ŚwiatStolica Szwecji zablokowana przez błąd urzędnika

Stolica Szwecji zablokowana przez błąd urzędnika

Zablokowane ulice, korki, chaos komunikacyjny oraz informacyjny i wiele patroli policyjnych na miejscu. Tak wczoraj wyglądał Sztokholm po tym, jak miejscowy urząd pracy pomyłkowo zaprosił na spotkanie 61 tysięcy osób.

Stolica Szwecji zablokowana przez błąd urzędnika
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

27.02.2014 | aktual.: 27.02.2014 16:36

26 lutego po południu część stolicy Szwecji wyglądała tak, jak niegdyś w Polsce okolice sklepu, do którego po miesiącach oczekiwania dotarła partia towaru. Ludzie, tłoczący się w gigantycznych kolejkach, blokowali nie tylko chodniki, przystanki, skwery i place, ale też ulice. Nie znając przyczyn zbiegowiska wielu mieszkańców zaczęło dzwonić do gazet i na policję. Niektórzy niepokoili się, że niespotykane zgromadzenie to wynik jakiegoś zagrożenia.

Z informacji dziennika „Aftonbladet” wynika, że na miejsce wysłano 8 patroli policyjnych, do których z czasem dołączyły kolejne. Wkrótce okazało się, iż przyczyną zamieszania i paraliżu komunikacyjnego jest miejscowy urząd pracy.

"Jak wszyscy, to i ja!"

Sztokholmski urząd pracy planował zaprosić na spotkanie w sprawie pracy nie więcej niż 1000 osób. Zamiast tego wysłał aż 61 tysięcy zaproszeń, przekonując, że „to świetna okazja na dobry początek kariery”. Wezwani bezrobotni karnie stawili się na miejscu, a stopniowo dołączały do nich kolejne osoby. Wybuchały awantury, stłoczeni ludzie denerwowali się, że nie zostaną wpuszczeni na spotkanie z pracodawcami. Policja zaczęła się obawiać, iż może dojść do paniki lub aktów przemocy.

Czterdziestoośmiolatek, z którym rozmawiał reporter „Aftonbladet”, przyznał: "zobaczyłem, że coś tu się dzieje, więc postanowiłem dołączyć". Wielu oczekującym wcale nie było do śmiechu. Ludzie skarżyli się dziennikarzom, że przybyli z odległych dzielnic, bowiem urzędowe pisma traktują poważnie.

- Niektórzy zwolnili się z uczelni albo musieli znaleźć opiekę dla dziecka, by tu przyjść i w sumie nie wiadomo, po co! – narzekał jeden z petentów.

Do urzędu pracy nie mogli się dodzwonić nawet dziennikarze, bo wszystkie linie były zajęte. W końcu, z powodu przepełnienia i związanego z nim zagrożenia, planowane spotkanie odwołano.

Szwedzki błąd

Już po kilku godzinach Szwedzi stali się obiektem żartów swoich sąsiadów, o chaosie w Sztokholmie donosiły największe norweskie i duńskie media. Po południu przedstawiciel urzędu pracy na łamach dziennika „Ekspressen” przeprosił mieszkańców Sztokholmu i wyjaśnił, iż powodem zamieszania był „błąd techniczny”.

- Dobrze wiedzieć, że nie tylko u nas urzędy pracy zajmują się głównie samozatrudnieniem i dostarczaniem obywatelom powodów do żartów – skomentował sprawę jeden z norweskich internautów.

Sylwia Skorstad specjalnie dla WP.PL

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)