"Stop Komunii Św. na rękę". Ks. Adam Boniecki: religijny fanatyzm
Komunia Św. na rękę budzi spore kontrowersje. Głos w tej sprawie zabrał ks. Adam Boniecki. "Kampanię 'Stop Komunii Świętej na rękę' uznać trzeba za religijny fanatyzm. Żenująca jest zarozumiałość jej zwolenników" - ocenił.
13.10.2020 10:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wraz z rozwojem pandemii koronawirusa w Polsce trwa dyskusja, w jaki sposób powinna przebiegać Msza Święta. Jednym z kluczowych elementów nabożeństwa jest moment Eucharystii. Kontrowersje budzi kwestia przyjmowania Komunii Świętej na rękę. Powstał nawet specjalny ruch wśród wiernych, który otwarcie krytykuje ten sposób przyjmowania Eucharystii.
Do sprawy odniosła się Konferencja Episkopatu Polski. Wchodzący w jej skład biskupi nie dość że nie zabraniają wydawania komunii na ręce, to w dodatku zalecają taką formę. Jest ona znacznie bardziej higieniczna.
"Stop Komunii Świętej na rękę". Ks. Boniecki: żenująca jest zarozumiałość jej zwolenników
Teraz głos w tej sprawie zabrał ks. Adam Boniecki na łamach "Tygodnika Powszechnego".
"Długo zadawałem sobie pytanie, czy ludzie nie rozumieją, że ja, ksiądz, podając do ust Komunię Św., zbliżam rękę do ust kolejnych osób, z których każda może być zakażona i każda może wychuchać na moją rękę wirusa, którego przeniosę do następnych?" - napisał duchowny w tekście.
Ks. Boniecki odniósł się również do komunikatu przewodniczącego Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP, który stwierdził, że "potępiając jeden z godziwych sposobów przyjmowania Komunii św., wprowadza się nieład i podział w rodzinie Kościoła".
"Smutne, że taki komunikat był potrzebny w Kościele katolickim, smutne, że w imię Jezusa broni się formy kultu, która dzisiaj zagraża zdrowiu i życiu wielu ludzi. Zasmucają też przejawy fanatyzmu katolików, bo kampanię 'Stop Komunii Świętej na rękę' uznać trzeba za religijny fanatyzm. Żenująca jest zarozumiałość jej zwolenników" - stwierdził ks. Adam Boniecki.
Źródło: "Tygodnik Powszechny"