Strzelanina na Bałtyckiej w Poznaniu. Sąd uchylił wyrok dla policjantów
Sąd Apelacyjny umorzył postępowanie wobec czterech policjantów, którzy w 2004 r. w Poznaniu przez pomyłkę zastrzelili Łukasza T., a jego kolegę postrzelili, powodując trwałe kalectwo. Powodem umorzenia jest przedawnienie zarzutów.
Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. 29 kwietnia 2004 r. na skrzyżowaniu ulic Bałtyckiej i Gdyńskiej w Poznaniu doszło do strzelaniny. Policjanci próbowali zatrzymać samochód, którym - w ich przekonaniu - miał poruszać się Sebastian S., groźny bandyta podejrzewany o rozbój z bronią i usiłowanie zabójstwa. Jednak autem jechało dwóch nastolatków, którzy widząc mężczyzn kierujących w ich stronę broń (policjanci nie mieli żadnych oznaczeń), próbowali uciekać.
Policjanci oddali w stronę samochodu aż 39 strzałów, zabijając kierującego samochodem 19-letniego Łukasza T. oraz poważnie raniąc siedzącego na fotelu pasażera Dawida L., który w wyniku odniesionych obrażeń do końca życia będzie poruszał się na wózku inwalidzkim.
W lipcu 2014 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał czterech policjantów biorących udział w akcji na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Z wyrokiem nie zgodzili się obrońcy oskarżonych, którzy wnieśli wniosek o uchylenie wyroku, wskazując, że sąd nie udowodnił, że policjanci mieli świadomość, że w samochodzie oprócz kierowcy znajduje się ktoś jeszcze oraz że swoim zachowaniem narazili bezpieczeństwo postronnych osób. Z kolei prokuratura wnioskowała o rok więzienia dla oskarżonych oraz 20 godzin prac społecznych.
4 lutego Sąd Apelacyjny uchylił całościowo wyrok w tej sprawie, chociaż jednocześnie wskazał, że oskarżeni policjanci ponoszą odpowiedzialność za to, co się stało.
- Warunkiem uniknięcia odpowiedzialności policjantów byłoby wykazanie, że użycie przez nich broni było konieczne, nie powodowało bezpośredniego zagrożenia dla osób trzecich i doszło do niego w okolicznościach związanych z ratowaniem życia, jednak nie miało to miejsca w tej sytuacji – uzasadnił sąd.
Zdaniem sądu oddanie 39 strzałów w kierunku jadącego w ich kierunku samochodu nie było też jedynym sposobem uniknięcia przez nich niebezpieczeństwa, ponieważ mogli po prostu usunąć się z toru jazdy, co zresztą zrobili.
Sąd wykazał też, że z zeznań oskarżonych policjantów wynika, że mieli świadomość, iż w samochodzie znajduje się ktoś jeszcze, ale nie mieli pojęcia kto. Jednocześnie sąd zgodził się jednak z argumentem obrońców, że zachowanie policjantów nie stanowiło zagrożenia dla wielu postronnych osób, ponieważ feralnej nocy w miejscu zdarzenia w bezpośrednim sąsiedztwie nie znajdowały się żadne postronne osoby, których bezpieczeństwo byłoby zagrożone.
Skoro sąd podtrzymał winę policjantów, to dlaczego unikną oni kary? Ponieważ, jak przyznał sąd, w tej sprawie zarzuty wobec nich przedawniły się po 10 latach, a od zdarzenia minęło blisko 11 lat.
- Myślę, że rodzina ma satysfakcję, bo jednak wina oskarżonych została utrzymana, a wyrok został uchylony jedynie z powodu przedawnienia, bo proces wlókł się 11 lat. Po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem będziemy zastanawiać się, czy jest sens wnosić o kasację wyroku – powiedział po ogłoszeniu wyroku pełnomocnik rodziny Łukasza T., który zginął w feralnej strzelaninie.