Sto dni wojny. Ten koszmar szybko się nie skończy
Już ponad trzy miesiące Ukraina broni się przed rosyjską napaścią. Moskwa, która bez powodu wtargnęła na terytorium niezależnego sąsiada, nie ma na koncie spektakularnych sukcesów, ale kontroluje teraz 20 procent obszaru Ukrainy, w tym Krym i część Donbasu przejętego w 2014 roku. Eksperci obawiają się, że wojna może się przeciągać.
Wojska prezydenta Władimira Putina nie zdołały zająć Kijowa. Prawdopodobnie szturm na stolicę już się nie uda, więc Rosjanie porzuciwszy ten cel, zaciekle atakują wschodnią Ukrainę. Jak donosi
"Defense Post", amerykański magazyn poświęcony obronności, po rozmowach w Białym Domu z prezydentem USA Joe Bidenem szef NATO Jens Stoltenberg ostrzegł w czwartek, że sojusznicy Ukrainy muszą przygotować się na wyczerpującą "wojnę na wyniszczenie".
- Musimy tylko być przygotowani na dłuższą metę – powiedział Stoltenberg. Po raz kolejny zaznaczył też, że NATO będzie nadal wspierać Ukrainę, ale nie chce bezpośredniej konfrontacji z Rosją.
Od początku rosyjskiej inwazji tysiące ludzi zostało zabitych, a miliony zmuszone do ucieczki. Ciężar rosyjskiej napaści odczuwa teraz wschód Ukrainy.
Szturmy rosyjskiej armii odpiera resztką sił centrum Siewierodoniecka w Ługańsku.
Miasto jest strategicznym celem dla Moskwy, która już kontroluje 80 procent obszaru Ługańska. Jedna gubernator regionu Siergiej Gajday obiecał, że siły ukraińskie będą walczyć do końca. Rosyjscy żołnierze ostrzeliwali fabrykę Azot w Siewierodoniecku, jeden z największych w Europie zakładów chemicznych.
Gaiday powiedział, że wojska ukraińskie nadal utrzymują strefę przemysłową. Sytuacja przypomina Mariupol, gdzie ogromna huta stali była ostatnim punktem oporu, długo broniącym się przed kapitulacją, która nastąpiła pod koniec maja.
W mieście Słowiańsk, położonym około 80 kilometrów od Siewierodoniecka, mieszkańcy opowiadali o ciągłych bombardowaniach przez wojska rosyjskie. Trwa intensywny ostrzał, nie ma wody, elektryczności ani gazu.
Bridget Brink, nowa ambasador USA w Kijowie, obiecała w czwartek, że Stany Zjednoczone nadal będą pomagać Ukrainie w obronie przed agresorem. Wszyscy czekają na dostawę zaoferowanej ukraińskim obrońcom przez Stany Zjednoczone skutecznej broni. Joe Biden zapowiedział w tym tygodniu, że USA dostarczy zaawansowane systemy rakietowe Himar. Te wyrzutnie mogą atakować cele oddalone nawet o 80 kilometrów.
Sto dni wojny. Ten koszmar szybko się nie skończy
Ukraina zobowiązała się, że nie użyje tej broni do ataków poza swoimi granicami i nie uderzy w terytorium Rosji. Nie powstrzymało to jednak rzecznika Kremla Dmitrija Pieskow przed oskarżeniem Waszyngtonu o "dolewanie oliwy do ognia".
Wojna zniszczyła gospodarkę Ukrainy, zmuszając bank centralny do podwojenia głównej stopy procentowej. Już wiadomo także, że inwazja pociągnie za sobą znacznie poważniejsze konsekwencje. Świat stoi przed widmem globalnego kryzysu żywnościowego.
Ukraina - jeden z największych światowych producentów zbóż - prawdopodobnie wyeksportuje tylko połowę ilości, jakie dotychczas opuszczały ukraińskie magazyny. Konflikt już przełożył się na wyższe koszty podstawowych produktów - zbóż, oleju słonecznikowego, czy kukurydzy. Najmocniej ucierpią najbiedniejsi.
Szef Unii Afrykańskiej, prezydent Senegalu Macky Sall, ma w piątek odwiedzić Rosję i rozmawiać na ten temat z Władimirem Putinem. Wizyta ma na celu uwolnienie zapasów zbóż i nawozów, przetrzymywanych przez Rosję w portach. Ta blokada szczególnie dotyka kraje afrykańskie.