PolskaStruzik zgotuje stolicy Neapol

Struzik zgotuje stolicy Neapol

Marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik z PSL nie chce się zgodzić na budowę pod Ciechanowem składowiska odpadów dla Warszawy. Dofinansował natomiast kwotą 35 milionów złotych rozbudowę innego składowiska, zarządzanego przez koalicjantów z PO – położonego 250 metrów od blokowanej inwestycji. Specjaliści z MPO ostrzegają: jeśli w ciągu dwóch lat nie powstanie składowisko dla Warszawy, stolica utonie w śmieciach jak Neapol.

21.10.2008 08:49

Już teraz odpady ze stolicy wozi się aż pod Bełchatów lub rozrzuca na obrzeżach Warszawy, m.in. koło Kawęczyna, ponieważ obecne składowisko w Mławie, gdzie do niedawna wywożono połowę warszawskich odpadów, zostało czasowo zamknięte. A podwarszawskie wysypisko Łubna jest przygotowywane do zamknięcia.

Tymczasem marszałek Struzik nie chce się zgodzić na wniosek wójta gminy Ciechanów o odrolnienie gruntów pod składowisko dla stolicy, motywując to m.in. względami ochrony przyrody. Podjął natomiast decyzję o dofinansowaniu rozbudowy położonego obok składowiska miejskiego dla Ciechanowa. Tak się złożyło, że mniej więcej w tym samym czasie, gdy władze Ciechanowa (od dwóch kadencji rządzi w mieście PO) wystąpiły do marszałka Struzika o wielomilionową dotację, małżonek radnej PO w Ciechanowie wykupił 7 ha gruntu przy istniejącym wysypisku. Według naszej wiedzy to na tej ziemi ma powstać dalsza część składowiska.

Struzik odrolnił też 13 czerwca 2008 r., około kilometr od planowanego składowiska dla Warszawy, 20 ha ziemi IV klasy pod największą w Polsce ubojnię drobiu, którą buduje poseł PO Mirosław Koźlakiewicz. Obecnie poseł ma ubojnię w Ciechanowie, ale z powodu smrodu, jaki ona wydziela, przenosi zakład poza miasto.

Dziwne, że te żurawie i bobry, o których pisze marszałek, odmawiając zgody na przeznaczenie gruntu pod składowisko dla stolicy, trzymają się akurat mojej ziemi, a nie chcą chodzić obok, na ziemie ludzi z Platformy Obywatelskiej– mówi Edyta Wójcik, właścicielka 38 ha gruntu w Rutkach Begnach, na którym miało powstać składowisko dla Warszawy.

Marszałek Struzik w odpowiedzi na pytania „GP” uzasadnia swoją decyzję następująco: Przeciwko lokalizacji inwestycji wnioskowanej przez wójta gminy Ciechanów przemawia wiele argumentów. Podstawowym problemem jest to, że zaledwie kilkaset metrów obok proponowanej lokalizacji istnieje funkcjonujące składowisko odpadów.

Zdaniem marszałka dwa składowiska nie powinny ze sobą sąsiadować. Skoro tak, dlaczego we wstępnej opinii ten argument nie przeszkadzał urzędowi marszałkowskiemu poprzeć planowanej inwestycji? Przecież wysypisko dla Ciechanowa już wówczas istniało.

Śmieci to pieniądze

W 2004 r. Edyta Wójcik podpisała umowę, która dawała jej pełnomocnictwo do załatwienia formalności związanych z lokalizacją na należących do niej 38 ha składowiska i zakładu utylizacji dla Warszawy. Załatwianie wszystkich niezbędnych pozwoleń trwa kilka lat. Według Edyty Wójcik w batalii o składowisko chodzi nie o dobro warszawiaków, ale o pieniądze. 30 września 2008 r. marszałek Struzik w imieniu samorządu województwa mazowieckiego podpisał 11 pre-umów dla projektów w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2007–2013, współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Wśród nich jest projekt „Budowa zintegrowanego systemu gospodarki odpadami komunalnymi dla gmin regionu ciechanowskiego”. Wartość projektu to 88 mln zł, a kwota dofinansowania to 35,2 mln zł – pisze w imieniu marszałka Struzika w odpowiedzi na pytania „GP” Anna Groszyk z biura prasowego urzędu. Oni nie chcą naszego składowiska, bo chodzi o rozdysponowanie tych 88 mln zł. Na zrobienie dokumentacji
projektowej z tej sumy przeznaczyli 8 mln zł, czyli blisko 10 proc. wartości, gdy można to zrobić za 200–300 tys. zł. Takie są ceny rynkowe. Jeśli nasz projekt doszedłby do skutku, byłoby im trudno wytłumaczyć, że my wybudujemy składowisko i zakład utylizacji dla aglomeracji warszawskiej na 38 ha za 20 mln, bo na tyle oszacowana jest inwestycja, a obok oni o wiele mniejsze, na 3 ha, za ponad 45 mln zł
– tłumaczy Edyta Wójcik.

Wójt gminy Ciechanów, Marek Kiwit, mówi, że czwarty rok jeździ do urzędu marszałkowskiego w sprawie składowiska i zakładu utylizacji._ Nie rozumiem decyzji marszałka Struzika. Gdy rozmawialiśmy, do czerwca ub. roku wyrażał dobrą wolę. Nie wiem, co się wydarzyło, że zmienił zdanie. Zapraszałem marszałka, by przyjechał, zawiózłbym go na ten teren. Przekonałby się, że nie ma tam żadnych torfowisk ani źródeł wody, jak argumentuje_ – mówi wójt.

W stołecznym MPO nie mają wątpliwości, że wysypisko dla Warszawy powinno powstać. Warszawie niezbędne są miejsca utylizacji odpadów, w tym spalarnia. Stolica produkuje rocznie 800 tys. ton odpadów – mówi dyrektor Wanda Hałatienko z warszawskiego MPO.

Nieugięty marszałek

Sprawa warszawskiego składowiska pod Ciechanowem zaczęła się jeszcze w czasach, gdy na fotelu prezydenta Warszawy zasiadał Lech Kaczyński. W 2004 r. zarząd warszawskiego MPO zwrócił się do mnie, bym sprzedała ziemię pod składowisko i załatwiła wszystkie zgody. Wybrali nas, bo wcześniej współpracowaliśmy z MPO – mówi Edyta Wójcik.

Odbyło się spotkanie zarządu MPO i wójta gminy. Wójt był bardzo zainteresowany – gmina miałaby dochody z podatków od wysypiska i nowe stanowiska pracy. Góra Kalwaria dostaje rocznie około 10 mln zł podatków ze składowiska w Łubnej. A gmina Ciechanów ma obecnie zaledwie 1–1,5 mln zł własnych dochodów budżetowych – mówią miejscowi.

Właściciele gruntu wystąpili do rady gminy o uwzględnienie inwestycji w miejscowym planie zagospodarowania. Gmina przystąpiła do prac i zwróciła się do odpowiednich urzędów o opinię.

Zgodził się wojewoda, marszałek województwa, sanepid, zarząd gospodarki wodnej. Wojewódzki konserwator przyrody napisał 29 grudnia 2005 r.: „w sprawie zmiany przeznaczenia gruntów rolnych i leśnych we wsi Rutki Bogny w gminie Ciechanów w związku z realizacją składowiska odpadów komunalnych WKP nie wnosi zastrzeżeń do zmiany przeznaczenia gruntów. Realizacja bowiem składowiska odpadów komunalnych (jako inwestycji realizującej cel publiczny) jest dopuszczona na terenie Nadwkrzańskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu”.

Mając pozytywne opinie, wójt gminy Ciechanów wystąpił o zmianę przeznaczenia gruntu pod składowisko odpadów. Są to grunty leśne i rolne (głównie niskiej – V, VI klasy). Wówczas marszałek Struzik wydał decyzję odmowną. Oparł ją na nieistniejących dokumentach prawnych; utrzymywał, że wojewoda mazowiecki miał zaskarżyć uchwałę gminy o przystąpieniu do zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego do sądu administracyjnego – mówi mec. Łukasz Sadownik.

Ale dziwnym trafem wójt takiego dokumentu nie dostał, więc – gdy marszałek przysłał decyzję odmowną – zwrócił się z pytaniem do wojewody, czy rzeczywiście takie pismo zaskarżające wysłał. Departament Prawny Urzędu Wojewódzkiego odpisał, że nie wysyłał, że był to tylko projekt.

Wójt odwołał się więc od decyzji marszałka do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uchyliło w całości decyzję Struzika dotyczącą gruntów leśnych do ponownego rozpatrzenia. Trwało to prawie rok. Także wiceminister rolnictwa w rządzie PiS, Henryk Kowalczyk (PiS), uchylił decyzję Struzika dotyczącą gruntów rolnych – mówi mec. Sadownik._ Po pół roku marszałek znów wydał decyzję negatywną, bez żadnej podstawy prawnej_ – dodaje. Wójt znów odwołał się do SKO i do Ministerstwa Rolnictwa. SKO znów uchyliło decyzję marszałka, prosząc, by podał podstawę prawną. Gdy doszła do władzy koalicja PO–PSL, wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke (PO) podtrzymał decyzję marszałka Struzika. Powołał się przy tym na nieistniejący przepis prawny ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych, podając art. 7 ust. 2 p. 6, którego w ogóle nie ma – ustawa się kończy na art. 5. Napisał też, że tam są torfy – których nie ma. Odwołaliśmy się w związku z tym do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Minister w odpowiedzi dla sądu w
ogóle pominął kwestię podstawy prawnej i podtrzymał stanowisko, że torfy tam są
.

Wkracza prokuratura

Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze, w tym przypadku o dotacje z funduszu unijnego. W Ciechanowie rządzi prezydent z PO, Waldemar Wardziński. Marszałkowie województw niedawno dostali bardzo duże środki unijne na budowę dróg i ochronę środowiska. Kwestią jest, do kogo trafią te pieniądze.

Okazało się, że część składowiska jest samowolą budowlaną – zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego przez środek składowiska powinna przebiegać droga gminna, a składowane są odpady – mówi Edyta Wójcik. Napisaliśmy w tej sprawie do inspektora nadzoru budowlanego. Wtedy prezydent Ciechanowa poszedł do starosty i szybko działka 102/2 została oznaczona nie jako droga, lecz teren przemysłowy – mówi mec. Sadownik.

O dziwnych „poprawkach” w planie dowiedział się radny Ciechanowa Stanisław Tyszkiewicz i zawiadomił prokuraturę. 13 marca br. postanowieniem Prokuratury Rejonowej w Ciechanowie wszczęto sprawę.

Władze Ciechanowa w porę nie odnowiły też tzw. pozwolenia zintegrowanego, niezbędnego dla działającego składowiska (robi się to co 10 lat). Gdy się zorientowały, okazało się, że na przeszkodzie w jego uzyskaniu stanął problem nieuregulowanej sprawy przeznaczenia działki. Napisaliśmy wówczas do wojewody, że to samowola budowlana. Wojewoda w październiku 2007 r. wysłał do władz miasta pismo, że wyda im pozwolenie zintegrowane, jeśli będą mieli wyjaśniony stan prawny działki – mówi mec. Sadownik.

Zbliżały się wybory parlamentarne, władze Ciechanowa wystąpiły o zawieszenie procedury administracyjnej. Na początku grudnia wojewodą mazowieckim został Jacek Kozłowski (PO), który jeszcze jako wicemarszałek województwa często bywał w Ciechanowie. 20 grudnia 2007 r. wojewoda Kozłowski przyjechał do Ciechanowa, 21 grudnia wpłynęło pismo z urzędu miejskiego w Ciechanowie o odwieszenie procedury administracyjnej w sprawie pozwolenia zintegrowanego, a 27 grudnia przyszło faksem pismo wójta gminy Ciechanów, że użycza miastu drogę gminną pod wysypisko. Miasto uzyskało więc podstawę, by wojewoda wydał pozwolenie zintegrowane. 31 grudnia 2007 r. urząd wojewódzki podpisał taką decyzję – mówi mec. Sadownik.

Problem w tym, że wójt zaprzecza, by w tym terminie wysyłał pismo do wojewody. – Wysłałem, ale 10 stycznia, a to ma zasadnicze znaczenie – mówi „GP” wójt Kiwit. Od nowego roku zmieniła się bowiem ustawa kompetencyjna. 1 stycznia 2008 r. wojewoda stracił uprawnienia do wydawania pozwoleń zintegrowanych na rzecz marszałka województwa mazowieckiego.

Jak to z dokumentami urzędowymi było, miejmy nadzieję, wyjaśni prokuratura. A co będzie z wysypiskiem dla stolicy? Załatwianie wszystkich niezbędnych pozwoleń trwa kilka lat. Jeśli nasz projekt upadnie, stolica będzie musiała poczekać kolejne kilka lat, tym bardziej że niełatwo znaleźć lokalizację pod składowisko śmieci. Grunty pod Warszawą są dziś bardzo drogie, ich ceny podbijają deweloperzy, a mieszkańcy protestują przeciw takiemu sąsiedztwu – dodaje.

Leszek Misiak

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)