Strona Redwatch znowu działa
Niespełna tydzień po zablokowaniu strony "Redwatch" neonazistowskiej organizacji "Blood&Honour" (Krew i Honor), identyczna strona znów jest dostępna w sieci. Organizacja zamieszcza na niej dane, zdjęcia i adresy działaczy organizacji antyfaszystowskich, lewicowych i homoseksualnych.
13.07.2006 | aktual.: 13.07.2006 18:24
Portal został zamknięty niespełna tydzień temu, przy współpracy polskiej policji i amerykańskiego FBI. Obecnie strona jest znów dostępna. Komisarz Beata Tobiasz z dolnośląskiej policji powiedziała Polskiemu Radiu Wrocław, że obywatel USA administrujący stronę złożył zażalenie na decyzję o jej zamknięciu do amerykańskiego sądu. Jednocześnie amerykański odłam tej organizacji zamieścił na serwerach w Teksasie polską wersję "Redwatch". Nowa witryna zawiera niemal identyczne informacje co poprzednia. Na razie nie wiadomo, jakie kroki podejmie wrocławska policja w tej sprawie.
Jacek Purski z zajmującego się walką z faszyzmem stowarzyszenia Nigdy Więcej nie jest zaskoczony taką sytuacją. Według niego tego typu strony jest bardzo trudno zablokować. Wyraził nadzieję, że również ta strona zostanie wkrótce zablokowana.
Mottem strony są słowa: "Pamiętajcie miejsca, twarze zdrajców, oni wszyscy zapłacą za swoje zbrodnie". W sprawie zablokowanej strony aresztowano trzech podejrzanych o udział w jej tworzeniu i prowadzeniu. Takie zarzuty postawiono Mariuszowi T. z Bielska-Białej, Andrzejowi P. ze Świnoujścia, oraz Bartoszowi B. ze Słupska. Mężczyznom postawiono również zarzuty propagowania faszyzmu, nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez autorów strony "Blood&Honour" złożyło m.in. kilku mieszkańców Wrocławia, w tym działaczka młodzieżowej organizacji lewicowej. Na stronie tej opublikowano bowiem zdjęcia i nazwiska osób ze środowisk lewicowych, antyfaszystowskich i gejowskich. Do policji i prokuratury trafiały też inne zawiadomienia od różnych osób i środowisk.
O witrynie zrobiło się głośno po brutalnym napadzie na działacza ruchu anarchistycznego. Do zdarzenia doszło na warszawskim Powiślu - dwaj nieznani sprawcy zaatakowali mężczyznę gazem, a następnie wbili mu nóż w plecy. Napadnięty był jedną z osób, których dane znalazły się na stronie "Blood&Honour".
Strona "Blood&Honour" - w mediach pojawiała się również nazwa "Redwatch" - była zawieszona na amerykańskim serwerze w Arizonie. Również polskie MSZ wystosowało notę do władz USA z prośbą o pomoc w "doprowadzeniu do zamknięcia" witryny.