"Sueddeutsche Zeitung" o Andrzeju Przyłębskim. Nie kryje zdumienia
Polski ambasador w Berlinie Andrzej Przyłębski należy do nielicznych dyplomatów, którzy okazują "pewną sympatię" AfD - ocenia "Sueddeutsche Zeitung". Relacjonuje przebieg jednego ze spotkań z jego udziałem.
"Sueddeutsche Zeitung" pisze o dyplomatycznych zabiegach Alternatywy dla Niemiec (AfD). Autor Daniel Broessler opisuje spotkanie zarządu polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej z ambasadorem Andrzejem Przyłębskim. Miało ono przebiegać w zgodnej atmosferze do czasu, gdy ambasador nie spytał o stanowisko AfD w sprawie pomysłu budowy w Berlinie pomnika polskich ofiar nazizmu oraz dlaczego ugrupowanie to nie zostało uwzględnione w ponadpartyjnej inicjatywie posłów Bundestagu popierającej pomnik. Według gazety na spotkaniu z ambasadorem przewodniczący grupy parlamentarnej, poseł Zielonych Manuel Sarrazin, miał nazwać przedstawiciela AfD w komisji spraw zagranicznych Petra Bystrona "nazistą".
Antypolskie cele AfD
"Wejście AfD do Bundestagu dwa lata temu zmieniło nie tylko polityczny krajobraz w Berlinie. Ambasada po ambasadzie AfD stara się o dyplomatyczne uznanie, choć nie przebiega to gładko. Polski ambasador należy do tych nielicznych, którzy otwarcie okazują AfD pewną sympatię" - ocenia "SZ". Jak dodaje, w rozmowie z "Berliner Zeitung" Przyłębski miał powiedzieć niedawno, że partia ta jest "po części konserwatywna i patriotyczna", a te wartości są bliskie także PiS. Ambasador zaznaczyć miał jednak, że nie ma zrozumienia dla okazywanej przez AfD "bliskości wobec Rosji i pochwały Wehrmachtu". Europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski jakiś czas temu zarzucił AfD antysemityzm i antypolonizm - zauważa "Sueddeutsche Zeitung".
Cytowany przez dziennik Manuel Sarazin nie pamięta, by nazwał polityka AfD Petra Bystrona "nazistą". Podkreśla on, że w rozmowach z polskimi politykami zawsze ostrzega przed - jego zdaniem - "antypolskimi celami AfD oraz ich personalnym związkom z narodowymi i rewizjonistycznymi kręgami w Niemczech", a takie tendencje reprezentuje właśnie Petr Bystron.
Zamknięte drzwi ambasady Izraela
"Jeśli wierzyć Bystronowi, mimo takich ostrzeżeń dyplomatyczne uznanie AfD jest daleko posunięte. Z ambasadami utrzymywany jest standardowy kontakt" - pisze "SZ".
Swoje drzwi dla AfD zamknęła ambasada Izraela, bo - jak oświadczył ambasador Jeremy Issacharoff - wypowiedzi liderów tej partii uważa za poniżające i obraźliwe dla Żydów, Izraela i tematu Holokaustu. Oburzenie wywołała m.in. wypowiedź polityka AfD z Turyngii Bjoerna Hoecke, który zażądał "zmiany o 180 stopni w polityce kultury pamięci", a przede wszystkim szefa ugrupowania Alexandra Gaulanda, który stwierdził, że "w ponad tysiącletniej, naznaczonej sukcesami historii Niemiec Hitler i naziści to tylko ptasi kleks".
Przyjaciele Rosji
Według "SZ", z daleka od AfD trzyma się też ambasador Węgier Peter Gyorkos. Jak ocenia gazeta, najwyraźniej partia Fidesz Viktora Orbana, chociaż została zawieszona w chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej, nie chce tworzyć wrażenia, że Węgrom bardziej po drodze może być z AfD niż CDU.
"Takich skrupułów nie ma rosyjski ambasador Siergiej Neczajew. Jego rzecznik mówi, że wszyscy posłowie traktowani są tak samo. Wskazuje jednocześnie, że polityk AfD Robby Schlund jest przewodniczącym niemiecko-rosyjskiej grupy parlamentarnej" - pisze "SZ". Schlund uważa się za "przyjaciela Federacji Rosyjskiej" i odwiedził już zaanektowany przez Moskwę Krym.
Z kolei ambasador USA Richard Grenell raczej odrzuca umizgi AfD - pisze "SZ". Akurat Richard Grenell mógłby bardziej serdecznie traktować AfD. Jesteśmy jedyną partią, która nie bierze udziału w nagonce na Trumpa - mówi Bystron, cytowany przez "Sueddeutsche Zeitung".
Przeczytaj również:
Skąd wynika siła AfD we wschodnich Niemczech? "Kolektywna zniewaga"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl