Stany Zjednoczone rozważają wysłanie dodatkowego uzbrojenia i instruktorów na Ukrainę
CNN donosi, że w związku z koncentracją rosyjskich wojsk przy ukraińskiej granicy administracja prezydenta Joe Bidena rozważa wysłanie Ukrainie instruktorów wojskowych i dodatkowego sprzętu oraz broni.
Jak podaje telewizja CNN, pakiet wsparcia dla Ukrainy mógłby obejmować nowe pociski przeciwpancerne Javelin oraz moździerze. Rozważane są też pociski kierowane ziemia-powietrze stinger. Ministerstwo obrony opowiada się również za wysłaniem na Ukrainę części sprzętu, który miał trafić do Afganistanu, np. śmigłowców Mi-17.
Administracja USA obawia się eskalacji
Stacja dodaje jednak, że część administracji obawia się, że wysłanie uzbrojenia na Ukrainę może być odebrane jako "poważna eskalacja". Według źródeł CNN niewykluczone jest, że instruktorzy wojskowi zostaną skierowani do regionu, ale nie wiadomo, czy bezpośrednio na Ukrainę.
Rozmowy z sojusznikami w Europie
Przedstawiciele władz USA rozmawiają jednocześnie z europejskimi sojusznikami o nałożeniu nowego pakietu sankcji w przypadku zaatakowania Ukrainy przez Rosję. Telewizja podkreśla, że "Amerykańskie władze nie chcą być zaskoczone rosyjską operacją wojskową tak, jak było to w przypadku administracji Baracka Obamy w 2014 roku".
Jak pisaliśmy w poniedziałek, 22 listopada, USA od tygodni dzielą się informacjami wywiadowczymi z europejskimi sojusznikami w sprawie "nietypowych ruchów rosyjskich wojsk w pobliżu ukraińskiej granicy". Przedstawiciele administracji Bidena podkreślają jednocześnie, że nie jest znany ostateczny plan Moskwy.
Rzecznik Kremla: Rosja nie ma zamiaru na nikogo napadać
Według Kyryła Budanowa, naczelnika głównego zarządu wywiadu ministerstwa obrony Ukrainy, Rosja zgromadziła ponad 92 tys. żołnierzy przy ukraińskich granicach i przygotowuje się do ataku pod koniec stycznia albo na początku lutego przyszłego roku z kilku kierunków.
W rozmowie z portalem Military Times Budanow przekazał, że taki atak najprawdopodobniej obejmowałby naloty powietrzne, ataki artyleryjskie i pancerne oraz ataki powietrznodesantowe na wschodzie, desanty morskie w Odessie i Mariupolu oraz mniejsze wtargnięcie przez Białoruś.
Moskwa z kolei zaprzecza doniesieniom o planowanym ataku. Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla, oświadczył 23 listopada, że "Rosja nie ma zamiaru na nikogo napadać i nie ma agresywnych planów". Zapewnił, że "interpretowanie w ten sposób ruchów sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej na jej terytorium jest niesłuszne".
Źródło: PAP