Stany Zjednoczone wspominają zamach bombowy sprzed 15 lat
W Oklahoma City odbyły się obchody 15. rocznicy zamachu bombowego na budynek urzędów federalnych w tym mieście, w którym zginęło 168 osób. Był to największy atak terrorystyczny w USA przed zamachem 11 września 2001.
19.04.2010 | aktual.: 20.04.2010 03:03
Sprawcą zamachu z 19 kwietnia 1995 r. okazał się fanatyk prawicowego antyrządowego ruchu "patriotycznej milicji" Timothy McVeigh. Młody weteran wojny nad Zatoką Perską, tłumaczył, że wysadzając w powietrze budynek federalny w Oklahoma City, pomścił śmierć ponad 80 członków sekty Davida Koresha, którzy w 1993 r. zginęli po ataku oddziałów FBI na siedzibę sekty w Waco w Teksasie.
Na swoim procesie terrorysta nie okazał żadnych wyrzutów sumienia. Cytował wyrwaną z kontekstu wypowiedź jednego z ojców-założycieli USA, Thomasa Jeffersona, że "drzewo wolności trzeba co jakiś czas podlewać krwią".
McVeigh został skazany na karę śmierci i stracony w 2001 r. Jego wspólnik Terry Nichols odsiaduje karę dożywotniego więzienia.
Przypominając 15. rocznicę zamachu, ówczesny prezydent Bill Clinton napisał w poniedziałkowym "New York Timesie", że wypływa z niego nauka o niebezpieczeństwie prawicowego ekstremizmu.
Jest to - jego zdaniem - niebezpieczeństwo szczególnie aktualne dziś, kiedy konserwatywni krytycy "demonizują" rząd federalny jako źródło wszelkiego zła.
"Powinniśmy pamiętać, że istnieje wielka różnica między krytykowaniem polityki i polityków a demonizowaniem rządu, który gwarantuje nasze swobody, i jego urzędników, którzy egzekwują nasze prawa" - napisał Clinton.
"W obecnym klimacie tak wielu gróźb pod adresem prezydenta, członków Kongresu i innych urzędników państwowych winni jesteśmy ofiarom Oklahoma City, aby nie przekraczać znowu granicy dzielącej krytykę od przemocy" - czytamy w artykule.
Clinton czynił aluzję do prawicowo-libertariańskiego ruchu Tea Party (Partii Herbacianej), na którego obrzeżach pojawiają się porównania Obamy do Hitlera i inne przejawy ekstremizmu. Konserwatywni komentatorzy zarzucili byłemu prezydentowi, że szkaluje "Herbacianych", aby zamknąć im usta. Ich zdaniem, większość tego ruchu to nieskłonni do radykalizmu obywatele, zatroskani głównie o rosnący deficyt i zadłużenie USA.
Tomasz Zalewski