Steve Bannon: Nie ma militarnego rozwiązania Korei Północnej. "Załatwili nas"
Główny strateg Białego Domu Steve Bannon udzielił zaskakującego wywiadu lewicowemu czasopismu "American Prospect". Doradca Trumpa przyznał, groźby prezydenta wobec Korei Północnej są pustymi słowami, bo militarne rozwiązanie problemu nie istnieje. Bannon przyznał też, że chce wojny gospodarczej z Chinami.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu Trump groził, że rozwiązanie militarne problemu z Koreą Północną jest gotowe i może zostać uruchomione w każdej chwili. W czwartek jeden z jego najważniejszych doradców całkowicie podważył te groźby.
- Nie ma żadnego rozwiązania militarnego, zapomnij o tym. Dopóki ktoś nie rozwiąże tej części równania, która pokazuje mi, że 10 milionów ludzi w Seulu zginie w ciągu 30 minut od broni konwencjonalnej, nie ma o czym w ogóle mówić. Nie ma rozwiązania militarnego, załatwili nas - powiedział Bannon kwartalnikowi "American Prospect".
Ocena Bannona jest zbieżna z opinią niemal wszystkich ekspertów, choć liczba 10 milionów jest prawdopodobnie nieco przesadzona - w całym Seulu mieszka około 25 milionów mieszkańców. Niektóre symulacje mówią "tylko" o 100 tysiącach ofiar ewentualnej wojny koreańskiej w ciągu pierwszych kilku dni.
Mimo to, tak otwarta wypowiedź wysokiego urzędnika Białego Domu może szokować, tym bardziej, że inni ważni przedstawiciele administracji - w tym doradca ds. bezpieczeństwa narodowego gen. H.R. McMaster - wciąż utrzymują, że wojsko jest gotowe do uruchomienia opcji siłowej. McMaster zasugerował nawet - choć nie wprost - że Stany Zjednoczone mogłyby uderzyć na Pjongjang prewencyjnie. Według generała, klasyczne teorie odstraszania nie mają bowiem zastosowania w przypadku nieobliczalnego i brutalnego Kim Dzong Una. W podobnym tonie wypowiadał się szef CIA Mike Pompeo, który powiedział, że USA nie mogą zaakceptować sytuacji, w której północnokoreański reżim jest w stanie umieścić głowicę nuklearną na międzykontynentalny pocisk balistyczny. A według oceny amerykańskich służb, taka sytuacja ma miejsce już dziś.
Zobacz: Korea Północna o Trumpie. "Starzec bez rozumu"
Deal z Kim Dzong Unem i wojna z Chinami
Ale w wywiadzie Bannona jest też więcej niezwykłych tez. Polityk zadeklarował, że byłby w stanie zaakceptować usunięcie amerykańskich sił z Półwyspu Koreańskiego w zamian za zamrożenie północnokoreańskiego programu nuklearnego. Taka wymiana wykracza daleko poza dyskutowane w Waszyngtonie propozycje ewentualnego układu z Kim Dzong Unem, bo dodatkowo naraziłaby Koreę Południową na atak z Północy. Taka umowa ucieszyłaby też Chiny, które Bannon uważa za głównego adwersarza Ameryki.
W rzeczy samej, doradca Trumpa stwierdził, że USA są w stanie gospodarczej wojny z Chinami.
- Dla mnie, wojna gospodarcza z Chinami jest wszystkim. I musimy być maniakalnie na tym skupieni. Jeśli nadal będziemy ją przegrywać, za pięć, najwyżej dziesięć lat dojdziemy do punktu z którego nie będzie powrotu - powiedział Bannon. Dodał, że poświęca mnóstwo swojej energii na promowaniu antychińskich "jastrzębi" w administracji Trumpa.
Banda klaunów i nieudaczników
W wywiadzie Bannon odciął się także od tzw. "alternatywnej prawicy", skrajnie prawicowych środowisk z którymi był przez lata związany jako szef portalu Breitbart News. To właśnie te środowiska - biali nacjonaliści, biali supremacjoniści i neonaziści - stały za zamieszkami w Charlottesville, gdzie prawicowy ekstremista zabił jedną osobę i ranił 19. O ile Trump relatywizował tragedię - mówił że wśród demonstrantów byli "bardzo dobrzy ludzie", a wina leży także po stronie aktywistów skrajnej lewicy - Bannon nie obijał w bawełnę i nazwał ich "zgrają klaunów".
- Etno-nacjonalizm - to są nieudacznicy. To element z marginesu. Myślę, że media przesadzają z tym, ale musimy ich zniszczyć - powiedział Bannon.
Nie do końca wiadomo, dlaczego doradca Trumpa, uważany za "szarą eminencję" Białego Domu, zdecydował się udzielić wywiadu "American Prospect". Według dziennikarza pisma, Bannon liczył na jego pomoc w promocji jego polityki wobec Chin. Ale rozmawiając z nim, nie zaznaczył, że jego wypowiedź jest "off-the-record", co oznacza, że mógł ją zacytować. Zachowanie Bannona jest tym bardziej dziwne, że według doniesień, jego pozycja w administracji została w ostatnim czasie znacznie zachwiana. We wtorek Trump nie odpowiedział wprost na pytanie o przyszłość w Białym Domu.
- Zobaczymy - powiedział tylko prezydent.