Po zamachach terrorystycznych w USA podwyższone zostały środki ostrożności na terenie Hollywood. Zaostrzona została także kontrola osób wchodzących i opuszczających studio "Dreamworks".
Reguły bezpieczeństwa dały się we znaki samemu Spielbergowi, którego ochrona nie chciała wpuścić na teren studia, gdyż nie miał przy sobie karty identyfikacyjnej. Zdesperowany reżyser tłumaczył ochroniarzom - Nie mam karty, ale nazywam się Steven Spielberg i to jest moja firma. Na szczęście jeden z pracowników studia rozpoznał szefa i dopiero wtedy Spielberg mógł powrócić do pracy. (an)