"Sukces Polski" - będziemy płacić mniej za emisję dwutlenku węgla
Jest porozumienie na unijnym szczycie w sprawie finansowania walki ze zmianami klimatycznymi. - To sukces Polski - powiedział minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz. - Z satysfakcją ogłaszam, że osiągnęliśmy kompromis dobry dla klimatu i biedniejszych państw UE - stwierdził premier Donald Tusk. O co chodzi w tym kompromisie? O zapis, że przy obliczeniach dotyczących opłat za emisję dwutlenku węgla i przy obliczaniu składki państw członkowskich na wsparcie dla państw rozwijających się będzie brana pod uwagę "faktyczna zdolność finansowa poszczególnych państw w UE".
Premier kierującej Unią Szwecji Fredrik Reinfeldt oraz szef Komisji Europejskiej Jose Barroso wspólnie ogłosili sukces zakończonego szczytu w Brukseli, którego celem było przyjęcie mandatu na konferencję klimatyczną w Kopenhadze w grudniu br. Europejscy liderzy porozumieli się, w jaki sposób pomóc najbiedniejszym i rozwijającym się krajom w świecie w ich walce z globalnym ociepleniem. Państwa Unii musiały zdecydować, w jaki sposób podzielą między siebie ciężar zobowiązań.
- Osiągnęliśmy sukces. UE utrzymała pozycję lidera w walce ze zmianami klimatycznymi i silniejsza pojedzie do Kopenhagi - powiedział Reinfeldt.
Tusk: osiągnęliśmy kompromis dobry dla klimatu
- Z satysfakcją mogę zakomunikować, że osiągnęliśmy kompromis dobry dla klimatu i dobry także dla państw, które ze względu na poziom rozwoju i zamożności mogły czuć się zaniepokojone brakiem - dotychczas - pewnego precyzyjnego mechanizmu, który opisywałby sposób finansowania ambitnych planów klimatycznych - podkreślił polski premier Donald Tusk.
Premier mówił, że dzięki temu porozumieniu Europa podczas grudniowego szczytu klimatycznego w Kopenhadze będzie mówiła jednym głosem.
- Ustaliliśmy, że państwa UE będą na zasadzie dobrowolności finansowały szybki start programu, a więc w latach 2010-2012 do 2013 roku, kiedy powinien ruszyć program, wynikający z Kopenhagi. W przypadku Polski ta dobrowolność oznaczać będzie poważną kontrybucję, a nie symboliczny wkład. Jesteśmy gotowi poważnie wspomóc także ten szybki start - oświadczył Tusk.
Polski premier powiedział, że w dokumencie końcowym szczytu UE wskazano, iż mechanizm redukcji CO2 będzie oparty o możliwości płacenia, co - jak podkreślił - oznacza uwzględnienie w dokumencie "faktycznej zdolności finansowej poszczególnych państw w UE".
Według Tuska, nie do przyjęcie byłaby sytuacja, w której zbudowano by mechanizm, przewidujący, że państwa będące "na dorobku" i które już poniosły zgodnie z ustaleniami protokołu z Kioto największe ciężary redukcyjne CO2, były w przyszłości obciążone większymi kosztami ochrony klimatu ze względu na przyjęcie mechanizmu emisyjnego wewnątrz Unii Europejskiej.
Jak zaznaczył premier, nie będzie tak, że im kraj biedniejszy, posiadający bardziej tradycyjną gospodarkę i zacofany przemysł, a więc emitujący więcej zanieczyszczeń, będzie ponosił większe obciążenie.
Według premiera podczas szczytu UE ustalono także, "że nie będzie żadnej decyzji, która zniesie uprawnienia, a więc w jakimś sensie waluty, jaką posiadają te państwa, które redukowały zgodnie z protokołem z Kioto w ostatnich latach bardzo solidnie emisje i dzięki temu zyskały pewien typ uprawnień". Jak dodał, do takich krajów należy m.in. Polska.
Tusk podkreślił, że podczas grudniowego szczytu klimatycznego w Kopenhadze członkowie Unii będą chcieli pracować wspólnie na rzecz skutecznego planu ochrony klimatu, jego finansowania. Dodał, że szczegóły mechanizmu wewnątrz Europy zostaną opracowane po raporcie grupy roboczej na zasadzie konsensusu.
Co ustalono podczas szczytu?
Członkowie szczytu na 100 mld euro określili roczne potrzeby krajów rozwijających się na walkę ze zmianami klimatycznymi do 2020 roku. Przywódcom nie udało się jednak ustalić, jaką konkretnie kwotę z tych 100 mld euro UE jako całość jest gotowa dla nich przeznaczyć. Tę kwotę UE zadeklaruje dopiero, jak swe zobowiązania ujawnią USA, Japonia czy inne bogate kraje świata.
Uzgodniono natomiast, że przy obliczaniu składki poszczególnych państw UE na wsparcie państw rozwijających się UE weźmie pod uwagę "zdolność do ponoszenia kosztów przez mniej zamożne kraje UE". I to ten zapis miał m.in. przekonać Polskę i inne uboższe nowe kraje UE do zaakceptowania porozumienia.
Jose Barroso zastrzegł jednak, że to, w jaki sposób dokładnie UE obliczy udział każdego z krajów, zostanie ustalone dopiero po konferencji w Kopenhadze, o ile oczywiście zakończy się ona sukcesem. Wcześniej powstanie w tym celu specjalna grupa robocza.
Polska była w grupie krajów z nowej Unii, która chciała płacić możliwie najmniej, bo - jak tłumaczyła - nie stać jej na hojne wsparcie. Zdecydowano, że przy podziale zobowiązań mają być wzięte pod uwagę różnice między unijnymi krajami, czyli ich możliwości finansowe.
Teraz, po uzgodnieniu wspólnego stanowiska Unia Europejska pojedzie na międzynarodową konferencję klimatyczną w Kopenhadze, gdzie mają zapaść decyzje w sprawie globalnej redukcji emisji dwutlenku węgla.