Starcia policji i lojalistów w Belfaście
W północnym Belfaście doszło w środę wieczorem do zajść, w czasie których 100-osobowa grupa lojalistów zaatakowała policję. Według lojalistów, w stolicy Irlandii Północnej toczy się wojna terytorialna, podczas której protestanci są wypierani z niektórych dzielnic przez miejscowych katolików.
Walki z policją toczą się w tym mieście od trzech dni.
Policja, która usiłowała przywrócić porządek, została zaatakowana przez tłum wyrostków koktajlami Mołotowa i kamieniami. Do funkcjonariuszy strzelano też z ukrycia. Policja ostrzelała tłum plastikowymi kulami. Nikt nie zginął.
Miejscowi protestanci tłumaczą swe wystąpienia brutalną - ich zdaniem - taktyką policji, w której już wkrótce znajdą się także rekruci z dzielnic zamieszkałych przez katolików.
Zdaniem policji, przyczyną zamieszek jest wojna, jaką dysydenci z paramilitarnych ugrupowań lojalistów i republikanów toczą między sobą o kontrolę podległych im terytoriów. (mk)