Strefa wojny
Po półtorarocznej blokadzie Izrael zaatakował Strefę Gazy. Przywódca Hamasu wzywa do trzeciej intifady i samobójczych zamachów.
Po co zrównywać z ziemią czteropiętrowy gmach żeńskiego skrzydła Uniwersytetu Islamskiego w Gazie? Bo tam są laboratoria produkcji ładunków wybuchowych. W podobny sposób dowództwo izraelskiej armii tłumaczy ataki na domy i budynki użyteczności publicznej w Strefie Gazy. O świcie 27 grudnia rozpoczęły się tam naloty. Gdy zamykaliśmy ten numer, miejscowe źródła informowały o co najmniej 300 osobach zabitych i 1500 rannych.
Dramat palestyńskiej enklawy na północnym skrawku pustyni Negew trwa od 18 miesięcy i polega na tym, że jest ona zupełnie odcięta od świata. Gdy w czerwcu 2007 roku władzę przejęła tam organizacja terrorystyczna Hamas, Strefa Gazy wymknęła się spod kontroli umiarkowanego palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa. Wtedy izraelskie władze nałożyły na nią blokadę. Granica Strefy (mur) została zamknięta, przepustki, dostawy żywności i środków humanitarnych były reglamentowane, a prąd i woda dla półtora miliona ludności – regularnie wyłączane. Jednocześnie trwały ataki ze strony Hamasu. Na Sderot, izraelskie miasteczko przy granicy ze Strefą Gazy, regularnie spadały palestyńskie pociski. Sytuacja poprawiła się latem zeszłego roku po zawieszeniu broni między Hamasem a Izraelem, ale jego warunków – zdjęcia blokady i powstrzymania ataków – nie dotrzymała żadna ze stron.
Termin zawieszenia broni minął 19 grudnia – wtedy też Hamas ogłosił w Internecie, że wzywa do kontynuacji walki. Jednocześnie czołowi politycy Izraela ostrzegli, że rakiety Hamasu mają w zasięgu już nie tylko graniczny Sderot, ale też bardziej oddalone miasta Aszdod i Beer- Szewa. Na potwierdzenie ich słów nie trzeba było długo czekać. Kilka dni później na Aszdod (38 kilometrów od Strefy Gazy) spadły bomby. Wtedy lotnictwo Izraela zbombardowało Strefę Gazy.
Przez świat arabski przetoczyła się fala protestów. Tysiące ludzi wyszły na ulice Bejrutu, Damaszku, Kairu czy Ammanu; Syria zamroziła rozpoczęte w zeszłym roku rozmowy pokojowe, a ataki Izraela potępił nawet jedyny islamski sojusznik Tel Awiwu Turcja. Również Egipt próbujący wcześniej mediować między stronami konfliktu oskarżył Izrael. Przez miesiące blokady żywność i broń szmuglowali do Gazy egipscy Beduini z półwyspu Synaj tunelami wykopanymi pod pustynią. Gdy na tunele spadły izraelskie bomby, Egipt otworzył przejście graniczne ze Strefą Gazy w Rafah.
Przywódcy polityczni – od amerykańskich, przez europejskich, po rosyjskich – zaapelowali o zaprzestanie przemocy. W tym samym czasie ukrywający się w Syrii szef Hamasu Chalid Meszaal wezwał Palestyńczyków do trzeciej intifady. Zachęcił nawet do samobójczych zamachów, od których na jego wcześniejszy rozkaz bojownicy Hamasu powstrzymywali się przez ostatnie cztery lata.
Joanna Woźniczko-Czeczott