Steinbach przy budowie placówki, to nieprzyzwoitość
Udział Eryki Steinbach w budowie w Berlinie placówki poświęconej przesiedleniom Niemców byłby grubą, polityczną nieprzyzwoitością i wywołałby poważne skutki w relacjach polsko-niemieckich - powiedział prof. Władysław Bartoszewski, który w poniedziałek spotka się z Berlinie z kanclerz Angelą Merkel.
15.02.2009 | aktual.: 16.02.2009 06:19
- To byłaby gruba nieprzyzwoitość. Nie naruszenie żadnego prawa, ale polityczna nieprzyzwoitość. Jeżeli się chce - tak jak deklaruje to rząd niemiecki - utrzymywać bardzo dobre stosunki na linii Berlin-Warszawa, to obie strony powinny unikać wszystkiego, co te dobre stosunki może popsuć - powiedział Bartoszewski.
Bartoszewski, który jest pełnomocnikiem premiera Donalda Tuska ds. dialogu międzynarodowego, w poniedziałek udaje się do Berlina, gdzie spotka się z Angelą Merkel i szefem niemieckiej dyplomacji Frankiem Walterem Steinmeierem.
"Dziennik" poinformował, że stosunkom polsko-niemieckim grozi załamanie. Tak się stanie, jeśli wśród 12 członków Rady Muzeum Historii Niemiec, która będzie nadzorować budowę w Berlinie "Widomego Znaku" upamiętniającego przesiedlenie ludności niemieckiej m.in.: z terenów dzisiejszej Polski, znajdzie się przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach.
Bartoszewski zapewnił, że nie użyłby w tym kontekście słowa "załamanie" stosunków. - Gdyby rząd niemiecki podjął taką decyzję, niewątpliwie obniżyłoby to poziom zaufania w kontaktach polsko-niemieckich. Ucierpiałby charakter tych stosunków. Miałoby to poważne skutki dla atmosfery na linii Berlin-Warszawa - powiedział Bartoszewski.
Podkreślił, że stanowisko polskiego rządu na temat udziału Eryki Steinbach w budowie w Berlinie placówki poświęconej wypędzeniom Niemców "nie uległo i nie ulegnie zmianie". Dodał też, że ewentualne wejście Steinbach do Rady Muzeum Historii Niemiec mogłoby wpłynąć na zredukowanie zaplanowanych na ten rok około 20 wspólnych przedsięwzięć polsko-niemieckich. - Nie jest powiedziane, że muszą być zachowane - powiedział Bartoszewski.
Pytany, czy uważa za prawdopodobne wejście Steinbach do Rady, Bartoszewski odparł: -prawdopodobne jest wszystko, co nie narusza prawa. A nie narusza prawa niemieckiego, że jedna z legalnych organizacji, która ma prawo powołać członków Rady, powołuje kogoś, kto z całą pewnością nie może odegrać pozytywnej roli w budowaniu stosunków z sąsiadem. -
"Dziennik" powołując się na polskie źródła dyplomatyczne napisał, że w razie niepowodzenia rozmów w Berlinie Władysław Bartoszewski mógłby nawet zrezygnować ze stanowiska sekretarza stanu w kancelarii premiera. Tę informację potwierdziło nieoficjalnie źródło zbliżone do rządu. Sam Bartoszewski zaprzecza, jakoby rozważał dymisję. - Nikt mnie z mojej pracy nie zwalnia. Do dymisji mogłoby dojść tylko w przypadku zasadniczej różnicy poglądów między mną a premierem i rządem. Czegoś podobnego nie przewiduję - powiedział.
Powstanie placówki przewiduje ustawa o fundacji Niemieckie Muzeum Historyczne. Pod jej auspicjami powołana zostanie druga, niesamodzielna fundacja o nazwie "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", sprawująca pieczę nad przyszłym ośrodkiem dokumentacji i informacji o wysiedleniach.