Straszenie klonem
Dokładnie dziesięć lat temu urodziła się owca Dolly, a od sześciu znamy zapis ludzkiego genomu. Oba osiągnięcia stały się symbolami postępu nauki. Możliwość sklonowania człowieka, bardziej niż czytanie w jego genach, budzi co prawda obawy, ale wszystkie odkrycia tej miary mają zarówno dobre, jak złe strony - pisze Jacek Kubiak w "Tygodniku Powszechnym".
04.07.2006 | aktual.: 04.07.2006 09:30
Narodziny Dolly były dla biologów sporą niespodzianką, ponieważ wcześniej wiele wskazywało na to, że klonowanie dorosłych ssaków nigdy nie będzie możliwe. Te obawy nie są szerzej znane, przyćmione sukcesem narodzin Dolly, a szkoda, bo pokazują zwyczajową drogę wielu odkryć naukowych.
Na przekór dowodom
W 1984 r. naukowcy Davor Solter i James McGrath zamieścili w czasopismach „Cell" i „Science" dwie publikacje. Pierwsza opisywała zjawisko tzw. piętnowania genów rodzicielskich, dowodząc, że do normalnego rozwoju ssaków niezbędne są geny pochodzące od obu rodziców. Wykazali więc, że geny zarodka pochodzące od każdego z rodziców są naznaczone charakterystycznie dla płci każdego rodzica. Co więcej, obecność piętna matczynego i ojcowskiego wydawała się niezbędna do normalnego rozwoju zarodkowego. Według drugiej publikacji, zdolności rozwojowe jąder komórkowych u wczesnych zarodków myszy spadają niemal do zera w trakcie kilku pierwszych podziałów zarodkowych.
Łącząc obie informacje, autorzy uznali, że klonowanie ssaków nie będzie możliwe, w co większość uwierzyła. Pojawiły się jednak sygnały, że klonowanie owiec z użyciem jąder komórek zarodkowych udaje się, choć z bardzo małą wydajnością. Te wyniki dały nadzieję innemu naukowcowi, Ianowi Wilmutowi, że także komórki dorosłego organizmu dadzą się z powodzeniem użyć do klonowania. Ryzyko było niewielkie, ponieważ nawet obserwując wyłącznie przyczyny śmierci sklonowanych zarodków i tak uzyskałby ważne wyniki dowodzące przyczyn ich obumierania. Okazało się, że kilka z ponad trzystu sklonowanych zarodków rozwijało się normalnie, a jednemu z nich – właśnie Dolly – udało się przyjść na świat.
Narodziny sklonowanej owcy dowiodły, że można całkowicie odwrócić bieg procesów rozwojowych ssaków. Poznanie zarówno przebiegu procesów rozwoju ssaków, jak ich odwracania budzi nadzieje na uzyskanie możliwości nie tylko diagnozowania wrodzonych wad u ludzi, ale i zapobiegania im. Osiągnięcie Wilmuta pokazało też naukowcom, że upór i wiara we własne siły w nauce liczy się na równi z wiedzą. Potwierdziło się, że wyniki to jedno, a ich interpretacja to coś zupełnie innego – myślę o konkluzjach Soltera i McGratha, które po prostu szły za daleko - pisze Jacek Kubiak w "Tygodniku Powszechnym".