PolskaŚwiadek nie spotkał prof. Miodka jako funkcjonariusz SB

Świadek nie spotkał prof. Miodka jako funkcjonariusz SB

Nigdy nie spotkałem się z prof. Miodkiem jako funkcjonariusz SB - zeznał przed wrocławskim sądem były oficer SB Jan S. Wystąpił on jako świadek w procesie o ochronę dóbr osobistych, jaki wytoczył znany językoznawca prof. Jan Miodek, publicyście Grzegorzowi Braunowi.

18.02.2008 | aktual.: 18.02.2008 15:08

Sprawa dotyczy wypowiedzi Brauna na antenie Polskiego Radia we Wrocławiu 20 kwietnia 2007 r., w której dziennikarz zarzucił Miodkowi współpracę z PRL-owskimi tajnymi służbami, kwestionując jednocześnie jego legitymację do wypowiadania się przeciwko lustracji pracowników szkół wyższych.

Profesor złożył publiczne oświadczenie, w którym zaprzeczył jakoby miał kiedykolwiek współpracować z SB. Ponadto wskazał wszystkie sytuacje, w jakich miał kontakt z tą służbą.

W poniedziałek przed sądem przesłuchany został Jan S., który w latach 1973 - 1983 pracował we Wrocławiu jako oficer SB. Mężczyzna wezwany został na wniosek Brauna, ponieważ rzekomo miał posiadać informacje na temat współpracy Miodka z SB. Miodek zaprzeczył podczas poniedziałkowej rozprawy, żeby podawał nazwisko wezwanego świadka w kontekście swoich kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa.

59-letni Jan S. zeznał w poniedziałek, że pracując w SB prowadził obserwację środowiska Uniwersytetu Wrocławskiego, ale "zawodowo" nie spotkał się z Miodkiem. W swojej pracy spotykałem się z prof. Miodkiem, ale nie w roli funkcjonariusza, tylko w roli prywatnej. Nie prowadziłem z nim rozmów związanych z wykonywaną przez mnie funkcją - powiedział przed sądem S.

Mężczyzna zapytany przez sąd, czy inni funkcjonariusze przeprowadzali takie rozmowy z Miodkiem, powiedział, że "z zakresu jego służby nic mu o tym nie wiadomo".

Jest możliwe żebym nic o tym nie wiedział. Ale z drugiej strony takie wieści raczej się rozchodziły, ktoś zawsze coś wiedział. Jeżeli dany funkcjonariusz odniósł jakiś efekt, to przy szerszych spotkaniach i naradach był chwalony, dowiadywało się całe gremium, oczywiście bez szczegółów. Ja żadnych czynności operacyjnych wobec prof. Miodka nie podejmowałem. O całej sprawie dowiedziałem się z mediów - mówił S.

Mężczyzna, zapytany przez Brauna o to dlaczego jego nazwisko miałoby być podane przez Miodka, odpowiedział, że nie wie. Ja się z profesorem służbowo nie spotykałem. Chodziłem po uniwersytecie, mogliśmy się tam widzieć. Ale to była tylko taka rozmowa na dzień dobry - dodał S.

Po wyjściu z sali sądowej Braun komentując zeznania b. oficera SB powiedział, że jego zdaniem ciekawe było, iż świadek "wyraźnie zaprzeczył wersji powoda". Profesor przywołał jego nazwisko w kontekście informacji o spotkaniach z pracownikami SB, a świadek zaprzeczył, jakoby takie spotkania miały kiedykolwiek miejsce. Prof. Miodek opowiedział przed miesiącami opinii publicznej, że był nagabywany, że dano mu do podpisania jakiś raport i w tym kontekście wspomniał nazwisko świadka - dodał Braun.

Kolejna rozprawa zaplanowana została na 20 marca. Najprawdopodobniej na wniosek Brauna przesłuchani zostaną wtedy w charakterze świadków inni byli oficerowie Służby Bezpieczeństwa, którzy mogą posiadać wiedzę na temat rzekomej współpracy Miodka z organami bezpieczeństwa państwa.

Miodek w złożonym pozwie domaga się publicznych przeprosin oraz wpłaty przez pozwanego kwoty 50 tys. zł na cel społeczny. Grzegorz Braun wnosi o oddalenie powództwa w całości.

W sprawie powołana została na Uniwersytecie Wrocławskim Komisja Historyczna, która zajęła się zbadaniem akt Miodka, znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej. W komunikacie z maja 2007 r., komisja opisała dokumenty IPN, stwierdzając, że mają one charakter wewnętrzny i wytworzone zostały bez wiedzy zainteresowanego, a zgromadzony materiał nie pozwala na wyciąganie jednoznacznych wniosków.

Procesowi przygląda się obserwator Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)