Stefan W. ponad 20 razy badany przez psychiatrów. Nowe fakty
Zabójca Pawła Adamowicza Stefan W. otrzymał trzy kary dyscyplinarne i tylko jedną nagrodę. W więzieniu mógł się nauczyć posługiwania nożem. Był ponad 20 razy konsultowany przez psychiatrów.
16.01.2019 | aktual.: 17.01.2019 13:22
"Stefan W. był konsultowany przez lekarzy psychiatrów (różnych, głównie zewnętrznych) ponad 20 razy oraz leczony w Oddziale Psychiatrii Sądowej w Szczecinie. Wszystkie diagnozy i zalecenie lekarzy psychiatrów były dla personelu więziennego wiążące, jako wskazania do dalszego postępowania ze skazanym w zakresie jego zdrowia" - powiedziała dziennikarzom "Rzeczpospolitej" ppłk Krakowska, rzeczniczka Centralnego Zarządu Służby Więziennej.
W trakcie pobytu w Ośrodku w Szczecinie rozpoznano schizofrenię paranoidalną, zastosowano leczenie farmakologiczne oraz terapię. – Po uzyskaniu poprawy Stefan W. został skierowany do leczenia ambulatoryjnego. Po kilku miesiącach odmówił przyjmowania leków, ale według lekarzy, był w dobrym stanie psychicznym – mówił WP jeden ze śledczych.
Kryminolog prof. Brunon Hołyst w rozmowie z "Rzeczpospolitą" uważa, że jeśli służba więzienna wiedziała, że Stefan W. jest osobą chorą, przed wyjściem z zakładu powinien zostać zbadany. W jego opinii zespół biegłych powinien określić, jakie perspektywy daje ten chory na wolności, czy może na niej egzystować, czy też nie. - Może wtedy by się okazało, że trzeba skierować go do ośrodka zamkniętego na leczenie. A tak pewnie usłyszał: rób, co chcesz – zaznacza prof. Hołyst.
Jak pisze portal wPolityce, Stefan W. posługiwania nożem mógł nauczyć się w więzieniu. To tam prawdopodobnie z drobnego bandyty stał się groźnym przestępcą. Tam rosło w nim przekonanie, że PO jest źródłem jego problemów i chęć zemsty.
W więzieniu trafił na więzienny oddział psychiatryczny. "Miał tam 1,5 miesiąca spokoju. Wcześnie kilkakrotnie był izolowany od więźniów. Możliwe, że został przez nich pobity, ale nie ma na to wystarczających dowodów" - mówi informator portalu.
Stefan W. trzykrotnie skłądał prośbę o warunkowe wyjście na wolność. Trzy razy dostawał odmowę. Ostatnia miała miejsce w czerwcu 2018 roku.
Tragedia w Gdańsku
Przypomnijmy, że w niedzielę o godz. 19:55 27-letni mieszkaniec Gdańska Stefan W. wszedł na scenę przed światełkiem do nieba WOŚP. Prawdopodobnie posłużył się plakietką "media".
Mężczyzna dźgnął nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Zadał mu kilka ciosów. Urazy prezydenta Gdańska były bardzo ciężkie; poważna rana serca, rana przepony, jamy brzusznej. Mimo kilkugodzinnej operacji, przetoczenia 20 litrów krwi, lekarze poinformowali, że nie udało się go uratować. Zmarł w poniedziałek przed godziną 15.
27-latek po ataku na Pawła Adamowicza przez mikrofon krzyczał: - Halo! Halo! Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinny w więzieniu, siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz.
Napastnik został zatrzymany i przesłuchany. Okazuje się, że niedawno wyszedł z więzienia. Był wcześniej karany. Usłyszał zarzut zabójstwa.
Przesłuchanie Stefana W.
W poniedziałek odbyło się przesłuchanie podejrzanego. Trwało 2,5 godziny. Stefan W. złożył obszerne wyjaśnienia, ale jak podkreśla jego obrońca z urzędu mec. Damian Konieczny, dotyczyły one raczej jego historii życia, aniżeli tragicznych zdarzeń w Gdańsku.
Początkowo 27-latek usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. W poniedziałek, gdy poinformowano, że Paweł Adamowicz zmarł, zmieniono go na zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Na informację o śmierci Adamowicza "ze strony podejrzanego nie było żadnego komentarza". Adwokat powiedział, że jest on bardzo spokojny i kontakt z nim jest utrudniony a jego emocje trudne do odczytania.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl