"Die Welt": Olaf Scholz samotnym hamulcowym dostaw broni dla Ukraińców
Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock zmieniła kurs i opowiedziała się za dostarczeniem ciężkiej broni do Ukrainy. W ten sposób sprzeciwia się kanclerzowi. Szefowa komisji obrony z FDP również rewiduje zdanie w tej sprawie. Olaf Scholz musi teraz szukać poparcia dla swojej blokady dostaw poza koalicją rządową - pisze niemiecki "Die Welt".
12.04.2022 | aktual.: 12.04.2022 10:01
Szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock po raz pierwszy opowiedziała się za dostawami broni ciężkiej Ukraińcom. - Ukraina potrzebuje więcej materiałów wojskowych, przede wszystkim broni ciężkiej - powiedziała działaczka Zielonych w poniedziałek na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w Luksemburgu.
W ten sposób minister przeciwstawia się stanowisku kanclerza Niemiec - pisze dziennik "Die Welt". Scholz obstaje przy swoim "nie" dla dostaw broni ciężkiej, co potwierdziła w poniedziałek rzeczniczka rządu. Powtórzyła trzy argumenty, które niemiecki kanclerz przedstawił w Bundestagu w ubiegłą środę, tłumacząc, dlaczego Berlin nie wyśle wozów bojowych Marder, o które prosiła Ukraina.
Zobacz także
- Działamy w porozumieniu z naszymi przyjaciółmi w UE i NATO - powiedział Scholz. - Byłoby poważnym błędem, gdyby Niemcy miały przyjąć na siebie szczególną rolę - stwierdził. Kanclerz powiedział również, że nie można dopuścić do tego, aby przekazanie broni stało się zagrożeniem dla bezpieczeństwa Niemiec. Powiedział również, że Ukraina prosi o broń ciężką, która nie będzie jej przydatna.
Baerbock swoim stwierdzeniem jawnie przeciwstawiła się jednak stanowisku kanclerza. - Nie czas teraz na wymówki, czas na kreatywność i pragmatyzm - dodała pani minister.
Koalicjanci przeciwni Scholzowi
W poniedziałek swoje stanowisko zmieniła także przewodnicząca Komisji Obrony w Bundestagu Marie-Agnes Strack-Zimmermann. - Niemcy muszą dostarczyć Ukrainie także ciężką broń, pod warunkiem, że będzie ona w stanie zapewnić ukraińskiej armii skuteczną obronę - powiedziała gazecie "Die Welt". - W ostatnich tygodniach zmienił się także mój pogląd na sprawy - przyznała. - Jest tylko jedna odpowiedź, którą Rosja zrozumie. Trzeba negocjować z Moskwą, ale w sposób widoczny, z ręką na colcie - stwierdziła działaczka liberałów.
"Die Welt" pisze, że ministerstwo obrony w Berlinie od początku wojny wiedziało o setkach czołgów Leopard, wozów Marder i samobieżnych dział Gepard, które składowane są na terenach należących do producentów uzbrojenia. Resort dysponował informacjami na ten temat od 28 lutego. Ukraińcy zostali poinformowani o nich dopiero 31 marca. Oferowane przez niemiecki przemysł ciężkie uzbrojenie zostało w całości wykreślone z przesłanej wtedy do Kijowa listy.
Zobacz też: Polski sprzęt wojskowy w Ukrainie? "Kto chce, niech się chwali"