Studenci "wychodzą z płaczem" z przesłuchań? Policja zaprzecza
Policja przesłuchuje studentów Uniwersytetu Śląskiego w głośnej sprawie profesor Ewy Budzyńskiej. Pojawiają się głosy, że studenci wychodzą z komendy "roztrzęsieni", a funkcjonariusze chcą ich "zastraszyć". Policja stanowczo temu zaprzecza, jednak prorektor uczelni mówi o swoim "głębokim zaniepokojeniu".
Profesor Ewa Budzyńska przez prawie 30 lat wykładała socjologię rodziny na Uniwersytecie Śląskim. Głośna sprawa z jej udziałem wybuchła w marcu 2019 roku. Studenci zarzucali jej homofobię i antysemityzm. Wówczas bronił jej minister Jarosław Gowin. Profesor zdecydowała się jednak odejść z uczelni na znak "protestu przeciwko ideologizacji placówki".
Na Uniwersytecie Śląskim rozpoczęto postępowanie dyscyplinarne, które czasowo, w związku z epidemią koronawirusa, zawieszono. Jednak pod koniec stycznia zawiadomienie w sprawie profesor Budzyńskiej złożyła osoba prywatna, niezwiązana z żadną ze stron. Postępowanie dotyczy art. 235 Kodeksu karnego, który mówi o "tworzeniu fałszywych dowodów". Zawiadomienie dotyczy skargi studentów. Dlatego policja wzywa ich na przesłuchania.
Studenci wychodzą z płaczem? Policja zaprzecza
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych twierdzi, że przesłuchania studentów policjanci prowadzą razem z prawnikami, którzy popierają profesor Budzyńską. Zdaniem Ośrodka trwają one po kilka godzin, studenci wychodzą "roztrzęsieni", a "dziewczyny płaczą". Organizacja zarzuca policji, że przesłuchania mają na celu "zastraszenie niepokornych studentów", nie są "standardowymi działaniami organów ścigania". Studenci mieli też nie wiedzieć, w jakiej sprawie zostali wezwani.
Jednak policja zaprzecza i tłumaczy, że przesłuchania nie wyglądają tak dramatycznie. - Zostało przesłuchanych czterech studentów, nie było wśród nich żadnej dziewczyny. Są to czynności wykonywane w ciągu dnia, z zachowaniem wszelkich procedur, nie trwały one dłużej niż dwie godziny. Nikt się nie skarży na sposób przeprowadzenia czynności, nikt nie wychodzi z płaczem - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską mł. asp. Agnieszka Żyłka z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach.
Zobacz też: Koronawirus w Polsce. Za wyjątkiem klas 1-3 pozostali uczniowie w tym roku już nie wrócą do szkół
Policja wyjaśnia, że najpierw prowadzono czynności sprawdzające, a teraz trwa dochodzenie pod nadzorem prokuratury. Studenci, a także profesor Budzyńska, są przesłuchiwani w charakterze świadków. - Wszystko odbywa się zgodnie z obowiązującymi przepisami - mówi nam Żyłka. - Na wezwaniu jest napisane, w jakim charakterze zostali wezwani świadkowie, każdy jest pouczany o swoich prawach i obowiązkach, może zgłosić swojego pełnomocnika. Nikt w tym momencie nie jest oskarżony - dodaje.
Prorektor zabiera głos. Mówi o "głębokim zaniepokojeniu"
Rzecznik Uniwersytetu Śląskiego przekazał nam, że uczelnia nie otrzymała od studentów żadnych niepokojących sygnałów. - Informacje o przesłuchaniach dotarły do nas poprzez media - mówi WP Jacek Szymik-Kozaczko. Do sprawy odniósł się również prorektor Uniwersytetu Śląskiego prof. Ryszard Koziołek.
"Z głębokim zaniepokojeniem odbieramy podejmowane przez organy ścigania przesłuchiwanie studentów, którzy zdecydowali się wnieść skargę na budzące ich sprzeciw treści zajęć prowadzonych przez Panią dr hab. Ewę Budzyńską" - czytamy w jego oświadczeniu. "Skarga ta stanowi przedmiot postępowania prowadzonego przez niezależną komisję dyscyplinarną UŚ, zgodnie z obowiązującymi w tym względzie przepisami. Nie ma żadnych podstaw, aby wątpić w rzetelność i bezstronność działań tej komisji" - pisze dalej prorektor.
Profesor zauważa, że czynności, które policja podejmuje w momencie, gdy swoje postępowanie prowadzi uczelnia, są przez uniwersytet odbierane jako "ingerujące w autonomię funkcjonowania jego organów". "Powinny one realizować powierzone im przez prawo zadania w sposób nieskrępowany, z poszanowaniem zasad wolności słowa, autonomii uczelni oraz podstawowych wartości, jakie szanowane winny być w Uniwersytecie" - stwierdza.
"Władze uczelni nie mają formalnej możliwości udziału w czynnościach procesowych organów ścigania, jednakże uważnie obserwują sposób ich prowadzenia oraz należyte respektowanie praw i wolności uczestników tego postępowania. Każdy członek wspólnoty naszej uczelni może liczyć na wszelkie dostępne i zgodne z prawem formy wsparcia i pomocy" - zapewnia prorektor.
Również Samorząd Studencki apeluje, aby zgłaszali się studenci, którzy mają w związku z tą sprawą problemy. Oferuje im wsparcie psychologiczne oraz prawne.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl