Staniszkis: zwycięstwo Gronkiewicz-Waltz utrudni współpracę Warszawy z rządem
W ocenie prof. Jadwigi Staniszkis z
Uniwersytetu Warszawskiego, zwycięstwo Hanny Gronkiewicz-Waltz w
Warszawie będzie miało zasadnicze konsekwencje dla relacji między
PiS a PO. Według niej, problemy mogą się pojawiać na linii
Warszawa-rząd.
Gdyby wygrał kandydat PiS Kazimierz Marcinkiewicz, dużo łatwiej byłoby odbudować jednak PiS obecność w centrum - powiedziała w niedzielę prof. Staniszkis. Jej zdaniem, w przypadku wygranej PiS możliwa byłaby nie tyle koalicja formalna, ale ściślejsza, programowa współpraca z PO. Zaznaczyła, że obecnie będzie to trudne, bo PiS musi w tej sytuacji uznać, że przegrał wybory samorządowe.
Staniszkis obawia się, że zwycięstwo Platformy będzie łączyło się z walką między rządem a stołecznym samorządem. PiS, jako partia rządząca będzie utrudniać Gronkiewicz-Waltz odniesienie sukcesu, a to - podkreśliła - zawsze jest możliwe przy rozdzielaniu środków.
To generalnie dla mnie jest wynik, który może mieć zasadnicze, negatywne konsekwencje w ciągu najbliższych lat - przyznała.
Gdyby wygrał Marcinkiewicz sądzę, że mogłaby pojawić się nowa jakość, bo on dawał ostatnio tyle sygnałów porozumienia - zaznaczyła Staniszkis. W jej opinii, kandydat PiS miałby tak silną pozycję, że mógłby wpływać na porozumienie z PO. Jak oceniła, przegrana Marcinkiewicza może wpłynąć na osłabienie jego frakcji wewnątrz partii, a to z kolei będzie wygodne dla J. Kaczyńskiego i może utrudnić ewentualną współpracę z PO.
Według profesor, jeżeli na linii Warszawa-rząd będą pojawiały się trudności we współpracy to rządy PO w stolicy mogą być ciągiem utarczek "żenujących i szkodzących miastu".
Na pytanie czy PO nie będzie w stanie porozumieć się z PiS, Staniszkis przyznała, że w tym wypadku nie chodzi o postawę Platformy, ale o postawę partii Jarosława Kaczyńskiego.
Przy tak silnie, zdaniem Staniszkis, statusowo pojmowanej polityce i przy takim wyraźnym osłabieniu przywództwa J. Kaczyńskiego w klubie z elementami reorientowania się klubu bardziej na prawo, niż robi to sam Kaczyński, współpraca PO z PiS będzie trudniejsza.