Stefan Niesiołowski: cokolwiek, do czego przyłoży rękę Kaczyński, kończy się źle

(RadioZet)

Stefan Niesiołowski: cokolwiek, do czego przyłoży rękę Kaczyński, kończy się źle
Źródło zdjęć: © RadioZet

30.09.2005 | aktual.: 03.10.2006 11:02

Obraz

Gościem Radia ZET jest Stefan Niesiołowski, senator Platformy Obywatelskiej. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Panie senatorze, obserwował pan wczoraj polityczne show w telewizji? No niestety tak, to przykry spektakl. I co pan sobie myśli? O samym spektaklu to nie chcę mówić, to było przykre. Te prymitywne dowcipy Dorna, wysłuchiwanie tego. No źle się stało. Takie spektakle nie są Polsce w ogóle potrzebne, nie na to Polacy głosowali. Ja to mówiłem przed wyborami i mogę powtórzyć – cokolwiek do czego przyłoży rękę Kaczyński się kończy źle. Ja dwukrotnie brałem udział w takich rozmowach, w roku 1991, przy rządzie Suchockiej. Kaczyński się uprał, że musi być Glapiński. Na nic w ogóle nie reagował, upierał się przy tym, w końcu słusznie pani premier Suchocka nie zgodziła się na Glapińskiego, dziś widać, że miała racje. On doprowadził m.in. do obalenia tego rządu, zafundował potem Polsce kolejno premierów: Pawlaka, Cimoszewicza, Oleksego i dopiero teraz liczba posłów SLD
jest jak w roku 1991. Te 200, czy 180 posłów SLD, przez różne kadencje, zawdzięczamy panu Kaczyńskiemu. Jest pan strasznie surowy. No przepraszam, ale uzasadniam chyba. A kto był autorem tego wczorajszego spektaklu, jak pan sądzi? Nie wiem. No to szkoda, że pan nie wie, panie senatorze, bo autorem tego spektaklu był Donald Tusk, który zapowiedział, że rozmowy muszą być w świetle jupiterów. To, że był autorem pomysłu, nie znaczy, że był autorem spektaklu. Autorem spektaklu byli jego uczestnicy i tam – można powiedzieć – rola PiS-u była wyraźnie wiodąca. A jaka była rola Platformy Obywatelskiej? W tym spektaklu? Platforma nie chce się dać wciągnąć w grę, której celem ma być to, żeby prezydentem był Lech Kaczyński. Zadecydują o tym oczywiście wyborcy. Ja uważam, że ta gra, gdzie tak na prawdę to wyraźnie widać, że chodzi o urząd prezydenta. Może albo przerwijmy te rozmowy do wyborów, może w pierwszej turze one zostaną rozstrzygnięte. Ja widzę to, krótko mówiąc, źle. Te kontakty PiS-u, o takim charakterze
szantażu, nieładne, z LPR, z PSL. Nie, nie, to za dużo, panie senatorze, z LPR się nie spotykali. Wczoraj Jarosław Kaczyński obiecywał, że nie będzie się spotykał ani z Romanem Giertychem, ani z Andrzejem Lepperem. No to obiecywał wczoraj, a dzisiaj się może spotka. Nie wiem, jak się nie spotkał, to przepraszam bardzo, gdzieś miałem taką informację, że również doszło do jakiś kontaktów z LPR. Jeszcze gorszy moment, to jak w roku 2001 żeśmy negocjowali ewentualne wejście formującej się wtedy grupy Kaczyńskich do AWS, to dostaliśmy listę - coś nieprawdopodobnego – wszystkich wypowiedzi, tam były spory, kto ma być na liście. Każdy kandydat otrzymał wydruk, co powiedział na temat Kaczyńskich, od roku zdaje się 1989, więc oni mają całe dossier na twój temat, na swój temat i to jest mniej więcej punkt odniesienia i ocena ludzi. Ja bardzo przepraszam, ale negocjowanie na takich warunkach? Widzę to, krótko mówiąc, źle. Panie senatorze, pan zna dobrze Kazimierza Marcinkiewicza, czy on da się sterować z tylnego
siedzenia? Myślę, że nie. Ja go znam bardzo dobrze i zdanie mam jak najlepsze o panu Kazimierzu Marcinkiewiczu. Niestety, co on może zrobić, jeżeli zostanie mu cofnięte poparcie Kaczyńskiego? To jest człowiek raczej niesterowalny, on ustąpi wtedy. Pokazał kilka razy, że potrafi ustąpić, to nie jest wiecowy mówca, to jest człowiek kompetentny, rzeczowy, bardzo uczciwy. Mam jak najlepsze zdanie, ale układ przecież jest taki, ze w PiS-ie nie decyduje pan Marcinkiewicz. Sam pan wspominał negocjacje sprzed lat w sprawie Unii Wolności i ZChN-u i premierem została Hanna Suchocka, dała się sterować, czy nie? Dała się sterować Rokicie czy nie? Kto rządził, Rokita czy Suchocka? Rządziła Suchocka. No właśnie, to może teraz będzie rządził Marcinkiewicz. Daj Boże, żeby tak było. Dlaczego pan nie wierzy w to, że Marcinkiewicz nie będzie samodzielny? Ja się boje konfliktu. Daj Boże, żeby tak było, jeszcze raz mówię. Ja nie wierzę w intencje Kaczyńskiego, przecież tam są ludzie, którzy są posłuszni Kaczyńskiemu, jeżeli on
to poparcie cofnie, to jak pani sobie to wyobraża? Marcinkiewicz jest człowiekiem uczciwym i nie będzie wykonywał poleceń, już nie z tylnego siedzenia, ale z bagażnika w tym przypadku, tylko prawdopodobnie ustąpi. To po co ta koalicja PO-PiS-u, skoro nie macie zaufania do Kaczyńskiego, po co to wszystko? Ja nie mam zaufania, ale ja nie prowadzę tych negocjacji, być może, że oni w końcu pójdą po rozum do głowy. Z resztą wiele rozstrzygną wybory prezydenckie, ja myślę, że do wyborów prezydenckich będziemy oglądali takie spektakle, bo tak naprawdę chodzi o to, żeby Lech Kaczyński został prezydentem. To jest stawka tej gry, a nie rząd, nie Polska. Po wyborach prezydenckich to się może zmieni. Ale jednym chodzi o to, żeby wybory wygrał Tusk, drugim chodzi o to, żeby wygrał Kaczyński. Ja mówię swoją ocenę. Moja ocena jest taka, że zdecydowanie stroną agresywniejszą – i to było widać w kampanii wyborczej, nie myśmy mówili o zatopieniu Platformy, nie myśmy korzystali z usług chuligana politycznego, pana Kurskiego,
myśmy byli atakowani i poniżani – moja ocena jest taka, że stroną agresywną jest PiS. Od okresu końcówki kampanii i obecnie. I dalej stroną agresywną jest Radio Maryja, które chce teraz utopić Tuska. Tego nie wiem, ja nie słucham Radia Maryja, to w ogóle jest odrębny problem. Ale słucha pan, skoro mówi pan, że PiS chciało zatopić Platformę Obywatelską. Z prasy, prasa pisała. No tak, ale co ja poradzę? Radio Maryja to jest w ogóle skandal, to jest odrębny rozdział. To jest coś tak szkodliwego, dla Kościoła, dla Polski, Rydzyk jest człowiekiem niewiarygodnym i uprawia też chuligaństwo polityczne. To jest w dużym stopniu problem Kościoła, ja tego nie słucham, natomiast z prasy, to co prasa przytacza, jak najgorsze świadectwo wystawiają radiu, które używa imienia Królowej Polski. Ja panu przeczytam, co mówi Nelly Rokita w “Życiu Warszawy”: “Marcinkiewicz jest odpowiednim kandydatem na premiera, nic nie szkodzi, że nie jest przewodniczącym partii, dzięki temu nie będzie zakładnikiem partyjnych kolegów” Zgadza się
pan? Boję się, że jest nadmierną optymistką. Co do oceny pozytywnej, to jeszcze raz mówię, zdanie mam jak najgorsze. W demokracji jest tak, że trzeba mieć zaplecze polityczne. Jeżeli Kaczyński podejmie decyzje, że on cofa poparcie Marcinkiewiczowi, nie wyobrażam sobie, żeby on dalej mógł być premierem. Tego się obawiam. No ale może być tak, że w pewnym momencie Platforma Obywatelska się zdenerwuje i też może się wycofać, różnie może być, przecież pan był tyle lat w Sejmie. Oczywiście, różnie może być. To jeszcze poczytam panią Nelly Rokitę: “Politycy PO mogą mnie uznać za winną porażki, ale niech się zastanowią nad rzeczywistymi jej przyczynami, np. dlaczego w internecie nie było programu gospodarczego, o który pytał PiS?” Ale czy ja mam komentować wypowiedzi pani Nelly Rokity? Ja się z nimi nie zgadzam. Ona w ogóle powinna mniej mówić generalnie. Dlaczego powinna mniej mówić? No bo po co, bo jest żoną? Nie jest politykiem, nie jest posłem, nie jest senatorem. Komentują, a te komentarze... Z resztą to jej
lekkie przyznanie się do winy... Ja nie uważam, żeby Platforma przegrała, te 2 proc. to nie jest jakaś wielka porażka, ale jednak przegrała te wybory, ja nie sądzę, że z powodu pani Rokity. Rzeczywiście jednak te wypowiedzi są niepotrzebne Mówi rzeczy niepotrzebne. Czyli fajniejszą żonę ma Kazimierz Marcinkiewicz, który powiedział, że nawet nie pytał się o zdanie żony, czy powinien zostać premierem, czy nie. Czyli żony powinny milczeć. Ja na prawdę nie jestem od oceniania żon. Ja nie powiedziałem, że powinna milczeć. Pan powiedział. Mniej mówić, a to nie jest to samo. Czyli Kazimierz Marcinkiewicz jest szczęśliwszy, bo nawet nie zadzwonił. Czy popiera pan takie stanowisko, żeby nawet nie zadzwonić do żony i nie zapytać się? To jego sprawa. Ja bym zadzwonił. Ja, jak kandydowałem, zapytałem żony, powiedziałem, że kandyduje do Senatu. To naprawdę jest sprawa bardzo osobista i nie sądzę, żeby najważniejsze było to, czy Kazimierz Marcinkiewicz zadzwonił. No ja wiem, ale powiedział o tym publicznie. Zgoda, ale to
jego sprawa. Powiedziałem, lepiej jakby zadzwonił. Czyli jak to jest z tymi żonami? Ale z czyimi? No w ogóle. Różnie. Jak pani doskonale wie, jest różnie. Różnie, powiedział Stefan Niesiołowski. Dziękuję bardzo.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)