Wojna w UkrainieStanowisko wobec eksportu broni do Ukrainy zaszkodzi reputacji Niemiec. "Berliński bełkot jest coraz mniej zrozumiały"

Stanowisko wobec eksportu broni do Ukrainy zaszkodzi reputacji Niemiec. "Berliński bełkot jest coraz mniej zrozumiały"

Niezdecydowanie rządu w sprawie dostaw broni na Ukrainę zaszkodziło reputacji Niemiec w Europie. Wątpliwe, czy obiecane pociski przeciwlotnicze są w stanie naprawić te szkody - ocenia w piątek tygodnik "Der Spiegel". - Berliński bełkot o tym, dlaczego to i tamto nie jest możliwe, nie jest już zrozumiały - komentuje anonimowo urzędnik UE.

Olaf Scholz
Olaf Scholz
Źródło zdjęć: © Getty | 2022 Photothek
oprac. WJR

"Jeśli zapytać europejskich partnerów Niemiec, to niewielu z nich ma dziś dobre zdanie o polityce rządu niemieckiego wobec Ukrainy" - ocenia"Spiegel". - Wiele w Niemczech zrobiono od czasu debaty na temat hełmów - mówi tygodnikowi jeden z unijnych dyplomatów, nawiązując do katastrofy PR, jaką wywołała minister obrony Christine Lambrecht propozycją wysłania Ukrainie 5 tys. hełmów.

"Takie pogardliwe 'pochwały' wciąż należą do bardziej życzliwych komentarzy" - podkreśla "Spiegel" i przechodzi do konkretnych komentarzy z salonów politycznych Europy.

"Chcę niemieckiego przywództwa"

"Rozczarowanie jest szczególnie duże w Polsce, krajach bałtyckich i Skandynawii (...)". - Nigdy nie krytykuję Niemiec, bo to mój ulubiony kraj. Ale niemiecki tzw. punkt zwrotny stał się slalomem. Chcę niemieckiego przywództwa - bez niego nie przezwyciężymy tego kryzysu - powiedział "Spieglowi" były premier Finlandii Alexander Stubb.

Bardziej dosadne słowa padają za zamkniętymi drzwiami. "Co jest nie tak z Niemcami?" - zastanawia się dyplomatka z regionu. Niemcy zawsze były podziwiane za skuteczność, szybkość i niezawodność. Jednak wahanie Berlina w dostawach broni powoli rodzi na Wschodzie poczucie, że Niemcy go zdradzają – po raz kolejny.

Polacy strofują Niemców

Wydaje się, że "mieszkańcy Europy Wschodniej w dużej mierze stracili szacunek dla Niemiec" - czytamy w tekście. - Dla polskiego prezydenta publiczne oskarżenie Berlina o złamanie słowa, co ostatnio uczynił Andrzej Duda z powodu braku ciężkiej broni, byłoby "nie do pomyślenia" za rządów Merkel - mówi unijny dyplomata. W międzyczasie Scholz otrzymał nawet naganę od polskiego wiceministra spraw zagranicznych.

- Fakt, że kanclerz zatelefonował do Władimira Putina razem z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, był "absolutnie bezsensowny" - powiedział Szymon Szynkowski vel Sęk. "I to nie w kuluarach dyplomatycznych, ale w rozmowie telewizyjnej z Sandrą Maischberger" - pisze "Spiegel".

"Neurotyczny związek z Rosją"

Tygodnik przypomina, że gazeta "Daily Express" pisała o "unijnej farsie". Niemcy "zawodzą Ukrainę" - krytykował "Spectator".

"To, czy Niemcy rzeczywiście stoją po stronie Ukrainy, jest w najlepszym razie wątpliwe. (...) Debata na temat dostaw broni ciężkiej rodzi pytania o przywództwo Scholza" - stwierdził dziennik "New York Times".

John Kornblum, były ambasador USA w Niemczech, obwiniał nie tylko "głęboko zakorzeniony pacyfizm" Niemców, ale także ich "neurotyczny związek z Rosją".

Berliński bełkot nie jest zrozumiały

Z drugiej strony, rząd niemiecki do tej pory bezskutecznie próbował wyjaśnić swoją politykę wobec Ukrainy i Rosji na arenie międzynarodowej.

- Berliński bełkot o tym, dlaczego to i tamto nie jest możliwe, nie jest już zrozumiały z zewnątrz - skarży się jeden z wysokich rangą urzędników UE, cytowany przez "Spiegel". - Nie potrafią tego zrobić dobrze - mówi inny. Szkody dla reputacji Niemiec w polityce zagranicznej są już tak duże, "że ich naprawa może zająć całe dziesięciolecia".

Źródło: Der Spiegel/PAP

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie