali się, co służby o nich wiedzą, choć dano jasno do zrozumienia, że policja nie zawaha się nawet przed użyciem broni.
Jak pisze "The Guardian" Mikołajowie zebrani w pubie "Ye Olde London" reprezentowali radykalny odłam "prawdziwków" (RealFathers4Justice), rozmawiali o wszystkim i o niczym, o piłce nożnej, o cenach piwa itd., gdy w pewnym momencie jeden z nich miał powiedzieć: A może byśmy tak spróbowali uprowadzić Leo Blaira?
Po prasowych rewelacjach na temat domniemanego spisku członkowie grupy RealFathers4Justice uznali, że przypisywane im intencje są żartem w złym stylu, a w trakcie rozmowy w pubie sugestię porwania Leo Blaira skwitowano krótkim: Upadłeś na głowę?
W następstwie całej sprawy ze stanowiska lidera grupy Fathers4Justice ustąpił jej założyciel Matt O'Connor, który odciął się od domniemanego spisku i uznał, że jego grupa została przechwycona przez skrajne elementy.