Strajk kobiet. Robert Bąkiewicz, szef samozwańczej Straży Narodowej prosi o policyjną ochronę
- Nasi przeciwnicy mówią, że to wojna. Chcą zniszczyć tożsamość narodową, rozbić rodziny, wprowadzić ludzi w przestrzeń materializmu, konsumpcjonizmu, hedonizmu, nihilizmu - mówi szef samozwańczej Straży Narodowej, która ma bronić Kościołów. Narzeka też, że policja - mimo jego próśb - nie patroluje okolic jego domu.
- My nie jesteśmy anarchistami, nie czekamy na to, by walczyć na ulicach, mamy swoje rodziny, dzieci. Nie jesteśmy szaleńcami, którzy chcieliby się z kimś potykać na śmierć i życie - przekonuje w rozmowie z tygodnikiem "W Sieci" Robert Bąkiewicz, szef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości i przywódca Straży Narodowej.
- Spływa też do mnie wiele gróźb karalnych - esemesami, telefonami, poprzez komunikatory. Zapowiadają zrobienie mi krzywdy, piszą, że "ekipy się na mnie szykują”. Służby państwowe nie podejmują działań - mówi Bąkiewicz, pytany przez prowadzącego wywiad o ujawnienie przez "Strajk kobiet" prywatnych adresów "swoich wrogów", w tym Bąkiewicza.
- Prosiłem o patrolowanie okolic mojego domu. Zaraz po naszej rozmowie jadę złożyć szczegółowe informacje. Ale dziwię się, że policja potrafi szybko i skutecznie ścigać ludzi, którzy napisali w internecie jakąś głupotę, tu zaś wiemy, jaka organizacja naraziła mnie na niebezpieczeństwo, a działań - jak na razie - brak - mówi szef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Bąkiewicz: neobolszewia została ośmielona brakiem reakcji policji
Bąkiewicz oskarża też policję o "zaognianie konfliktu". Przedstawia również własną wersję wydarzeń z pl. Trzech Krzyży. - Dlatego w poniedziałek leciały w stronę obrońców kościoła kamienie, byli ranni, używano jakichś pałek, gazu itd. Neobolszewia została ośmielona brakiem reakcji policji. Przed kościołem św. Aleksandra na pl.Trzech Krzyży policja po prostu zeszła z pola walki i pozwoliła nas - kilkadziesiąt osób - atakować przez rozjuszony wielotysięczny tłum. Bezpośrednio odpowiadają za to politycy, którzy w obawie przed wojną, wybrali hańbę. A mają i hańbę, i wojnę - mówi w rozmowie z tygodnikiem "W Sieci" Bąkiewicz.
Szef samozwańczej Straży Narodowej odniósł się też do określania jej mianem "bojówek Kaczyńskiego". - Jak dyskutować z taką manipulacją? Obraz medialny nie ma za wiele wspólnego z rzeczywistością. Jestem krytyczny wobec wielu działań Prawa i Sprawiedliwości. Ale jeśli zaszłaby taka potrzeba, to dla dobra ojczyzny jesteśmy w stanie wspólnie bronić polskich fundamentów przed zewnętrzną ingerencją - stwierdził.
Źródło: "W Sieci"