Motywy zabójcy - 33-letniego Richarda Durna - nie są znane. Premier Francji Lionel Jospin określił to jako przypadek wściekłej demencji.
Fakt, że wśród ofiar są zarówno ludzie o poglądach lewicowych, jak i prawicowych, zdaje się wykluczać pobudki polityczne. Durn jest podobno członkiem jakiegoś ruchu ekologicznego. Często przychodził na posiedzenia Rady.
Do incydentu doszło o godz. 1.15 w czasie obrad rady miejskiej w Nanterre, które leży w obrębie "Wielkiego Paryża". Naoczni świadkowie mówią, że Durn, uzbrojony w dwa pistolety i rewolwer, spokojnie wstał i zaczął strzelać do uczestników obrad Rady Miejskiej, szykujących się właśnie do wyjścia z sali.
Agencja France-Presse podaje, powołując się na źródła policyjne, że zamachowiec został powstrzymany przez uczestników obrad, zanim na miejsce dotarła policja.
Stan ośmiorga rannych jest bardzo ciężki. 11 osób odniosło lżejsze obrażenia.
W październiku zamaskowany mężczyzna zaczął nieoczekiwanie strzelać na ulicach Tours, miasta w centrum Francji. Wtedy zginęły cztery osoby - przypomina agencja Associated Press.(ck)