Stefan Niesiołowski pozywa "Gazetę Polską"
Stefan Niesiołowski z PO pozwał "Gazetę Polską" za to, że na jej stronie internetowej podano informację, że współpracował z SB. Naczelny "GP" temu zaprzecza, ale nie wyklucza, że na innych stronach związanych z "GP" "kiedyś coś opublikowano" i nadal tam jest.
W oświadczeniu, przesłanym mediom Niesiołowski napisał, ze 20 września skierował do warszawskiego sądu rejonowego pozew przeciwko "organowi PiS-u Gazecie Polskiej". Stefan Niesiołowski pisze, że chodzi o umieszczenie na stronie internetowej "GP" informacji o tym, że był tajnym współpracownikiem SB w latach 1971-1979 i nosił pseudonim Leopold.
W rozmowie z dziennikarzami potwierdził złożenie pozwu i dodał, że cała sprawa jest dla niego trudna do zrozumienia, bo już raz procesował się z "GP" o to samo. - Sądziłem się już z nimi w tej sprawie w 1993 roku, kiedy lista Macierewicza była i wtedy przegrali proces. Zamieścili wtedy wyjaśnienie Gontarczyka, że to chodziło o pomyłkę, i że tym TW Leopold był ktoś inny. Teraz to samo zamieścili, czego nie mogę pojąć. Jest pozew, spotkamy się w sądzie. To jedyne miejsce, gdzie chętnie się spotkam z "Gazetą Polską" - zaznaczył Niesiołowski.
Polityk domaga się od "GP" 20 tys. zł. - 20 tys. jest dla mnie, być może przeznaczę część na cele społeczne, ale tak będzie to dla nich bardziej dokuczliwe - wyjaśnił Niesiołowski.
Pytany o komentarz redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz powiedział, że na stronie "GP" nie znalazł informacji, o której napisał Niesiołowski. - Na stronie "Gazety Polskiej" na pewno niczego takiego nie ma. Może chodzi o jakąś inną stronę, bo mamy w różnych spółkach różne strony. Na pewno na stronach "Gazety Polskiej" w ostatnich tygodniach nie publikowaliśmy niczego o Stefanie Niesiołowskim - podkreślił Sakiewicz.
Zastrzegł, że nie jest w stanie zagwarantować, że informacji, o której Niesiołowski powiadomił sąd, nie ma gdzieś wśród wpisów, na którejś ze stron związanych z "GP". - Nie wykluczam, że na którejś ze stron kiedyś coś zostało opublikowane i to wisi, ale na pewno w ostatnich tygodniach niczego nie publikowaliśmy - powiedział Sakiewicz.
Wieczorem Sakiewicz przesłał swoje oświadczenie, w którym informuje, że rredakcja "Gazety Polskiej" w ostatnich latach nie publikowała żadnych informacji na temat Niesiołowskiego, poza tekstem, w którym wyjaśnialno całą sprawę. "Całe zamieszanie uważam za próbę zwrócenia uwagi na siebie przez posła, który kandyduje do sejmu i cieszy się wyjątkowo niskim poważaniem" - pisze Sakiewicz.
Jak dodał, "obraźliwe" fragmenty oświadczenia skierowane pod adresem "Gazety Polskiej" zostaną przeanalizowane przez prawników "GP". - Jeżeli w najbliższym możliwym czasie Stefan Niesiołowski za nie nie przeprosi, spotkają się ze stosowną odpowiedzią - zapowiedział redaktor naczelny "Gazety Polskiej".