ŚwiatStephen Miller. Architekt "nieludzkiej" polityki Trumpa

Stephen Miller. Architekt "nieludzkiej" polityki Trumpa

Mało kto chce się przyznać do autorstwa polityki oddzielających dzieci imigrantów od ich rodziców. Ale doradca Trumpa Stephen Miller nie ma z tym problemu. A wywołanie kontrowersji to jeden z jego celów.

Stephen Miller. Architekt "nieludzkiej" polityki Trumpa
Źródło zdjęć: © Forum
Oskar Górzyński

20.06.2018 15:53

Obrazki klatek wypełnionych przestraszonymi dziećmi. Nagrania histerycznego płaczu i drwiących z nich strażników. Oburzenie papieża, byłych prezydentów, pierwszej damy i córki prezydenta. Poruszony tym wszystkim jest podobno nawet sam Trump W takiej sytuacji większość polityków odpowiedzialnych za te efekty polityki polityki "zera tolerancji" wobec imigrantów z południa wolałoby uniknąć podkreślania swoich związków z tematem. Ale nie Stephen Miller, jeden z najmłodszych doradców Trumpa w Białym Domu. Miller jest ze wszystkiego zadowolony i nie ma przeszkód by podpisać się pod nową polityką. Co więcej, zapowiada, że to dopiero początek.

Choć formalnym autorem decyzji o polityce odbierania nielegalnym imigrantom (ale też tym ubiegającym się o azyl) i umieszczaniu ich w prowizorycznych ośrodkach jest Prokurator Generalny Jeff Sessions, to właśnie 32-letni Miller jest powszechnie uważany za głównego architekta drakońskich rozwiązań. Sam zresztą nie unika sprawiania takiego wrażenia. Jak wyjaśnił w wywiadzie udzielonym dziennikowi "New York Times", celem polityki jest o wysłanie odpowiedniego sygnału imigrantom.

- To była prosta decyzja administracji, aby wprowadzić politykę zera tolerancji dla nielegalnego przekraczania granicy, kropka. It was a simple decision by the administration to have a zero tolerance policy for illegal entry, period. Nasze przesłanie jest takie, że prawa imigracyjne obowiązują wszystkich - stwierdził doradca Trumpa.

Wiodąca rola 32-latka o żydowskich korzeniach nie jest zaskoczeniem. Miller był od początku jedną z postaci w Białym Domu kojarzonych ze skrajnie prawicowym skrzydłem. A od kiedy z Białym Domem pożegnał się lider tej frakcji Steve Bannon, stał się czołowym przedstawicielem twardogłowych.

Radykał od początku

Ale zanim został kluczowym graczem w administracji, jego polityczne doświadczenie było niewielkie. Owszem, z politycznego aktywizmu był znany jeszcze w szkole średniej (pisał, że Osama bin Laden czułby się w niej jak u siebie, ze względu na antywojenne nastawienie większości uczniów) i na uczelni, gdzie był kojarzony ze skrajną prawicą i współpracował z najsłynniejszym faszystą Ameryki, Richardem Spencerem. Ale jego jedyną był dwuletni epizod w biurze ówczesnego senatora, a dzisiejszego Prokuratora Generalnego Jeffa Sessionsa.

Tym, co go napędza jest imigracja. To on stał za niesławnym dekretem Trumpa - w międzyczasie zablokowanym przez sądy - wprowadzającym zakaz wjazdu do Ameryki dla obywateli siedmiu państw muzułmańskich. Był także autorem najbardziej radykalnych jego wystąpień, m.in. tego z West Palm Beach na Florydzie, gdzie Trump przestrzegał przed spiskiem "międzynarodowych bankierów" i "globalnych potęg finansowych", chcących - do spółki z Clintonami - zniszczyć Amerykę i jej suwerenność.

W przeciwieństwie do Steve'a Bannona, swojego byłego mentora w Białym Domu, Miller pozostaje absolutnie lojalny wobec prezydenta. Kiedy skonfliktowany z Trumpem Bannon odszedł ze swojej pozycji jako główny strateg administracji, Miller w ostrych słowach go skrytykował, jednocześnie deklarując swoje oddanie dla "politycznego geniusza" jakim jest Trump.

Imigracja to klucz

Między innymi dzięki takiej postawie, doradcy prezydenta udało się zachować swoje wpływy i mimo osłabienia sił radykalnej frakcji w administracji, nadal przepychać swoje pomysłu. Szczególnie te dotyczące polityki imigracyjnej. To właśnie tu dostrzega główne źródło wyborczego potencjału dla Trumpa. Jak tłumaczył portalowi Politico, skoro Trump wygrał wybory obietnicami uszczelnienia granicy i ukrócenia imigracji, to powinien je realizować, nawet jeśli budzą zniesmaczenie dużej części elektoratu. Dlatego "zero tolerancji" to dopiero początek antyimigranckiej krucjaty administracji.

W następnej kolejności Miller i jego zespół ma zająć sie kwestią wiz: ograniczenia wiz dla studentów, robotników sezonowych oraz utrudnienie legalnym imigrantom uzyskania pozwolenia na osiedlenie się. Pomysły te zapewne również wzbudzą kontrowersję wśród komentatorów i ekspertów. Ale według filozofii Millera, właśnie o to w tym wszystkim chodzi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)